• 1-40 km
  • 100-200 km
  • 200-300 km
  • 300-400 km
  • 40-100 km
  • BESKIDY
  • człapanie
  • Dolina Dolnej Wisły
  • dookoła Jeziora Łebsko
  • dookoła Jeziora Śniardwy
  • dpd
  • Kaszuby
  • Kotlina Kłodzka
  • PK Dolina Baryczy
  • Pojez. Gostynińsko-Włocławskie
  • Pomorze
  • przyczepka
  • Sudety Zachodnie
  • Żuławy i Mierzeja Wślana
grigor86.bikestats.pl

Grigori - zarażony cyklozą (już z tego nie wyjdzie) :-)

rowerowy blog

Info

avatar Blog rowerowy prowadzi grigor86 z city of Pobiedziska. Nakręciłem korbą 82741.10 kilometrów w tym 28626.36 poza asfaltem. Jadąc, dużo się rozglądam,stąd żałosna średnia 18.55 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(66)

Moje rowery

Felt Q720 48412 km
Felt Q26 28339 km
GT Avalanche 3.0 5982 km

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy grigor86.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • 2025, Lipiec1 - 3
  • 2025, Czerwiec3 - 9
  • 2025, Maj2 - 14
  • 2025, Kwiecień1 - 4
  • 2025, Marzec1 - 3
  • 2024, Grudzień3 - 6
  • 2024, Listopad2 - 1
  • 2024, Wrzesień5 - 9
  • 2024, Sierpień6 - 11
  • 2024, Lipiec9 - 9
  • 2024, Czerwiec7 - 12
  • 2024, Maj4 - 11
  • 2024, Kwiecień4 - 11
  • 2024, Marzec4 - 14
  • 2024, Styczeń1 - 5
  • 2023, Grudzień1 - 4
  • 2023, Listopad2 - 5
  • 2023, Październik2 - 4
  • 2023, Wrzesień14 - 55
  • 2023, Sierpień9 - 25
  • 2023, Lipiec2 - 6
  • 2023, Czerwiec4 - 13
  • 2023, Maj5 - 24
  • 2023, Kwiecień8 - 31
  • 2023, Marzec8 - 30
  • 2023, Luty5 - 13
  • 2023, Styczeń4 - 8
  • 2022, Grudzień1 - 2
  • 2022, Listopad1 - 3
  • 2022, Październik3 - 8
  • 2022, Wrzesień6 - 11
  • 2022, Sierpień7 - 11
  • 2022, Lipiec5 - 15
  • 2022, Czerwiec9 - 27
  • 2022, Maj3 - 20
  • 2022, Kwiecień6 - 34
  • 2022, Marzec1 - 8
  • 2021, Sierpień2 - 7
  • 2021, Lipiec3 - 7
  • 2021, Czerwiec3 - 12
  • 2021, Maj4 - 24
  • 2021, Kwiecień1 - 5
  • 2021, Marzec2 - 20
  • 2021, Luty2 - 16
  • 2021, Styczeń3 - 17
  • 2020, Grudzień7 - 52
  • 2020, Listopad18 - 109
  • 2020, Październik11 - 79
  • 2020, Wrzesień8 - 40
  • 2020, Sierpień7 - 42
  • 2020, Lipiec12 - 63
  • 2020, Czerwiec13 - 85
  • 2020, Maj12 - 122
  • 2020, Kwiecień17 - 152
  • 2020, Marzec11 - 77
  • 2020, Luty5 - 22
  • 2020, Styczeń13 - 82
  • 2019, Grudzień17 - 91
  • 2019, Listopad11 - 47
  • 2019, Październik22 - 107
  • 2019, Wrzesień11 - 43
  • 2019, Sierpień11 - 58
  • 2019, Lipiec17 - 70
  • 2019, Czerwiec20 - 103
  • 2019, Maj13 - 69
  • 2019, Kwiecień12 - 58
  • 2019, Marzec6 - 36
  • 2019, Luty11 - 60
  • 2019, Styczeń14 - 79
  • 2018, Grudzień13 - 44
  • 2018, Listopad25 - 102
  • 2018, Październik11 - 81
  • 2018, Wrzesień20 - 92
  • 2018, Sierpień20 - 95
  • 2018, Lipiec15 - 71
  • 2018, Czerwiec11 - 43
  • 2018, Maj11 - 65
  • 2018, Kwiecień19 - 84
  • 2018, Marzec16 - 83
  • 2018, Luty2 - 6
  • 2018, Styczeń2 - 10
  • 2017, Grudzień2 - 14
  • 2017, Listopad13 - 69
  • 2017, Październik24 - 116
  • 2017, Wrzesień22 - 100
  • 2017, Sierpień31 - 157
  • 2017, Lipiec24 - 87
  • 2017, Czerwiec23 - 95
  • 2017, Maj22 - 78
  • 2017, Kwiecień20 - 96
  • 2017, Marzec23 - 123
  • 2017, Luty15 - 71
  • 2017, Styczeń29 - 153
  • 2016, Grudzień1 - 10
  • 2016, Listopad3 - 27
  • 2016, Październik6 - 44
  • 2016, Wrzesień19 - 62
  • 2016, Sierpień9 - 39
  • 2016, Lipiec4 - 11
  • 2016, Czerwiec4 - 12
  • 2016, Maj4 - 21
  • 2016, Marzec1 - 10
  • 2016, Styczeń10 - 61
  • 2015, Grudzień7 - 52
  • 2015, Listopad6 - 34
  • 2015, Październik9 - 68
  • 2015, Wrzesień7 - 39
  • 2015, Sierpień10 - 55
  • 2015, Lipiec3 - 14
  • 2015, Czerwiec16 - 84
  • 2015, Maj5 - 28
  • 2015, Kwiecień7 - 25
  • 2015, Marzec3 - 14
  • 2015, Luty13 - 52
  • 2015, Styczeń22 - 133
  • 2014, Grudzień14 - 68
  • 2014, Listopad9 - 51
  • 2014, Październik9 - 54
  • 2014, Wrzesień19 - 75
  • 2014, Sierpień17 - 71
  • 2014, Lipiec16 - 68
  • 2014, Czerwiec2 - 12
  • 2014, Maj16 - 86
  • 2014, Kwiecień10 - 59
  • 2014, Marzec10 - 102
  • 2014, Luty17 - 113
  • 2014, Styczeń19 - 172
  • 2013, Grudzień15 - 108
  • 2013, Listopad6 - 50
  • 2013, Październik18 - 105
  • 2013, Wrzesień13 - 56
  • 2013, Sierpień8 - 46
  • 2013, Lipiec12 - 77
  • 2013, Czerwiec22 - 140
  • 2013, Maj12 - 99
  • 2013, Kwiecień23 - 198
  • 2013, Marzec31 - 248
  • 2013, Luty19 - 190
  • 2013, Styczeń17 - 161
  • 2012, Grudzień11 - 141
  • 2012, Listopad15 - 126
  • 2012, Październik14 - 115
  • 2012, Wrzesień29 - 308
  • 2012, Sierpień26 - 236
  • 2012, Lipiec13 - 163
  • 2012, Czerwiec15 - 195
  • 2012, Maj6 - 79
  • 2012, Kwiecień9 - 151
  • 2012, Marzec14 - 240
  • 2012, Luty10 - 141
  • 2012, Styczeń6 - 83
  • 2011, Grudzień10 - 126
  • 2011, Listopad8 - 74
  • 2011, Październik22 - 128
  • 2011, Wrzesień12 - 100
  • 2011, Sierpień18 - 161
  • 2011, Lipiec7 - 74
  • 2011, Czerwiec23 - 211
  • 2011, Maj32 - 393
  • 2011, Kwiecień25 - 312
  • 2011, Marzec13 - 176
  • 2011, Luty13 - 60
  • 2011, Styczeń6 - 14
  • 2010, Grudzień3 - 8
  • 2010, Listopad11 - 10
  • 2010, Październik4 - 0
  • 2010, Wrzesień5 - 0
  • 2010, Sierpień9 - 2
  • 2010, Lipiec12 - 0
  • 2010, Czerwiec11 - 0
  • 2010, Maj12 - 0
  • 2010, Kwiecień22 - 3
  • 2010, Marzec15 - 0
  • 2010, Luty1 - 0
neroStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

40-100 km

Dystans całkowity:59332.92 km (w terenie 20719.74 km; 34.92%)
Czas w ruchu:3161:33
Średnia prędkość:18.70 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:40076 m
Liczba aktywności:1036
Średnio na aktywność:57.27 km i 3h 03m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
65.60 km 48.19 km teren
05:23 h 12.19 km/h:
Maks. pr.:28.29 km/h
Temperatura:20.0
Rower:Felt Q720

Słowiński Park Narodowy - dookoła Jeziora Łebsko.

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 23

Pierwszy weekend październikowej, pięknej, polskiej, złotej jesieni, wybrałem się z tatą, wykorzystując wspaniałe prognozy nad Morze Bałtyckie, do Łeby. Planem głównym było objechanie dookoła Jeziora Łebsko, trzeciego pod względem obszaru jeziora w Polsce.
Podróż autem, z rowerami na pace przebiegła bezstresowo i zajęła 6h z postojami. W Łebie byliśmy ok. 9 rano i od razu, po znalezieniu pokoju, zaczęliśmy przygotowania do wycieczki. Rozpakowanie rowerów, śniadanie i szybka ocena pogody....nie było kolorowo jednak. W Łebie od rana wisiała bardzo gęsta mgła, która trochę psuła nam humory przed wyjazdem, a mieliśmy w głowach przecież te piękne punkty widokowe przy Jeziorze Łebsko...
Jednak jak już dojechaliśmy taki kawał drogi, to na rowery wsiąść i tak musieliśmy, więc z nadzieją na wychodzące Słońce, wyruszyliśmy na szlak.

Oto trasa:...
......
Trasę zaczęliśmy od znalezienia drogi rowerowej R10, którą jechaliśmy większą część południowego brzegu Jeziora Łebsko, wjeżdżając przy okazji do Słowińskiego Parku Narodowego.
Trasa prowadziła w większości przez przepiękny nadmorski las. Podziwialiśmy dorodne iglaste bory, z przepięknym, czystym runem. Las jakiś taki inny od tego, którym widokami raczę Was na co dzień (Puszcza Zielonka). Na pofałdowanym terenie, metrowej wysokości paprocie pokrywały duże połacie lasu, a grzybów nie byłem w stanie naliczyć. Po lewej zaś stronie cieszyliśmy oczy bagiennymi trawami i wystającymi spod nich, uschniętymi konarami brzóz. W Gaci podjechaliśmy jeszcze na przystań rybacką, gdzie można było zakupić świeżą rybę prosto z Jeziora Łebsko.
Jadąc przez ten las, zauważyliśmy że niebo błękitnieje, a chmury się przerzedzają, a to dobry znak :-)))

Zaraz po przyjeździe do Łeby, wypakowaliśmy rowery.


Słowiński Park Narodowy wita żółtodziobów z Wielkopolski.


Jazda przez zalesioną część Słowińskiego Parku Narodowego, wśród paproci.


Młody lis wygrzewający się w pierwszych promieniach Słońca.


Przystań rybacka w Gaci nad Jeziorem Łebsko.

sieci rybackie
...
.....

Po przejechaniu przez takie miejscowości jak Żarnowska, Gać i Izbica, kierowaliśmy się już żółtym szlakiem, który prowadził przez kolejne niesamowite miejsce. Rezerwat Przyrody Bagna Izbickie, bo o tym warto szerzej tutaj wspomnieć, to kilkukilometrowy odcinek, który poprzez swoją dziką urodę zapadnie mnie i mojemu ojcu na długo w pamięci. Żółty szlak zrobił się po prostu nieprzejezdny, bynajmniej większość rowerzystów by tak stwierdziła, zresztą o fakcie tym informują tablice przed wjazdem. Dla nas jednak innej drogi nie było i musieliśmy wręcz zobaczyć co to są za bagna.
Mówiąc w skrócie.....Tam gdzie bagno było przejezdne, poruszaliśmy się wąskim singlem, przerytym przez dziki, wśród trzcin i traw, a tam gdzie woda stała po pas, wybudowano specjalne drewniane kładki, którymi sprawnie posuwaliśmy się do przodu. Widok z obu stron był przepiękny - prawdziwa dzicz!

Sarna dobrze się maskuje


żeremie


Droga nieprzejezdna dla rowerów :-)))


Wjeżdżamy do rezerwatu Bagna Izbickie


dzicz
...
.....
Po przedostaniu się przez bagna, zrobiło się gorąco i trzeba było się troszkę rozebrać. Słońce świeciło już w pełnej krasie, więc humory się nam polepszyły, zważywszy na to, że za chwilę podziwiać będziemy przepiękny widok na ogromne Jezioro Łebsko, z wieży widokowej w Klukach.
Przedtem jeszcze oglądamy stare słowińskie chaty, w Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Jednak widok na ogrom Łebska zrobił na nas ogromne wrażenie. Miejscówka jest rewelacyjna, a wieża widokowa ulokowana jest w miejscu skąd podziwiać można panoramę na całe Jezioro Łebsko. Widać stamtąd także ruchome wydmy na drugim brzegu, oraz okoliczne wzniesienia jak np. Rowokół i Czołpino.

Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach.


Wieża widokowa w Klukach


robię foty


Jezioro Łebsko robi wrażenie - końca nie widać.


Pomost nad Jeziorem Łebsko w Klukach.


Wydma w oddali


Czołpino

Na pomoście zrobiliśmy sobie śniadanie.


Wspólne zdjęcie nad Jeziorem Łebsko w Klukach.
...
.....

Po tych widokowych atrakcjach ruszamy dalej. Żółty szlak odbił, a my poruszaliśmy się po szlaku czerwonym, prowadzącym na wydmy i potem na brzeg Bałtyku.
Po dojechaniu na wydmy, musieliśmy klika kilometrów pchać rowery, bo wiadomo po takiej piaskownicy jechać się nie da, ale widoki tego ewenementu rekompensują wszelki wysiłek włożony w pchanie rowerów.
Jedną z największych atrakcji tej właśnie wycieczki, spotkaliśmy na szlaku do wydm, a jest nią żmija zygzakowata, której nigdy jeszcze spotkać okazji nie miałem na żywo. Troszkę się przestraszyłem jej syczenia, choć nie była duża, na oko jakieś 40cm.

Widok na wydmę z Łokciowego.


żmija zygzakowata


No to pchamy :-)))





Widzimy już morze :-)))


Ostatni piaszczysty odcinek wydmy i idziemy nad brzeg Morza Bałtyckiego.
...
.....
Spacer po wydmach dał nam nieźle w kość, dlatego zaraz po zejściu na brzeg Bałtyku zrobiliśmy sobie krótki, choć bardzo żywiołowy odpoczynek. Ja nawet wszedłem do wody i stwierdzam, że woda była tak ciepła, jak podczas lipcowych wakacji!
Czekała nas teraz najcięższa część wycieczki. Jazda prawie 20km. po plaży była istnym sprawdzianem siły i charakteru! Jechać dało się tylko tuż przy dobijających falach morskich, w tym wilgotnym piasku cofającej się fali, gdyż tylko w tych miejscach podłoże było w miarę twarde. Jechaliśmy tak kilkanaście kilometrów z prędkością nie przekraczającą 12km/h. a woda morska odbijała się od nas jak od falochronów. Buty pełne były wody i piasku, a rower oblepił się cały w piasku i wyglądał jak bałwan.
W pewnym momencie zaczęliśmy się potwornie męczyć, ale jak błogosławieństwo stanął nam znak informacyjny z napisem "Wydma Łącka". To był znak, że czekała nas jeszcze jedna przeprawa przez największą wydmę i potem już kilka kilometrów przez las do Łeby. Było to bardzo wyczerpujące doświadczenie, ale wspomnienia z jazdy po plaży, po piasty w morzu pozostaną na całe życie :-)

Kierunek na Łebę.

Woda w Bałtyku na prawdę ciepła.


Tym właśnie torem jechaliśmy prawie 20km. po plaży w kierunku Łeby.


Po lewej Bałtyk, po prawej wydmy.


Jedyne żywe istoty podczas jazdy po wybrzeżu.


Tata ciśnie ostro, choć wąskie opony były bezlitosne.


Pchamy rowery przez Wydmę Łącką



Pustynne widoki na Wydmie Łąckiej.
...
.....
Po przejściu na drugą stronę ogromnej Wydmy Łąckiej, znaleźliśmy się na ostatnim etapie naszej wycieczki dookoła Jeziora Łebsko. Punktem pożegnalnym była wieża widokowa w Rąbce, skąd rozpościerał się jeden z najpiękniejszych widoków dzisiejszej eskapady po Słowińskim Parku Narodowym - ogromne Jezioro Łebsko w blasku zachodzącego Słońca. Ten obraz był wspaniałą widokówką tego ciężkiego rowerowo - pieszego trip'u. Zresztą zobaczcie sami:

Jezioro Łebsko w blasku zachodzącego Słońca.



Podsumowując:

Trasa rowerem dokoła Jeziora Łebsko okazała się być najlepszą wycieczką mojego życia. Ze względu na piękne widoki daję jej najwyższe noty. Samo Jezioro Łebsko powala swoim ogromem. Porównując do je do odwiedzonych przeze mnie, w zeszłym tygodniu Jeziora Śniardwy jest równie wielkie, bo stojąc na brzegu, drugiego końca nie widać. Wydmy dają przyjemne doznania wzrokowe, a jazda brzegiem Bałtyku daje poczucie wolności, męcząc przy tym niemiłosiernie.
Dystans to zaledwie 65km. ale trud włożony w pokonanie tej trasy, równa się 200km. jazdy po płaskim asfalcie, więc jest to trasa raczej do zaawansowanych bikerów. Polecam każdemu, kto nie był w Słowińskim Parku Narodowym odwiedzenie tego cudownego zakątka w Polsce.










Kategoria 40-100 km, dookoła Jeziora Łebsko, Pomorze


Dane wyjazdu:
100.05 km 63.58 km teren
05:29 h 18.25 km/h:
Maks. pr.:33.05 km/h
Temperatura:15.0
Rower:Felt Q720

Jezioro Śniardwy - wycieczka dokokoła największego jeziora w Polsce.

Sobota, 26 września 2015 · dodano: 28.09.2015 | Komentarze 14

W ostatni wrześniowy weekend tego roku, udało mi się spełnić jedno z moich wielkich marzeń - objechać rowerem dookoła, największe jezioro w Polsce - JEZIORO ŚNIARDWY.
Najpierw jednak dokładnie zaplanowałem trasę dojazdu autem na Mazury, a dokładnie do Mikołajek, gdzie wraz z tatą i naszymi rowerami w bagażniku zawitaliśmy po 6 godzinach jazdy przed Pensjonatem "Zacisze". Potem szybkie rozpakowanie i coś przed 11:00 wyruszyliśmy na rowerową przygodę po skrawku (ale bardzo wielkim) mazurskiej ziemi, usłanej zielonymi pagórkami z pasącym się nań stadami bydła, z drewnianą architekturą, z dziewiczą przyrodą tamtejszych lasów oraz z ledwo majaczącym w oddali brzegiem najpotężniejszego Jeziora Śniardwy.

Dla lepszej orientacji po miejscach, które odwiedziliśmy z tatą, wstawiam ślad trasy gps:

Na początku wycieczki kierujemy się do Wierzby, ponieważ w tamtym miejscu przeprawić się musimy na drugą stronę Jeziora Bełdany, Wariant bez przeprawy promowej, zbyt mocno oddaliłby nas od celu wycieczki - Jeziora Śniardwy.
Do Wierzby prowadziła spokojna, leśna droga. Po kilkunastu minutach zjawiliśmy się na brzegu Jez.Bełdany skąd za chwilkę przeprawił nas na drugą stronę prom o tej samej nazwie "Bełdany".
Tuż po rozpakowaniu rowerów przed naszym pensjonatem w Mikołajkach :-) © grigor86
Rzut oka na mikołajski hotel na wodzie © grigor86
Droga z Mikołajek do przeprawy promowej przez Jezioro Bełdany we Wierzbie © grigor86
Wierzba - za chwilkę przeprawimy sie promem na drugą stronę Jeziora Bełdany © grigor86
W oczekiwaniu na prom robię zdjęcie Jeziora Bełdany © grigor86
Żaglówki na Jeziorze Bełdany we Wierzbie © grigor86
Prom już po nas płynie © grigor86
Wspólne zdjęcie na promie "Bełdany" © grigor86
Jezioro Bełdany z perspektywy promu © grigor86
Następnie, już po przedostaniu się na drugą stronę jeziora, wyruszyliśmy z Wierzby przez rezerwat konika polskiego, gdzie jechaliśmy wąskim asfaltem dobre 10km. do Wejsun, przez przepiękny las, w większości porośnięty sosnami i świerkami. Ale największą atrakcją było spotkanie i obserwowanie na własne oczy koników polskich, które żyją sobie właśnie tutaj na wolności i pod okiem naukowców z Polskiej Akademii Nauk (PAN) skubią sobie trawkę w rezerwacie. Nie jest czymś codziennym spotkać te zwierzęta, ale nam się to udało - mieliśmy szczęście.
W Wejsunach mijamy ową wioskę, obserwując kilka charakterystycznych dla tamtych miejsc chat z drewna, krytych dachówką. Następnie zmierzamy w kierunku Niedźwiedziego Rogu, podziwiając z drogi Jezioro Warnołty - jedną z wielu zatok ogromnych Śniardw.
Wierzba - brama wjazdowa do ostoji konika polskiego © grigor86
Mazurska zabudowa w Wierzbie © grigor86
Przed wydostaniem się koników polskich z rezerwtu, chroni takie przejście © grigor86
Stadko koników polskich. Mieliśmy wiele szczęścia, mogąc obserwować te dziki konie na wolności © grigor86
Niczym nie spłoszony ogier konika polskiego, dzielnie pozuje do zdjęć © grigor86
Koniki polskie wyszły nam na powitanie :-) © grigor86
Wejsuny - takie mazurskie chatki obserwowaliśmy niemal w każdej wiosce © grigor86
Za Wejsunami, z drogi obserwujemy Jezioro Warnołty - zatokę Jeziora Śniardwy © grigor86
Jezioro Warnołty - płytka zatoka Jeziora Śniardwy © grigor86
Jesteśmy w miejscowości Niedźwiedzi Róg. Tutaj odwiedzamy przystań żeglarską "Niedźwiedzi Róg" i udajemy się do punktu widokowego, skąd po raz pierwszy zachwycamy się widokiem ogromnej wody! Jezioro Śniardwy zobaczone po raz pierwszy, robi podobne wrażenie jak widok morza. U mnie przejawiało się to chwilą ciszy....zakłócaną jednak przez szum fal jeziora. Wiał dziś silny wiatr i na Śniardwach tworzyły się spore fale, a szum jaki wydawała woda był niesamowity - nie na próżno o Śniardwach mówi się, że to "Mazurskie Morze"
Przystań żeglarska w Niedźwiedzim Rogu © grigor86
Uciekaj ojciec, bo będzie kraksa z łódką! © grigor86
Jezioro Śniardwy - widok z Niedźwiedziego Rogu na ogrom jeziora, a w pierwszym planie dwie wyspy: Czarci Ostrów i Wyspa Kępy © grigor86
Jezioro Śniardwy - wspólne zdjęcie w Niedźwiedzim Rogu © grigor86
Jezioro Śniardwy - a może by tak zaliczyć kąpiel? :-) © grigor86
Jezioro Śniardwy - wiatr wiał dziś dość silnie © grigor86
Mijając Niedźwiedzi Róg skierowaliśmy się czerwonym szlakiem do Karwika, aby okrążyć jedną z największych zatok Jeziora Śniardwy - Zatokę Seksty. Jadąc czerwonym szlakiem natrafiliśmy na kilka ciekawych pól biwakowych np. Binduga Port, ale także jadąc pięknym lasem, widzieliśmy dziki i kilka potężnych, pomnikowych dębów.
Potem w Karwiku znów mijamy te charakterystyczne drewniane chaty i wydostajemy się na szeroką drogę nr 63, po kilkudziesięciu metrach mamy widok z mostu na Kanał Jegliński, łączący Jezioro Śniardwy z Jeziorem Roś.
Po kilku kilometrach zjeżdżamy z lewo, do miejscowości Zdory, gdzie na pomoście w Zatoce Seksty robimy sobie, krótką przerwę na czekoladę i rzut oka na mapę.
Widok na Śniardwy z pola biwakowego "Anula" © grigor86
Jazda drogą z Niedźwiedziego Rogu do Karwika dała wiele krajobrazowych wrażeń © grigor86
Na czerwonym szlaku mijamy sporo pomnikowych dębów © grigor86
Karwik - charakterystyczna architektura mazurska, drewniane chaty kryte dachówką © grigor86
Kanał Jegliński łączący Śniardwy z z Jeziorem Roś © grigor86
Zdory - Zatoka Seksty. Bardzo fajna nazwa tej zatoki :-) © grigor86
Po krótkim odpoczynku w Zatoce Seksty, pojechaliśmy polnymi drogami, na oddalony o ok 4km. półwysep Szeroki Ostrów. Miejsce to, powinno być punktem obowiązkowym każdej wycieczki nad Jezioro Śniardwy, gdyż ze 133 metrowego wzniesienia na półwyspie, rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków w całym Mazurskim Parku Krajobrazowym. (spójrzcie na mapie)
Jezioro Śniardwy - widok z Szerokiego Ostrowa © grigor86
Jezioro Śniardwy - Grigori na Szerokim Ostrowie © grigor86
Jezioro Śniardwy - majestatyczny widok na najwięsze polskie jezioro z punktu obserwacyjnego na Półwyspie Szeroki Ostrów 133m.n.p.m © grigor86
Po tych niesamowitych widokach z Szerokiego Ostrowa czułem się tak usatysfakcjonowany tą wycieczką, że nic więcej do szczęścia nie było mi potrzebne, a i ojcu serducho mocniej zabiło stojąc na ogromnej skarpie i mając przed oczami wielkie, wzburzone jezioro.
Cofnęliśmy się potem do Zdorów, aby potem odbić do Kwiku, gdzie tuż za śluzą odnaleźliśmy kolejny ciekawy punkt widokowy.
Po kilkunastu kilometrach zawitaliśmy na plaży w Nowych Gutach.
Widok z plaży w Nowych Gutach jest o tyle ciekawy, że patrząc przed siebie, nie widać drugiego brzegu Jeziora Śniardwy! Niesamowita sprawa dla okolicznych mieszkańców, którzy pod nosem mają morze ze słodką wodą :-)
Jezioro Śniardwy - schodzimy na brzeg, podziwiać spore dziś fale © grigor86
Jezioro Śniardwy - widok z punktu obserwacyjnego nieopodal Zatoki Kwik © grigor86
Na Mazurach to częsty widok, kiedy krowy chodzą sobie po drogach, przemieszczając się z pastwiska, na pastwisko © grigor86
Kite surfing na Jeziorze Śniardwy w Nowych Gutach © grigor86
Nowe Guty - widok na bezkres Jeziora Śniardwy © grigor86
Taki oto wiropłat fruwał nad naszymi dłowami w Nowych Gutach © grigor86
Tymi tyczkami na Jeziorze Śniardwy, oznaczone są mielizny © grigor86
Objeżdżamy Zatokę Okartowską, oraz Zatokę Chudzicką i wjeżdżamy w tereny leżące przy północnej granicy linii brzegowej Jeziora Śniardwy. Podziwiamy tam pięknie pofalowane ukształtowanie terenu. Nie znaleźliśmy tam żadnych pól uprawnych, były tylko leśne wysepki i wzgórza porośnięte trawą, na których pasło się bydło. Mówię Wam - zupełnie inny świat. Nie ma tam przemysłu, żadnej fabryki, ani nawet małego zakładu.....wszystko kręci się wokół turystyki. jeśli ktoś posiada jakieś zaplecze. Tak to tylko malutkie gospodarstwa utrzymujące się z własnych produktów...mleko, mięso...
Drogi gminne, to zazwyczaj leśne, szutrowe dukty, a jeśli coś lepszego, to zazwyczaj kamienny bruk na którym można było dostać "trzęsiawki". Mimo wszystko ma to dla mnie niesamowity klimat.
Jadąc za Zdęgówkiem w kierunku Tuchlina, podjeżdżamy pod 137 metrową górkę, a dalej mijamy po prawej stronie, ukryte za trzcinami Jezioro Tuchlin.
Zdjęcie przy tym znaku musiało być zrobione obowiązkowo © grigor86
Mazurskie widoczki poraz kolejny © grigor86
Wokół Jeziora Śniardwy jest mnóstwo wzniesień. Tutaj tata na grząskim podjeździe w Koloni Tuchlin 137m.n.p.m zalicza glebę © grigor86
Jazda po drogach łąkowych. Tutaj zjeżdżamy ze 137 metrowego wzniesienia w Koloni Tuchlin, cały czas kierując się jak najbliżej Jeziora Śniardwy, które widać w oddali © grigor86
Jezioro Tuchlin z niedostępnymi brzegami, porośniętymi trzciną © grigor86
Widok na Jezioro Śniardwy z Suchego Rogu © grigor86
Suchy Róg - ta wyboista droga, to luksus w tamtych okolicach © grigor86
Mazurskie widoki w okolicy Tuchlina © grigor86
Dziubiele - przepiękne, wiejskie, mazurskie widoki © grigor86
Po odcinku typowo terenowym, po łąkach i szutrach, przyszedł czas na odcinek hardkorowy tzn. ok.15 km. od Dziubieli do Łuknajna po kamiennym bruku, bez możliwości zjechania na jakieś pobocze. Ja to jeszcze jakoś przeżyłem, bo jeżdżę przecież rowerem mtb, ale mój tata to nie miał już tak przyjemnie na swoim wąsko-oponowym rowerze crossowym.
Po drodze minęliśmy piękny las i wyjechaliśmy w Łuknajnie, gdzie tuż przy drodze skręciliśmy na wieżę obserwacyjną, z której podziwiać można widok na Jezioro Łuknajno - jest to rozległe i niezwykle płytkie jezioro (około 1 m.), schronienie łabędzi, których bywa tu nawet 2500. Od 1977r. zostało uznane przez UNESCO za rezerwat biosfery.
Ścieżka prowadząca nad Jezioro Łuknajno © grigor86
Łuknajno - wieża obserwacyjna z widokiem na Rezerwat Biosfery "Jezioro Łuknajno" © grigor86
Jezioro Łuknajno - panorama jeziora z wieży obserwacyjnej © grigor86
Jezioro Łuknajno - widok z wieży obserwacyjnej w Łuknajnie © grigor86
Słońce zaczęło zbliżać się ku horyzontowi, ale na szczęście my już mieliśmy ostatni odcinek przed sobą, Łuknajno - Mikołajki.
Dojeżdżamy szerokim szutrem do Mikołajek. Słońce już chyli się do zachodu, malując chmury na purpurowym niebie.
Kręcimy się jeszcze po mikołajskiej promenadzie i szukamy wzrokiem jakiejś dobrej jadłodajni....dobijamy przy tym do 100km. i udajemy się do domu.
Mikołajki - zdjęcie na promenadzie w blasku zachodzącego Słońca © grigor86
Mikołajki - fontanna w centrum miasteczka © grigor86
Mikołajki - przystań żeglarska wieczorową porą © grigor86
Na koniec w ramach dodatku do galerii, dodam kilka zdjęć z niedzielnej wycieczki pieszej (ok. 6km.) na Dybowski Róg, skąd rozpościera się kolejny, piękny widok na ogrom Jeziora Śniardwy.
Auto zostawiam na łące i na punkt widokowy idziemy z buta ok.3km © grigor86
Jezioro Śniardwy - z Dybowskiego Rogu podziwiamy najwięsze jezioro w Polsce © grigor86
Jezioro Śniardwy - widok na ogrom jeziora z Dybowskiego Rogu © grigor86
Jezioro Śniardwy - gdzieś tam łódka pływa © grigor86
Orzeł bielik krążący dostojnie nad naszymi głowami musiał mieć przepiękny widok na Jezioro Śniardwy © grigor86
Ostatnie przekluczenie zamka i żegnamy tę piękną krainę © grigor86
Podsumowując..........brak mi słów! Mazury to jest jednak cud natury, ale to trzeba zobaczyć na własne oczy. Marzenie spełniłem - Jezioro Śniardwy widziałem, ale marzyć będę dalej i mam nadzieję odwiedzę jeszcze to jezioro wiele razy.

Kategoria 40-100 km, 100-200 km, dookoła Jeziora Śniardwy


Dane wyjazdu:
46.93 km 31.13 km teren
03:00 h 15.64 km/h:
Maks. pr.:40.45 km/h
Temperatura:18.0
Rower:Felt Q720

Puszcza Zielonka rodzinnie

Niedziela, 20 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 2

Dziś niedziela i cały dzień wolny, więc udało się skompletować rowerową rodzinę w składzie tata, Wojtas i ja oczywiście i pojechać rowerami na wycieczkę.
A pojechaliśmy do lasu naturalnie. Wczoraj w nocy popadał trochę deszcz i drogi leśne były ładnie ubite, co dawało komfort w postaci nie grzęźnięcia w piasku, szczególnie dla taty, który posiada rower crossowy o cienkich oponach.
Trasa wyglądała tak:

Po drodze oprócz niewątpliwej urody lasów, odwiedziliśmy Jezioro Miejskie w Okońcu z jego krystaliczną wodą, Dąbrówkę Kościelną i jej pagórkowate okolice, oraz podjechaliśmy na odbywającą się właśnie tego dnia największą europejską wystawę rolniczą w Bednarach - Agro Show. Przez wystawę tylko przeszliśmy główna arterią, gdyż ludzi było tak wielu, że jechać się nie dało, czego skutkiem jest tak niska średnia prędkości (żebym ja się tym przejmował).

Niech resztę dopowiedzą zdjęcia:


Ludwikowo - Pławno


Nad Jeziorem Miejskim


Jezioro Miejskie


Huciska - Zielonka


Zielonka - Dąbrówka Kościelna


Widoki okolic Dąbrówki Kościelnej


Okolice Dąbrówki Kościelnej


Dąbrówka Kościelna - z wieży kościelnej byłby niezły widok....


Dąbrówka Kościelna leży na wzniesieniu i gdzieniegdzie prześwitują ładne widoki.


Na Agro Show rolnicy szukali żony...


Mi za to spodobał się taki transformer

Niedziela udana, dziękuję za uwagę i do następnego hej :-)

Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
32.15 km 17.00 km teren
01:58 h 16.35 km/h:
Maks. pr.:41.73 km/h
Temperatura:20.0
Rower:Felt Q720

odstresowanie

Sobota, 19 września 2015 · dodano: 19.09.2015 | Komentarze 5

Na samym początku podziękuję mojej bliskiej koleżance Martusi, że miała dziś ochotę pokręcić kilka kilometrów w moim towarzystwie, bo to właśnie dzięki niej ruszyłem dziś tyłek, a dodam że lekko nie było...
Rundka po naszych pięknych lasach (Puszcza Zielonka) zrobiła dobrze nam obojgu.
Już taki jestem, że widząc ciężar pokonywanych kilometrów w grząskim piasku przez moja koleżankę, szybko wyciągam pomocną dłoń i z animuszem pcham ją własnoręcznie do przodu :-)
Czas minął bardzo miło i kiedy wracałem odprowadzając moją koleżankę uprzednio do domu, wstąpiłem jeszcze do ziomków mieszkających w głębi lasu, po czym zrobiło się na prawdę ciemno i chłodno, a ja bez halogenów!
Można się domyślić jak wyglądał powrót w lesie, w nocy, bez światła......było hardkorowo :-)

Zdjęcie z Martusią

Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
43.85 km 19.38 km teren
02:23 h 18.40 km/h:
Maks. pr.:40.59 km/h
Temperatura:23.0
Rower:Felt Q720

Wzniesienie w Kowalskiem i kibicowanie ziomkom na Bike Challenge.

Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 13.09.2015 | Komentarze 6

Głównym celem dzisiejszego wypadu było wzniesienie terenu w mojej okolicy, a dokładnie to między wsiami Karłowice i Kowalskie, na polu. Tak właśnie na polu, bo aby tam dojechać, trzeba dobre półtora kilometra jechać zwyczajnie po polu, czyli miejscówka raczej dla orłów, ale warto się pomęczyć kręceniem w redlinach, gdyż wzniesienie to pnie się na 121m.n.p.m i widok jest całkiem przyjemny dla oka i pokazuje, że Wielkopolska to nie tylko monotonne równiny.

Widoki zarówno ze wzniesienia, jak i z jego okolic poniżej:


Widok ze stogu siana w Kowalskiem na wzniesienie.


Zbliżenie na Karłowice


Szczyt wzniesienia łatwo zlokalizować przy pomocy stojącego tam słupa elektrycznego. Oj gdyby zamiast słupa była tam wieża widokowa......marzenia.


Jazda po polu - w moim stylu :-)


To tak dla cwaniaczków asfaltowych....podjedź tutaj jeden z drugim po polu :-)


Widok ogólny ze wzniesienia - kierunek na Tuczno




Dziewicza Góra


A prąd słupami płynie sobie między innymi przez Wierzonkę.

Potem zjechałem polem oczywiście na nieco bardziej cywilizowane ścieżki i dalej drogami polno - leśnymi pokierowałem się nad Jezioro Kołatkowsko - Stęszewskie.


Odpoczynek na skraju lasu


Dawna żwirownia w Skorzęcinie


Kwintesencja polnej drogi :-)


Zawsze piękne Jezioro Kołatkowsko - Stęszewskie.

Potem zrobiłem jeszcze taką pętelkę na skraju Puszczy Zielonki i wyjeżdżając we wsi Wronczyn, na jednym z ostrzejszych zakrętów na trasie wyścigu Bike Challenge, zupełnie przypadkowo natrafiłem na kibicujących ziomków z bikestats: Jacek i Jarek. Bardzo miło było ich spotkać i pogadać.
Potem wracając wtopiłem się w tłum i już razem z uczestnikami wyścigu, śmignąłem kawałek asfaltem, kiedy to znów zupełnie przypadkowo ktoś mnie rozpoznał i krzyknął: "Grigor" oglądam się za siebie, a tu proszę, kolejny bikestatsowicz Bobiko! Potowarzyszyłem mu jakiś kilometr, po czym skręciłem w las, życząc mu zdrówka i sukcesu w tym wyścigu.
Po drodze minąłem się jeszcze z jedną przedstawicielką aktywnie kibicujących: z Asią, która popylała rowerkiem pod prąd wyścigu :-)
Będąc już w mojej Wierzonce, zatrzymałem się sam pokibicować wraz moim tatą. Stanęliśmy więc przy drodze i patrzymy i gadamy, kiedy gdzieś słyszymy: "Grigor" Hhehe od razu chwyt po aparat do tylnej kieszonki i szybki szot na nadjeżdżających ziomali z Gniezna i Trzemeszna: Kubolsky i Maniek. Z nimi już okazji pogadać nie było, gdyż jeden za szybko popylał, a drugi miał banana w ustach :-)

Oto kilka ujęć z Bike Challenge:


Dwa szrpagany: Jacek i Jarek


Sznur zawodników ciągnął się na wiele kilometrów.


Jest i Bobiko :-)


Przez moją wieś przemknął Kubolsky i Maniek. Mam nadzieję chłopaki, że zapach z białej budowli po lewej dodał Wam animuszu :-)


Czy komuś to coś mówi? :-)))))

Fajny dzień na rowerze bez dwóch zdań. Pozdrawiam wszystkich ziomalów startujących dziś w Bike Challenge, których nie widziałem i tych, których widziałem.


Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
46.22 km 27.54 km teren
02:29 h 18.61 km/h:
Maks. pr.:55.53 km/h
Temperatura:20.0
Rower:Felt Q720

Spotkanie z mieszkańcami lasu.

Sobota, 12 września 2015 · dodano: 12.09.2015 | Komentarze 2

Dzisiejszy leśny wypad nie wyróżniałby się niczym nadzwyczajnym od innych, jednak było dziś kilka zdarzeń które zmieniły zwykłą jazdę po lesie na wycieczkę z atrakcjami pozostającymi w pamięci na długo.
O ile spotkanie z dzikami było dla mnie jak zawsze czymś ekscytującym, to nie zrobiło to na mnie tak dużego wrażenia jak malutki zajączek, dreptający sam po lesie....

Otóż zatrzymałem się na skraju lasu w celach fizjologicznych i kiedy po skończonej czynności, usłyszałem jakiś szelest w liściach za moimi plecami.....pomyślałem, że to jakiś ptak. Jednak wielkie zdziwienie pojawiło się na mojej twarzy widząc malutkiego jak piąstka zajączka.
Biedaczek był tak malutki i bezbronny i w dodatku walczył usilnie z kilkoma gryzącymi go mrówkami, że zrobiło mi się go zwyczajnie żal. Jednak wiedziałem, że w takich przypadkach praw przyrody nie zastąpię i jedyne w czym mogłem mu pomóc, to zdjąć z jego puszystego futerka te kilka natrętnych mrówek, do czego użyłem patyka oraz nalałem mu troszkę wody z bidonu.
Myślę że napotkałem ów zajączka w chwili, kiedy jego mama była właśnie na żerach. Młody siedział sobie grzecznie pod gałązką i z pewnością czekał cierpliwie za mamą.

Jeśli chodzi o wycieczkę, to trasa prowadziła w większości duktami PK Puszczy Zielonka oczywiście. W lesie spokój, drogi niekiedy suche i piaszczyste. W Dąbrówce Kościelnej jutro jest chyba jakiś odpust, bo wesołych miasteczek nastawiali bez liku.
Ciepły dzień był też dzisiaj i ubrałem się na krótko, w końcu jeszcze mamy lato, ale czuć już powolutku powiew jesieni....

ździsie:


dziki na drodze


Jakiś robak


malutki bohater dzisiejszego dnia - zając szarak

To na tyle, dziękuję za uwagę.
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
160.67 km 30.17 km teren
07:59 h 20.13 km/h:
Maks. pr.:50.21 km/h
Temperatura:22.0
Rower:Felt Q720

Wieża widokowa w Dusznie na Wale Wydartowskim - wycieczka wieloosobowa :-)

Sobota, 5 września 2015 · dodano: 05.09.2015 | Komentarze 7

Co jak co, ale wycieczka na Wał Wydartowski staje się moim corocznym rytuałem powoli i w imię tej zasady postanowiłem dokonać tego czynu i w tym roku. Tym sposobem rzuciłem hasło kilku moim, dobrym i zawsze entuzjastycznie nastawionym ziomalom z tamtych okolic i nie tylko, właśnie na podbój tego sporego wzniesienia, znajdującego swoją kulminację na wysokości 167m.n.p.m nieopodal wsi Duszno w gminie Trzemeszno, ale już w granicach Województwa Kujawsko - Pomorskiego.

Na początku wyjechałem z domu w towarzystwie taty, który już po 5km. złapał laczka, wjeżdżając na sporego gwoździa, dlatego na spotkanie z Mateuszem vel Rolnikiem spóźniliśmy się 10min. ale nie było źle, bo na miejsce zbiórki w Gnieźnie przyjechaliśmy na czas.
W Gnieźnie czekali na nas: niestrudzony robochłop Pan Jurek :-) Kubolsky wraz z Agnieszką i Maniek z Trzemeszna.
Potem ruszyliśmy już w stronę Wału Wydartowskiego, po tamtejszych fyrtlach i ładnych utwardzonych nawierzchniach, a to dlatego gdyż nie czułem się jeszcze na tyle pewny fizycznie, aby robić tak długą trasę w ciężkim terenie.
Po drodze dołącza się do nas ekipa z Trzemeszna i okolic w składzie: Świder i Sebek wraz z Anetką i tym sposobem zrobiło się nas już sporo, co bardzo mnie ucieszyło i zarazem zdziwiło.

Po tym spotkaniu rolę przewodnika przejął Sebek - lokalny globetrotter, który chyba jak nikt inny zna te tereny. Oczywiście jadąc pod przewodnictwem Sebka nudą wiać nie może i dlatego nawierzchnia zmieniła konsystencję z twardej na miękką z domieszką kamieni, ciężkich podjazdów, zjazdów, pięknych pagórkowatych widoczków, jazdy po łące i tego typu :-))) Było na prawdę ciekawie, bo wjechałem na Wał Wydartowski od strony zupełnie mi nieznanej i może trochę bardziej wymagającej, ale za to piękniejszej.

Po dojeździe do celu wycieczki, od razu udałem się na wieżę widokową, w celach fotograficznych. Pogodę do obserwacji mieliśmy całkiem dobrą, dlatego z tarasu dostrzec można było wszystkie najciekawsze punkty.
Uwielbiam tamtejszą panoramę, będąc na wieży czuć że jest się wysoko, a widoki rekompensują wszelakie trudy dojazdu. Co można zobaczyć z wieży, to zostawiam w galerii poniżej.
Pod wieżą zrobiliśmy sobie popas i miła pogawędkę, a było nas tylu że ciężko było z każdym pogadać na raz :-)
Kiedy po dłuższym czasie postoju, zaczęło nagle mocniej wiać i na niebie zaczęło pojawiać się coraz więcej chmur, postanowiliśmy ruszyć w drogę powrotną.

W drodze powrotnej zaczęliśmy odczuwać skutki silnego zachodniego wiatru, a nasza ekipa sukcesywnie się pomniejszała, najpierw pożegnaliśmy Świdra, Mańka, Sebka i Anetkę, potem w Gnieźnie odłączył się Kubolsky z Agnieszką i potem Pan Jurek. Na końcu rozjechaliśmy się z Mateuszem i ja wraz z tatą ostatnie 30km jechaliśmy sami do domu.
Po wyjeździe z Gniezna mieliśmy tak silny wiatr w twarz, że rower stawał w miejscu, ale musieliśmy być twardzi i nie było mowy o stawaniu. Najgorsze było to, że nawet z górki musieliśmy mocno pedałować i ten odcinek dał moim nogom taki wycisk jak dawno nie pamiętam!

Dziś czułem ogrom siły włożonej w kręcenie korbą w tym wietrze, jednak myśl że Wał Wydartowski mam w tym roku zaliczony i to w tak wspaniałej ekipie, daje mi taki zastrzyk radości, że nawet pulsujące ze zmęczenia nogi już przebierają w myśl następnej wycieczki :-)
Dziękuję Wam wszystkim dziś obecnym, że kręciliście ze mną i z moim tatą - jesteście najlepsi!
Panie Jurku, Kubolsky, Mateuszu, Maniek, Agnieszko, Świder, Sebku i Anetko - DZIĘKUJĘ!

trasa:


Film autorstwa Mateusza Świdra Świderskiego :-)
https://www.youtube.com/watch?v=eoTpWmYxj6Q&featur...


ździsie:


Spotkanie w Gnieźnie


Nasi weterani - Mój tata Krzychu i człowiek robot Pan Jurek :-)


Czajki


Droga jak stół


Było też wiele szutrów


Piaski też były


okolice Wału Wydartowskiego


Wieża na Wale Wydartowskim coraz bliżej


Krajobraz


Jazda po łąkach też była


Grigori


Jesteśmy prawie u celu - Duszno


Cel osiągnięty - wieża widokowa za nami.


Grigori cieszy bułę, a za jego plecami takie oto widoczki.......


W stronę Gniezna




Na horyzoncie widać kominy EC Konin - Pątnów


Ogromna hałda kamieniołomu w Piechcinie w oddali


Ładne pagórki


Na dole przerwa trwa na całego


Ciągnik - kabriolet


EC Trzemeszno


Na pewnym pastwisku dużo się działo.....ze względów cenzuralnych nie zamieszczam zdjęcia byków obok, ale uwierzcie mi że było na prawdę gorąco hehe


Nasza ekipa w pełnym składzie, od prawej: Grigori, Krzysztof, Anetka, Świder, Pan Jurek, kucający Kubolsky, Maniek, Mateusz, Agnieszka, Sebek.


Przejazd przez Gniezno


A w Gnieźnie takie cacko na dobry koniec :-)

Pozdrower :-)
Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
108.84 km 3.89 km teren
04:55 h 22.14 km/h:
Maks. pr.:44.82 km/h
Temperatura:31.0
Rower:Felt Q720

Do Rogoźna

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 30.08.2015 | Komentarze 11

Zachłyśnięty smakiem wczorajszej setki, zapragnąłem dziś znów powtórzyć eksces.
Wsiadłem więc zaraz po wyspaniu i śniadaniu na rower....a trasa? No cóż nie miałem zbyt wiele czasu na planowanie wczoraj, więc zabrałem się za to podczas jazdy dziś. Po prostu wyjechałem z domu i po drodze obmyślałem cel dzisiejszego wypadu, w głowie mając cały czas minimum 100km.

Jakimś takim instynktem koła pokierowały mnie na północ do Murowanej Gośliny. Zostawiając mieścinę za plecami, zacząłem myśleć nad następnym checkpointem...Może by tak jechać dalej do Skoków, a może by tak skręcić na....
No i właśnie wtedy ujrzałem na pewnym skrzyżowaniu drogowskaz z napisem Rogoźno! Cel już miałem obrany :-) Prowadziła doń spokojna i całkiem prosta droga wojewódzka. Mimo znikomej ilości zakrętów, nudno nie było. Raz widok rozległych pól, raz jazda pięknym lasem w leśnictwie Długa Goślina, raz dołek i raz górka. Właśnie górka...Rogoźno zdaje się leżeć w dolinie, gdyż jakieś 4 kilometry od miasta, we wsi Studzieniec oglądałem panoramę Rogoźna z niewysokiego wzniesienia na polu róż - jak tam pięknie pachniało!!! Z górki tej dostrzegłem także jakieś wzniesienia za Rogoźnem, podejrzewam że to górki z okolic Chodzieży (na zdjęciu)

Po dojeździe do` Rogoźna pokrążyłem trochę po centrum, trochę nad Jeziorem Rogozińskim, gdzie stan czystości wody pogorszył się przez ostatnie lata stwierdzam. Ale za to piękną ścieżkę rowerową wybudowano i odwiedziłem po raz pierwszy tamtejszą przystań żeglarską, która zrobiła na mnie pozytywne wrażenie.
Rogoźno to nieduże miasteczko i nie ma tam wielu atrakcji turystycznych, jednak lubię odwiedzać to miasteczko rowerem, gdyż dojazd jest bezpieczny i malowniczy, jest tam przecież piękne, długie jezioro no i w jedną stronę mam fajny dystans 45km od domu :-)

W Rogoźnie gościłem jakieś pół godziny, czyli nie długo. Potem postanowiłem wrócić podobną, choć nieco zmodyfikowaną trasą. Tym sposobem odwiedziłem jeszcze kilka miejsc jak choćby Budziszewko i stojący tam zabytkowy, drewniany kościół, Jezioro Budziszewskie - moje niedawne odkrycie, wielkie jezioro, oraz przejazd przez Skoki wojewódzką 196 aż do Czerwonaka, gdzie odbiłem już w swoje najbliższe fyrtle.

Dziś jechałem sam, więc przystanków po drodze za wiele nie robiłem, a i średnia wyszła powyżej 20km/h. Wiatru prawie nie miałem, Słońce spaliło mi skórę, pogoda iście saharyjska, wypiłem ponad 2litry wody i puszkę coli, zjadłem tylko śniadanie i czekoladę podczas jazdy. Trochę bardziej się zmęczyłem niż wczoraj, ale za to dupa mniej bolała.
Dzień na wielki plus i jestem z siebie dumny, że dwa dni z rzędu zrobiłem po 100km :-) Teraz mam komfort psychiczny :-)

Trasa:


ździsie:


Droga przez ładny las z Murowanej Gośliny do Rogoźna


Pole róż w Studzieńcu i widok na Rogoźno


Widok ze wzniesienia w Studzieńcu na Rogoźno. W oddali widać górki w okolicach Chodzieży.


Centrum Rogoźna


W Jeziorze Rogozińskim niski stan wody, która jest strasznie zanieczyszczona.


Rogoźno - Klub Żeglarski i przystań.


Jezioro Rogozińskie


Motorówka na Jeziorze Rogozińskim


Budziszewko - drewniany kościół


Do Jeziora Budziszewskiego jadę taką oto piaskową drogą


Jezioro Budziszewskie - wielkie jezioro. Moje odkrycie sprzed kilku miesięcy.


W Jez. Budziszewskim ryby dziwnie się zachowywały. Pływały na wierzchu wody, zataczając kręgi.....


W Rościnnie spotykam takiego oto klasyka - Mercedes Benz 560 SL Roadster


W Rościnnie ostał się także podożynkowy Bizon :-)

Dziękuje za uwagę i do następnej setki :-)
Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
100.96 km 9.37 km teren
05:17 h 19.11 km/h:
Maks. pr.:36.20 km/h
Temperatura:27.0
Rower:Felt Q720

Gniezno w towarzystwie brata - przypomnienie smaku setki.

Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 29.08.2015 | Komentarze 7

Tak chodziła mi po głowie od kilku dni jakaś fajna, spokojna, asfaltowa przejażdżka i wczoraj wpadłem na pomysł odwiedzenia Gniezna. Do Gniezna dojechać można z mojej Wierzonki wieloma wariantami, a dystans nie jest jakiś kosmiczny, dlatego błysnęła iskierka nadziei na zrobienie dziś pierwszej od dawien dawna setki.
Wraz z Wojtasem kierunek do Gniezna obraliśmy po drogach serwisowych przy trasie szybkiego ruchu S5, a trasa powrotna prowadziła drogą wojewódzką 197. Tym sposobem ominęliśmy drogę krajową nr 5, gdzie gęsty ruch samochodowy odebrałby nam przyjemność z kręcenia korbami. Mimo, że jazda po serwisówce S5 nie należy do najciekawszych widokowo, gdyż z jednej strony widać tylko pole, a drugiej dziesiątki kilometrów paneli akustycznych, to jechało się sprawnie i bezpiecznie. Ruchu tam nie ma prawie w ogóle, a towarzystwo brata bardzo mi odpowiadało :-)

Po dotarciu do pierwszej stolicy Polski, od razu udaliśmy się na koronny punkt punkt miasta, czyli Stare Miasto z górującą katedrą i na Rynek w celach konsumpcyjnych. Podczas wszamania obiadku pod parasolką słuchaliśmy brzmień gitar i perkusji na przygotowywanej scenie - wieczorem ma odbyć się jakiś koncert. Potem pokrążyliśmy sobie po tamtejszych fyrtlach, porobiliśmy kilka zdjęć i cóż....jazda z powrotem.
Na drodze wojewódzkiej 197 też był względny spokój, dużo tylko mijaliśmy motocyklistów, gdyż chyba w Imiołkach po drodze mieli jakiś zlot. Poza tym miło i przyjemnie. Tylko ból dupy mi doskwierał i przy końcówce prawie nie siadałem na siodło....w dodatku za Kiszkowem trasa prowadziła po drogach leśno - polnych gdzie ów dupa praktycznie mi odpadła (tarka) a z dydka po raz kolejny zrobił mi się ogon bobra! 
Gdy dojechaliśmy szczęśliwie do domu, na naszych licznikach widniała szpecąca liczba kilometrów - 95.....dlatego grzechem byłoby nie dokręcić dziś do tej magicznej stóweczki, dlatego zrobiliśmy sobie jeszcze krótką dokrętkę po okolicy :-)

Lubię Gniezno. Podoba mi się to miasto, może właśnie dlatego iż pierwszy raz odwiedziłem je na rowerze kilka lat temu. Jakiś taki sentyment mam. Zawsze jak wjeżdżam w jego włości, czuję zapach jakiejś historii i to nie tylko tej najbliższej - tutaj przecież zaczęło się Państwo Polskie!
Kilka słów na forum publicznym należy się mojemu bratu Wojtasowi - bardzo dobrze, że ze mną pojechał i zadziwił mnie dziś swoją kondychą.

Oto trasa:

ździsie:


Na Rynku w Pobiedziskach


Rynek w Pobiedziskach


żurawie


Opuszczone gospodarstwo rolne - Chwałkówko


Na jednym z odcinków drogi serwisowej przy S5


W oddali widać było wieże katedry w Gnieźnie


Kapliczka w Leśniewku


Gniezno - widok na katedrę znad Jeziora Jelonek


Taras widokowy na jednej z wież katedry


Obowiązkowa fotka z widokiem na katedrę


Przy pomniku Bolesława Chrobrego


Rynek Gniezna


Taka maszyna robi wrażenie - szczególnie silnik V8 od Audi


Zaczyna robić się kolorowo....


We wsi Owieczki owieczek nie widzieliśmy, ale za to dorodne prosiaczki już tak :-)


Ciekawy pomnik w Waliszewie - legendarny karczmarz z Waliszewa.


Ciekawe zjawisko obserwowaliśmy na niebie - efekt halo

Dzień prawie w całości spędzony na rowerze. Dobry cel, spokojna jazda, ładna pogoda, towarzystwo brata i zaliczone 100 kilometrów - nic dodać nic ująć :-)
Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
42.12 km 26.49 km teren
02:36 h 16.20 km/h:
Maks. pr.:35.85 km/h
Temperatura:27.0
Rower:Felt Q720

Kaszuby nad Jeziorem Kowalskim???

Poniedziałek, 24 sierpnia 2015 · dodano: 24.08.2015 | Komentarze 8

Zwykłe jeżdżenie po okolicy, z większym naciskiem na typowo terenowe odcinki w Puszczy Zielonka i okolicznych dróg śródpolnych.
Nie omieszkałem odwiedzić kilku ciekawych jeziorek w lesie, ale także i piaszczystych, czy wręcz kamiennych ścieżek, po których jazda dała mi, a raczej moim nogom nieźle w kość. Zrobiłem niby 40 kilometrów z haczykiem, ale jeździłem prawie pół dnia. Wszystko to za sprawą wymagającego terenu i typowo rekreacyjnego tempa, gdyż długo nie mogłem wskoczyć na wyższy level...O ironio dopiero przy końcówce wycieczki nabrałem odpowiedniej energii na pomykanie po szutrach, ale jakoś tak czułem podświadomie zapach gotowanych pyr, dlatego skierowałem się na chatę.

Zawsze sobie powtarzam, że w jeździe rowerem najlepsze jest to, że choćbym codziennie jeździł tą samą ścieżką, za każdym razem zdarzają się inne, nowe doznania...było tak i tym razem i już rozwijam tytuł dzisiejszego wpisu. Mianowicie. Jadąc moim ulubionym singletrack'iem wzdłuż jeziora Kowalskiego, gdzieś mniej - więcej na wysokości połowy drogi z Jerzykowa do Barcinka, natknąłem się na niecodzienny widok. Na jednej ze skarp przy brzegu tegoż malowniczego zbiornika, spotkałem jakąś ekipę filmową! Moja ciekawość była spora, dlatego zapytałem ów artystów, co to za impreza? Teraz słuchajcie, bo będzie hicior nad hiciory!!!!
Kręcili film (jakby reklamówkę) o Kaszubach, a ściślej to o Jeziorze Wdzydze!!!! Mnóstwo kamer, reflektorów, zasłon, makijażystka i kamerzyści, a na środku stał gość ubrany jak Indiana Jones przy tablicy z mapą Kaszub!!!
 "Ale jak to!? Nad Jeziorem Kowalskim?" spytałem zdziwiony...."Panie, tu się wklei, tu się wyklei, tu się wstawi i kto będzie wiedział...."
Na to wszystko uśmiechnąłem się do siebie, zrobiłem temu precedensowi zdjęcie i pomyślałem sobie w duchu: "No to Kaszubi by się wk....i na ten widok"
Reasumując to ja osobiście trochę się ucieszyłem na myśl o tym planie zdjęciowym, bo uważam że Kaszuby to najpiękniejszy region w Polsce i marzy mi się zwiedzenie tego zakątka na rowerze, a tutaj się okazało że mieszkam u stóp Kaszub hehe....Z tego miejsca pozdrawiam moich blogowych przyjaciół: Monicę oraz Łukasza vel panther'a .

To by było na tyle z atrakcji dnia dzisiejszego, a osąd tego oszustwa pozostawiam Wam do osobistej refleksji :-)

Oto trasa:

ździsie:


Jezioro Tuczno w Puszczy Zielonce


Jezioro Modre w Puszczy Zielonce


Nie znam się na kwiatach, ale ten na Jeziorze Modrym był ładny.


Puszcza Zielonka


Przy Jeziorze Jerzyńskim


Na polach już orka pełną gębą, a kurzu co nie miara.


Kamienista droga polna z Jerzyna do Gorzkiego Pola.


Piaszczyste drogi polne dały mi dziś niezły wycisk. Gorzkie Pole.


Jezioro Kowalskie


Plan filmowy :-)))) Nad Jeziorem Kowalskim kręcono film o kaszubskim Jeziorze Wdzydze! Jaja w hooooooj!


Znowu piach.....rower można bez stopki postawić :-) Droga znad Jeziora Kowalskiego do Karłowic.


Dwór w Karłowicach, a raczej budynek rządcy z 2 poł. XIX w. nawiązujący formą do wilii włoskiej. Pierwszy raz dostałem się do tego miejsca od tej strony. Dwór niestety w opłakanym stanie....

Dziękuje za uwagę do następnego :-)

Kategoria 40-100 km


  • Nowsze wpisy →
  • ← Starsze wpisy