• 1-40 km
  • 100-200 km
  • 200-300 km
  • 300-400 km
  • 40-100 km
  • BESKIDY
  • człapanie
  • Dolina Dolnej Wisły
  • dookoła Jeziora Łebsko
  • dookoła Jeziora Śniardwy
  • dpd
  • Kaszuby
  • Kotlina Kłodzka
  • PK Dolina Baryczy
  • Pojez. Gostynińsko-Włocławskie
  • Pomorze
  • przyczepka
  • Sudety Zachodnie
  • Żuławy i Mierzeja Wślana
grigor86.bikestats.pl

Grigori - zarażony cyklozą (już z tego nie wyjdzie) :-)

rowerowy blog

Info

avatar Blog rowerowy prowadzi grigor86 z city of Pobiedziska. Nakręciłem korbą 82647.23 kilometrów w tym 28604.36 poza asfaltem. Jadąc, dużo się rozglądam,stąd żałosna średnia 18.56 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(66)

Moje rowery

Felt Q720 48412 km
Felt Q26 28245 km
GT Avalanche 3.0 5982 km

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy grigor86.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • 2025, Maj2 - 13
  • 2025, Kwiecień1 - 4
  • 2025, Marzec1 - 3
  • 2024, Grudzień3 - 6
  • 2024, Listopad2 - 1
  • 2024, Wrzesień5 - 9
  • 2024, Sierpień6 - 11
  • 2024, Lipiec9 - 9
  • 2024, Czerwiec7 - 12
  • 2024, Maj4 - 11
  • 2024, Kwiecień4 - 11
  • 2024, Marzec4 - 14
  • 2024, Styczeń1 - 5
  • 2023, Grudzień1 - 4
  • 2023, Listopad2 - 5
  • 2023, Październik2 - 4
  • 2023, Wrzesień14 - 55
  • 2023, Sierpień9 - 25
  • 2023, Lipiec2 - 6
  • 2023, Czerwiec4 - 13
  • 2023, Maj5 - 24
  • 2023, Kwiecień8 - 31
  • 2023, Marzec8 - 30
  • 2023, Luty5 - 13
  • 2023, Styczeń4 - 8
  • 2022, Grudzień1 - 2
  • 2022, Listopad1 - 3
  • 2022, Październik3 - 8
  • 2022, Wrzesień6 - 11
  • 2022, Sierpień7 - 11
  • 2022, Lipiec5 - 15
  • 2022, Czerwiec9 - 27
  • 2022, Maj3 - 20
  • 2022, Kwiecień6 - 34
  • 2022, Marzec1 - 8
  • 2021, Sierpień2 - 7
  • 2021, Lipiec3 - 7
  • 2021, Czerwiec3 - 12
  • 2021, Maj4 - 24
  • 2021, Kwiecień1 - 5
  • 2021, Marzec2 - 20
  • 2021, Luty2 - 16
  • 2021, Styczeń3 - 17
  • 2020, Grudzień7 - 52
  • 2020, Listopad18 - 109
  • 2020, Październik11 - 79
  • 2020, Wrzesień8 - 40
  • 2020, Sierpień7 - 42
  • 2020, Lipiec12 - 63
  • 2020, Czerwiec13 - 85
  • 2020, Maj12 - 122
  • 2020, Kwiecień17 - 152
  • 2020, Marzec11 - 77
  • 2020, Luty5 - 22
  • 2020, Styczeń13 - 82
  • 2019, Grudzień17 - 91
  • 2019, Listopad11 - 47
  • 2019, Październik22 - 107
  • 2019, Wrzesień11 - 43
  • 2019, Sierpień11 - 58
  • 2019, Lipiec17 - 70
  • 2019, Czerwiec20 - 103
  • 2019, Maj13 - 69
  • 2019, Kwiecień12 - 58
  • 2019, Marzec6 - 36
  • 2019, Luty11 - 60
  • 2019, Styczeń14 - 79
  • 2018, Grudzień13 - 44
  • 2018, Listopad25 - 102
  • 2018, Październik11 - 81
  • 2018, Wrzesień20 - 92
  • 2018, Sierpień20 - 95
  • 2018, Lipiec15 - 71
  • 2018, Czerwiec11 - 43
  • 2018, Maj11 - 65
  • 2018, Kwiecień19 - 84
  • 2018, Marzec16 - 83
  • 2018, Luty2 - 6
  • 2018, Styczeń2 - 10
  • 2017, Grudzień2 - 14
  • 2017, Listopad13 - 69
  • 2017, Październik24 - 116
  • 2017, Wrzesień22 - 100
  • 2017, Sierpień31 - 157
  • 2017, Lipiec24 - 87
  • 2017, Czerwiec23 - 95
  • 2017, Maj22 - 78
  • 2017, Kwiecień20 - 96
  • 2017, Marzec23 - 123
  • 2017, Luty15 - 71
  • 2017, Styczeń29 - 153
  • 2016, Grudzień1 - 10
  • 2016, Listopad3 - 27
  • 2016, Październik6 - 44
  • 2016, Wrzesień19 - 62
  • 2016, Sierpień9 - 39
  • 2016, Lipiec4 - 11
  • 2016, Czerwiec4 - 12
  • 2016, Maj4 - 21
  • 2016, Marzec1 - 10
  • 2016, Styczeń10 - 61
  • 2015, Grudzień7 - 52
  • 2015, Listopad6 - 34
  • 2015, Październik9 - 68
  • 2015, Wrzesień7 - 39
  • 2015, Sierpień10 - 55
  • 2015, Lipiec3 - 14
  • 2015, Czerwiec16 - 84
  • 2015, Maj5 - 28
  • 2015, Kwiecień7 - 25
  • 2015, Marzec3 - 14
  • 2015, Luty13 - 52
  • 2015, Styczeń22 - 133
  • 2014, Grudzień14 - 68
  • 2014, Listopad9 - 51
  • 2014, Październik9 - 54
  • 2014, Wrzesień19 - 75
  • 2014, Sierpień17 - 71
  • 2014, Lipiec16 - 68
  • 2014, Czerwiec2 - 12
  • 2014, Maj16 - 86
  • 2014, Kwiecień10 - 59
  • 2014, Marzec10 - 102
  • 2014, Luty17 - 113
  • 2014, Styczeń19 - 172
  • 2013, Grudzień15 - 108
  • 2013, Listopad6 - 50
  • 2013, Październik18 - 105
  • 2013, Wrzesień13 - 56
  • 2013, Sierpień8 - 46
  • 2013, Lipiec12 - 77
  • 2013, Czerwiec22 - 140
  • 2013, Maj12 - 99
  • 2013, Kwiecień23 - 198
  • 2013, Marzec31 - 248
  • 2013, Luty19 - 190
  • 2013, Styczeń17 - 161
  • 2012, Grudzień11 - 141
  • 2012, Listopad15 - 126
  • 2012, Październik14 - 115
  • 2012, Wrzesień29 - 308
  • 2012, Sierpień26 - 236
  • 2012, Lipiec13 - 163
  • 2012, Czerwiec15 - 195
  • 2012, Maj6 - 79
  • 2012, Kwiecień9 - 151
  • 2012, Marzec14 - 240
  • 2012, Luty10 - 141
  • 2012, Styczeń6 - 83
  • 2011, Grudzień10 - 126
  • 2011, Listopad8 - 74
  • 2011, Październik22 - 128
  • 2011, Wrzesień12 - 100
  • 2011, Sierpień18 - 161
  • 2011, Lipiec7 - 74
  • 2011, Czerwiec23 - 211
  • 2011, Maj32 - 393
  • 2011, Kwiecień25 - 312
  • 2011, Marzec13 - 176
  • 2011, Luty13 - 60
  • 2011, Styczeń6 - 14
  • 2010, Grudzień3 - 8
  • 2010, Listopad11 - 10
  • 2010, Październik4 - 0
  • 2010, Wrzesień5 - 0
  • 2010, Sierpień9 - 2
  • 2010, Lipiec12 - 0
  • 2010, Czerwiec11 - 0
  • 2010, Maj12 - 0
  • 2010, Kwiecień22 - 3
  • 2010, Marzec15 - 0
  • 2010, Luty1 - 0
neroStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:489.63 km (w terenie 247.29 km; 50.51%)
Czas w ruchu:27:41
Średnia prędkość:17.69 km/h
Maksymalna prędkość:40.30 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:54.40 km i 3h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
58.06 km 20.00 km teren
02:30 h 23.22 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:Felt Q720

Porażka w Chodzieży

Sobota, 31 października 2015 · dodano: 31.10.2015 | Komentarze 7

Totalnie nieudany wyjazd do Chodzieży. A dlaczego? A dlatego ponieważ nie udało mi się osiągnąć założonego celu, czyli wjechać na Gontyniec - taka spora górka nieopodal Chodzieży, o wysokości 191m.n.p.m.
Przyczyną tego niepowodzenia był kompletny brak przygotowania do wycieczki. Nie wziąłem żadnej mapy, ani nawet nie zajrzałem w domu jakimi szlakami jechać. Myślałem, że taka atrakcja będzie bardzo dobrze oznaczona i pojechałem na żywioł.

Dojeżdżając do Chodzieży z rowerem na pace, zorientowałem się, że na domiar złego zapomniałem wziąć licznik! Ten fakt odebrał mi zapał do jazdy, w dodatku Chodzież przywitała mnie tak gęstą mgłą, że żadnych widoków widać nie było. Dla tych, co nie wiedzą dodam iż Chodzież leży w przepięknym krajobrazowo obszarze Wielkopolski, pagórkowaty teren wokół miasta zwany jest szwajcarią chodzieską. Niestety żadnego kierunkowskazu na Gontyniec nie znalazłem, więc potem to już pasmo nieszczęść i chuj mnie strzela jak mam o tym pisać. Krótko tylko o tubylcach chodzieskich, którzy sami nie wiedzą gdzie mieszkają i swoimi nietrafnymi pokierowaniami, spowodowali że błądziłem jak owca wokół Gontyńca, nie zaznawszy satysfakcji ze zdobycia tej prawie 200 metrowej górki. Czara goryczy przelała się, kiedy spytałem gościa na rowerze w Chodzieży o drogę na Gontyniec. On odpowiedział, że nawet nie wie co to jest! Trochę jednak polawirowałem po tamtejszych pagórkach - szkoda tylko że we mgle nic widać nie było.

Następnym razem przygotuję się lepiej do wycieczki na Gontyniec. Lubię w życiu spontan, ale takie wypady lepiej planować, bo niepotrzebnie omija się ciekawe cele.
Dobrze przynajmniej że mam fajną bryczkę i te 200km. w tę i z powrotem przejechałem ciesząc się komfortem na 4 kołach, bo z tej dzisiejszej jazdy na 2 kółkach zadowolenia nie mam nic!

Oto trasa:

Zdjęć nie robiłem prawie wcale, ale takie 2 na dowód że jednak tam byłem :-)

Gdzieś po drodze na Gontyniec....

Jezioro Karczewnik

W Chodzieży byłem już drugi raz rowerem i za każdym razem w głowie mam dojechanie na Gontyniec, Czy kiedyś mi się to w końcu uda? Myślę, że tak ale zostawię to jako cel na przyszły rok :-)))
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
25.05 km 9.71 km teren
01:37 h 15.49 km/h:
Maks. pr.:36.49 km/h
Temperatura:10.0
Rower:Felt Q720

okolicznie spacerowo

Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 25.10.2015 | Komentarze 5

Jako iż dziś niedziela, wypadało wyjść na spacer. Mój spacer nie był może typowym niedzielnym popołudniem, bo ani w kościele nie byłem, ani też o 12:00 rosołu nie jadłem, ale za to przejechałem się nad Jezioro Kowalskie, ale także pojeździłem po drogach polnych w Wierzonce, zahaczając przy tym o lokal wyborczy, gdzie oddałem swój głos...Fajne uczucie, gdy wszedłem do lokalu wyborczego w pełnym rynsztunku, tzn.kask, okulary, rękawiczki i ubłocone buty spd :-)))
Dziś nic specjalnego, ale kilka kilometrów na rowerze dobrze mi zrobiło.

ździsie:

Kormorany nad Jeziorem Kowalskim.


Zabytkowa kuźnia w Wierzonce z 1849 roku. Niestety w opłakanym stanie, jak zresztą pozostałe zabytki dawnej Wierzonki.
Kategoria 1-40 km


Dane wyjazdu:
70.37 km 41.56 km teren
03:44 h 18.85 km/h:
Maks. pr.:38.70 km/h
Temperatura:13.0
Rower:Felt Q720

Jesienne ćpanie

Sobota, 24 października 2015 · dodano: 24.10.2015 | Komentarze 6

Słońce nie zawiodło tej soboty, dlatego wykorzystałem warunki do nacieszenia oczu ciepłymi barwami złotej jesieni. A gdzie się cieszyć najlepiej? W lesie!

 Po drodze naćpałem wszystkie zmysły narkotykiem, zwanym "jesienią". Jesienią na rowerze, ponieważ w oczach feeria ciepłych barw - najwięcej żółci i pomarańczy (wzrok), w uszach szelest liści pod kołami (słuch), w buzi smak ostatnich meszek (smak), w nosie zapach butwiejących listków (słuch), a reszta zmysłów, tych somatycznych związanych już jest bezpośrednio z pokonywaniem kilometrów rowerem, czyli dotyk bo kierownicę trzymałem pewnie (dotyk), ból bo wydzielał się kwas mlekowy w nogach (nocycepcja), temperatura odczuwalna była w bardzo komfortowym zakresie bo 11-14*C (zmysł temperatury), równowaga też była, bo nie zaliczyłem ani jednej gleby (zmysł równowagi), oraz (propriocepcja) wypadła prawidłowo, bo nic sobie nie nadwyrężyłem, czy tez nie naciągnąłem :-)

Wyjechałem po 30km. jazdy po lesie na drogę asfaltową w Raczkowie (Gmina Skoki). Potem już cieszenie się Słońcem między polami, aż po Kiszkowo, bo potem znów zagłębiłem się w Puszczy Zielonce i dzionek na rowerze pięknie mi minął.

Próbowało się w życiu różnych używek, ale żadne %, czy thc nie dają mi takiego haju jak jazda na rowerze, więc robię dalej to, co lubię robić najbardziej :-)

trasa:

.
.
.
ździsie:

Puszcza Zielonka - droga z Dębogóry do Zielonki.


Padalec łapał ostatnie ciepłe promienie słoneczne, bo za chwilkę do długiego snu...


Gdzieś w lesie....nie wiem gdzie to, bo się zgubiłem, wiem tylko że potem wyjechałem w Raczkowie.


Odpoczynek na oldschool'owym przystanku przed Jabłkowem.


Gorzelnia w Jabłkowie. Krzywy komin :-)


Sarny


Jezioro Rybno Wielkie


Bliżej Turostowo, dalej Kiszkowo - taki sobie widoczek z polnego wzniesienia.


Krowy na jesiennej łące.


Był też spacer po polu w okolicy małej wsi Turostówko, ale widoczki bardzo przyjemne dla oka.


Grigori wjedzie, a raczej wejdzie z rowerem wszędzie :-)


Doleci do Księżyca?

Dziękuję za uwagę - jutro niedziela :-)
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
20.27 km 19.03 km teren
01:15 h 16.22 km/h:
Maks. pr.:34.96 km/h
Temperatura:12.0
Rower:Felt Q720

Off road wokół komina.

Poniedziałek, 19 października 2015 · dodano: 19.10.2015 | Komentarze 2

Jak mówi tytuł, sporo dziś terenu, ale takie z prawdziwego zdarzenia :-) Najpierw odwiedziny wyschniętego dna Jeziora Kowalskiego i jazda po mulistym dnie. Potem wjazd w jakieś łąki, potem troszkę drogami polnymi, aby kilka kilometrów grząźć w miękkiej, świeżo zaoranej glebie, następnie znowu troszkę dróg polnych i chodnikiem do domu, bo lamp nie wziąłem a zrobiło się ciemno.

Taki sobie spontaniczny wypadzik przedwieczorny, po pracy. Jazda po dzisiejszej nawierzchni dała moim nogom w kość, ale co zrobić jak się to po prostu kocha. Cisza, spokój, ja, mój rower i ta dzicz dookoła :-)

Ślad trasy dla ciekawskich:
No i 4 ździsie:

Zachodni brzeg Jeziora Kowalskiego - z pięknej zatoczki, zrobiła się mała sadzawka.


Po śladach przy brzegu, widać że off roadowcy nie próżnują.


Zajechane opony na polu


Szarzyzna którą bardzo lubię.
Kategoria 1-40 km


Dane wyjazdu:
42.95 km 36.73 km teren
02:36 h 16.52 km/h:
Maks. pr.:30.78 km/h
Temperatura:9.0
Rower:Felt Q720

Do lasu i nad jezioro - Jezioro Kowalskie i Puszcza Zielonka.

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 4

Przez noc deszcz padał intensywnie i kiedy się rano obudziłem, wiedziałem że jazda będzie dziś mokra. Jednak, gdy się uszykowałem i wsiadłem na rower, padać przestało, no może tylko tak delikatnie kropiło co nieco z liści, więc w razie czego w plecaku woziłem kurtkę na deszcz.

Wybrałem się nad Jezioro Kowalskie, nie odwiedzane przeze mnie już od dłuższego czasu. Ciekawy byłem stanu poziomu wody w zalewie, gdyż z docierających do mnie obrazków od znajomych, w zalewie jest najniższy poziom wody w całej jego kilkudziesięcio letniej historii. Jezioro Kowalskie jest sztucznym zbiornikiem hydrotechnicznym z dwiema zaporami i rzeczywiście stan wody jest w tym roku bardzo niski, ale nie martwi mnie to zbytnio gdyż jako zbiornik wyrównawczy ma chyba do tego służyć. Jedyne co martwi mnie najbardziej to czystość wody, a wygląda ona tak źle, że nie będę się wypowiadał - mój zasób wulgarnych słów jest zbyt mały, aby coś przekonywującego wnieść w tym temacie...

Mimo wszystko Jezioro Kowalskie i tak jest piękne, szczególnie z poziomu kilku wyższych skarp w okolicy wsi Jerzykowo, skąd można podziwiać panoramę zbiornika.
Potem pojechałem oczywiście do lasów Puszczy Zielonki, gdzie jak to w moim zwyczaju bywa, meandrowałem po różnych mniej i więcej przejezdnych ścieżkach. W lesie robi się coraz bardziej kolorowo, choć do apogeum złotej jesieni jeszcze troszkę zostało, może jakieś 2 tygodnie, bo lasy bukowe są nadal całkiem zielone.
Drogi dziś były bardzo mokre, dużo wilgoci i śliskich korzeni. Rower cały ubłocony, ale ja za to całkiem suchy - jeździło mi się wyśmienicie, a jesienne kolory powodowały, że częściej niż zwykle zatrzymywałem się na krótkie postoje fotograficzne.


Tak mniej więcej wygląda ślad trasy:

A oto ździsie:

Wierzonka - Barcinek


Niski stan wody na Jeziorze Kowalskim


Widok na Jezioro Kowalskie ze skarpy w Jerzykowie.


Barcinek - aleja kasztanowa


Puszcza Zielonka - jazda po lesie między Ludwikowem, a Dębogórą.


Puszcza Zielonka - Rezerwat Przyrody Las Mieszany w Nadleśnictwie Łopuchówko.


Choć lekko niewyraźne, to wprawne oko dojrzy dwa daniele.

Dni już całkiem krótkie, coraz mniej czasu do kręcenia za dnia......



Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
59.89 km 43.18 km teren
03:11 h 18.81 km/h:
Maks. pr.:40.30 km/h
Temperatura:12.0
Rower:Felt Q720

Do lasu - Puszcza Zielonka

Sobota, 17 października 2015 · dodano: 17.10.2015 | Komentarze 4

Po tygodniu pracy i deszczowej pogody, nadeszła sobota i upragniona chwila relaksu. Dobrze się złożyło, że dziś deszcz już nie padał i można było w suchych lumpach pośmigać po lesie. Tak właśnie po lesie, bo tęskno już mi za nim było powoli.
Towarzystwa dotrzymywała mi dziś koleżanka Natalia, która na wycieczkę ze mną wybrała się od razu po ukończeniu wymagającego biegu na Dziewiczej Górze, a dziś odbywały się tam właśnie zawody biegowe z cyklu "Dziewicza Góra biega" . Ma dziewczyna werwę.

Pojechaliśmy w głąb lasu i krążyliśmy wśród pięknie pokolorowanych przez jesień leśnych ostępach. Celem głównym wycieczki było malowniczo osadzone, małe Jezioro Leśne nieopodal Łopuchówka. Prowadzi do niego kręty szlak w wąwozie. Wszystko było dziś bajecznie kolorowe, co dodatkowo umilało jazdę. W lesie wilgotno, ale w wodzie i błocie nie brodziliśmy.
Zrobiliśmy wspólnie ponad 40km. w samym lesie, odwiedzając takie osady w Puszczy Zielonce jak: Dziewicza Góra - Annowo - Owińska - Potasze - Pławno - Okoniec - Huciska - Głęboczek - Łopuchówko - Dąbrówka Kościelna - Stęszewice - Stęszewko - Tuczno......potem odprowadzka Natalii i do domu.

Wycieczka rowerowa spędzona w miłym towarzystwie i w pięknych okolicznościach przyrody - nic więcej mi już dziś nie trzeba.

ździsie:

Jazda zielonym szlakiem. Huciska - Głęboczek.


Zjazd do Jeziora Leśnego w Łopuchówku.


Jezioro Leśne.


Wspólne zdjęcie z Natalią


We Wierzenicy przy śluzie na rzece Głównej zachciało mi się piwa, widząc tę pianę :-)
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
76.90 km 9.68 km teren
03:57 h 19.47 km/h:
Maks. pr.:35.51 km/h
Temperatura:10.0
Rower:Felt Q720

Kórnik i góra piachu w Żernikach.

Niedziela, 11 października 2015 · dodano: 11.10.2015 | Komentarze 9

Pogoda identyczna jak wczoraj, czyli bezchmurne niebo, wiatr ze wschodu i zimno. Dziś jednak ubrałem długie palce i wszystko było cacy. Trasa jednak w w większości pod wiatr, co wykrztusiło ze mnie wiele siły.
Trasa:


Wybrałem się do Kórnika, gdzie sporo się pozmieniało od ostatniego roku. Na Rynku położono nową nawierzchnię, w tle tryskała fontanna, a nad Jeziorem Kórnickim przedłużono promenadę, dokładając takich atrakcji jak punkt widokowy na jeziorze, czy fontanna. Bardzo estetycznie to wszystko wygląda i na pewno doda Kórnikowi atrakcyjności. Podoba mi się takie podejście do tematu jak włodarzy Kórnika, aby nie odwracać się plecami do rzek, jezior, jeśli takie się oczywiście ma w granicach miasta. W tym przypadku widać, że ktoś ma głowę na karku.

Czapla na Jeziorze Szczodrzykowskim


Odnowiony Rynek w Kórniku


Niech ktoś powie, że stare nie jest piękne! VW Kafer


Zamek w Kórniku to obowiązkowe miejsce odwiedzin.


Widok na Jezioro Kórnickie z punktu widokowego na promenadzie.


Fragment nowej promenady w Kórniku


Metalowe, elektryczne drzewo w ogródku przed domem w Dziećmierowie.

Po odwiedzinach Kórnika nawróciłem i jadąc z powrotem, trasę obrałem tak aby dojechać do dawno nie odwiedzonej góry piasku i gliny w Żernikach, skąd rozpościera się całkiem przyjemny widoczek na okolicę bliższą i tę dalszą, jak np. Poznań, Dziewiczą Górę...
Po drodze wstąpiłem do sklepu w Dziećmiarkach i otrzymuję za darmo 3 banany od Pani sprzedawczyni, gdyż jak stwierdziła brzydko wyglądają hehe. Jak dla mnie wyglądały przyzwoicie, a smakowały niebiańsko :-)

Nie wyglądają przecież źle :-)


W Gądkach przed lądowiskiem taki oto samolot nad dachami.


Góra piachu w Żernikach z daleka przypomniała mi wielką łebską wydmę :-)


Podczas podjazdu


Na szczycie hulał wiatr, kurzu wszędzie mnóstwo, księżycowe klimaty, ale widoki całkiem przyjemne.


Dziewicza Góra w oddali.


Poznań trochę bliżej...

Wiatr nieźle mnie wymęczył, ale bez przesady bo najgorzej nie było. Najfajniejsze jest to mocno świecące Słońce, które nadawało po drodze wszystkiemu kolorytu. Weekend wykorzystałem rowerowo jak tylko mogłem i mimo, że solo to nudą nie wiało.
Dziękuję za uwagę i pozdrower.

Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
70.54 km 19.21 km teren
03:28 h 20.35 km/h:
Maks. pr.:38.63 km/h
Temperatura:10.0
Rower:Felt Q720

Runda po Lednickim Parku Krajobrazowym.

Sobota, 10 października 2015 · dodano: 10.10.2015 | Komentarze 8

Po moich ostatnich wojażach na Mazurach i Wybrzeżu zszedłem na ziemię i zatęskniłem za moimi fyrtlami :-)
Odwiedziłem dziś Lednicki Park Krajobrazowy i zrobiłem sobie rześką rundkę wokół Jeziora Lednickiego, odwiedzając przy okazji najciekawsze dla mnie zakątki tego parku.
Pogoda od rana była iście niebiańska. Dla mnie idealne warunki do roweru. Niebo czyste jak łza, wiatr wschodni, co zdarza się bardzo rzadko w moich okolicach i pozwoliło to, na jazdę powrotną z wiatrem w plecy. Temperatura tylko dawała się we znaki, szczególnie dla nieokrytych palców rąk....trzeba powoli odziewać się grubiej. Jednak potem zrobiło się całkiem przyjemnie i ciepło i wycieczka dookoła Jeziora Lednickiego okazała się być dziś dla mnie strzałem w dziesiątkę. A dlaczego? Popatrzcie na fotorelację...

Oto trasa:

Wyjechałem ok.11:30 z domu i udałem się najszybszym wariantem nad Jezioro Lednickie, czyli wojewódzką drogą nr 5, którą to jechało mi się ciężko, ze względu na niską temperaturę, wiatr wiejący w twarz i nierozgrzane mięśnie nóg. Do Lednogóry dotarłem nieco zmęczony, ale to w końcu 25km dojazdu - mordęgi po asfalcie.

Po drodze mijam pięknie osadzone boisko w Pobiedziskach nad Jeziorem Biezdruchowskim.

Docieram nad Jezioro Lednickie w Lednogórze i pierwsze na co zwracam uwagę, to obszar tego jeziora - jest jakieś takie małe....przedtem wydawało mi się duże, teraz jednak widzę jak niewielkie mam jeziora w okolicy, porównując je oczywiście do odwiedzonego dwa tygodnie temu Jeziora Śniardwy, czy tydzień temu Jeziora Łebsko. Ale jednego Lednicy odebrać nie można - uroku i czystej wody :-)

Jezioro Lednickie - widok z plaży w Lednogórze


Prom na Ostrów Lednicki


Wiatrak w Dziekanowicach


Spichlerz dworski z XVIII w.

Jadąc dalej w kierunku Siemianowic, natrafiam na pole truskawek. Połykając pierwszy kęs, poczułem się jakby była wiosna...
W truskawkowych Siemianowicach skręciłem w drogę polną, prowadzącą do Waliszewa. Po drodze wjechałem na pobliskie, najwyższe wzniesienie tegoż parku krajobrazowego - Wzgórze Waliszewskie 125m.n.p.m Tutaj też zrobiłem sobie miły postój, a nawet powiem biwak :-)

Truskawka - w październiku smakuje jak raj :-)


Wzgórze widokowe Waliszewo


W tym miejscu na Wzgórzu Waliszewskim wiatr nie wiał i aż żal było mi wstawać.

Po waliszewskim biwaku, ruszyłem dalej, na drugi brzeg Jeziora Lednickiego. W Imiołkach podjechałem oczywiście nad brzeg jeziora w moim tajemnym miejscu, skąd rozlega się całkiem przyjemny widok na wodę, potem szybkie odwiedziny Pól Lednickich, ze wszystkim znaną "Bramą Rybą"

Stadnina koni w Imiołkach


Widok na Jezioro Lednickie z plaży w Imiołkach.


Zawsze jak jestem w tym miejscu, uzmysławiam sobie skąd mój ród.

Potem już powrót z wiatrem w plecy, okolicznymi asfalcikami. W sumie dojazd i powrót to chyba z 80% wycieczki i najpiękniejsze co widziałem po drodze, to najprawdziwsza, polska, złota jesień.

Taki oto wehikuł czasu.


Trakt Bednarski - złota jesień.


Bednary - Zielonka. Za te barwy uwielbiam jesień!

To by było na tyle dzisiaj. Wyszło dobre 7 dyszek, które mimo przeważającego wiatru w plecy czuję nieźle w nogach. Ale o to, w tym wszystkim chodzi, aby cieszyć się pięknem otaczającej nas przyrody, zażywając przy tym ruchu :-)


Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
65.60 km 48.19 km teren
05:23 h 12.19 km/h:
Maks. pr.:28.29 km/h
Temperatura:20.0
Rower:Felt Q720

Słowiński Park Narodowy - dookoła Jeziora Łebsko.

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 23

Pierwszy weekend październikowej, pięknej, polskiej, złotej jesieni, wybrałem się z tatą, wykorzystując wspaniałe prognozy nad Morze Bałtyckie, do Łeby. Planem głównym było objechanie dookoła Jeziora Łebsko, trzeciego pod względem obszaru jeziora w Polsce.
Podróż autem, z rowerami na pace przebiegła bezstresowo i zajęła 6h z postojami. W Łebie byliśmy ok. 9 rano i od razu, po znalezieniu pokoju, zaczęliśmy przygotowania do wycieczki. Rozpakowanie rowerów, śniadanie i szybka ocena pogody....nie było kolorowo jednak. W Łebie od rana wisiała bardzo gęsta mgła, która trochę psuła nam humory przed wyjazdem, a mieliśmy w głowach przecież te piękne punkty widokowe przy Jeziorze Łebsko...
Jednak jak już dojechaliśmy taki kawał drogi, to na rowery wsiąść i tak musieliśmy, więc z nadzieją na wychodzące Słońce, wyruszyliśmy na szlak.

Oto trasa:...
......
Trasę zaczęliśmy od znalezienia drogi rowerowej R10, którą jechaliśmy większą część południowego brzegu Jeziora Łebsko, wjeżdżając przy okazji do Słowińskiego Parku Narodowego.
Trasa prowadziła w większości przez przepiękny nadmorski las. Podziwialiśmy dorodne iglaste bory, z przepięknym, czystym runem. Las jakiś taki inny od tego, którym widokami raczę Was na co dzień (Puszcza Zielonka). Na pofałdowanym terenie, metrowej wysokości paprocie pokrywały duże połacie lasu, a grzybów nie byłem w stanie naliczyć. Po lewej zaś stronie cieszyliśmy oczy bagiennymi trawami i wystającymi spod nich, uschniętymi konarami brzóz. W Gaci podjechaliśmy jeszcze na przystań rybacką, gdzie można było zakupić świeżą rybę prosto z Jeziora Łebsko.
Jadąc przez ten las, zauważyliśmy że niebo błękitnieje, a chmury się przerzedzają, a to dobry znak :-)))

Zaraz po przyjeździe do Łeby, wypakowaliśmy rowery.


Słowiński Park Narodowy wita żółtodziobów z Wielkopolski.


Jazda przez zalesioną część Słowińskiego Parku Narodowego, wśród paproci.


Młody lis wygrzewający się w pierwszych promieniach Słońca.


Przystań rybacka w Gaci nad Jeziorem Łebsko.

sieci rybackie
...
.....

Po przejechaniu przez takie miejscowości jak Żarnowska, Gać i Izbica, kierowaliśmy się już żółtym szlakiem, który prowadził przez kolejne niesamowite miejsce. Rezerwat Przyrody Bagna Izbickie, bo o tym warto szerzej tutaj wspomnieć, to kilkukilometrowy odcinek, który poprzez swoją dziką urodę zapadnie mnie i mojemu ojcu na długo w pamięci. Żółty szlak zrobił się po prostu nieprzejezdny, bynajmniej większość rowerzystów by tak stwierdziła, zresztą o fakcie tym informują tablice przed wjazdem. Dla nas jednak innej drogi nie było i musieliśmy wręcz zobaczyć co to są za bagna.
Mówiąc w skrócie.....Tam gdzie bagno było przejezdne, poruszaliśmy się wąskim singlem, przerytym przez dziki, wśród trzcin i traw, a tam gdzie woda stała po pas, wybudowano specjalne drewniane kładki, którymi sprawnie posuwaliśmy się do przodu. Widok z obu stron był przepiękny - prawdziwa dzicz!

Sarna dobrze się maskuje


żeremie


Droga nieprzejezdna dla rowerów :-)))


Wjeżdżamy do rezerwatu Bagna Izbickie


dzicz
...
.....
Po przedostaniu się przez bagna, zrobiło się gorąco i trzeba było się troszkę rozebrać. Słońce świeciło już w pełnej krasie, więc humory się nam polepszyły, zważywszy na to, że za chwilę podziwiać będziemy przepiękny widok na ogromne Jezioro Łebsko, z wieży widokowej w Klukach.
Przedtem jeszcze oglądamy stare słowińskie chaty, w Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Jednak widok na ogrom Łebska zrobił na nas ogromne wrażenie. Miejscówka jest rewelacyjna, a wieża widokowa ulokowana jest w miejscu skąd podziwiać można panoramę na całe Jezioro Łebsko. Widać stamtąd także ruchome wydmy na drugim brzegu, oraz okoliczne wzniesienia jak np. Rowokół i Czołpino.

Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach.


Wieża widokowa w Klukach


robię foty


Jezioro Łebsko robi wrażenie - końca nie widać.


Pomost nad Jeziorem Łebsko w Klukach.


Wydma w oddali


Czołpino

Na pomoście zrobiliśmy sobie śniadanie.


Wspólne zdjęcie nad Jeziorem Łebsko w Klukach.
...
.....

Po tych widokowych atrakcjach ruszamy dalej. Żółty szlak odbił, a my poruszaliśmy się po szlaku czerwonym, prowadzącym na wydmy i potem na brzeg Bałtyku.
Po dojechaniu na wydmy, musieliśmy klika kilometrów pchać rowery, bo wiadomo po takiej piaskownicy jechać się nie da, ale widoki tego ewenementu rekompensują wszelki wysiłek włożony w pchanie rowerów.
Jedną z największych atrakcji tej właśnie wycieczki, spotkaliśmy na szlaku do wydm, a jest nią żmija zygzakowata, której nigdy jeszcze spotkać okazji nie miałem na żywo. Troszkę się przestraszyłem jej syczenia, choć nie była duża, na oko jakieś 40cm.

Widok na wydmę z Łokciowego.


żmija zygzakowata


No to pchamy :-)))





Widzimy już morze :-)))


Ostatni piaszczysty odcinek wydmy i idziemy nad brzeg Morza Bałtyckiego.
...
.....
Spacer po wydmach dał nam nieźle w kość, dlatego zaraz po zejściu na brzeg Bałtyku zrobiliśmy sobie krótki, choć bardzo żywiołowy odpoczynek. Ja nawet wszedłem do wody i stwierdzam, że woda była tak ciepła, jak podczas lipcowych wakacji!
Czekała nas teraz najcięższa część wycieczki. Jazda prawie 20km. po plaży była istnym sprawdzianem siły i charakteru! Jechać dało się tylko tuż przy dobijających falach morskich, w tym wilgotnym piasku cofającej się fali, gdyż tylko w tych miejscach podłoże było w miarę twarde. Jechaliśmy tak kilkanaście kilometrów z prędkością nie przekraczającą 12km/h. a woda morska odbijała się od nas jak od falochronów. Buty pełne były wody i piasku, a rower oblepił się cały w piasku i wyglądał jak bałwan.
W pewnym momencie zaczęliśmy się potwornie męczyć, ale jak błogosławieństwo stanął nam znak informacyjny z napisem "Wydma Łącka". To był znak, że czekała nas jeszcze jedna przeprawa przez największą wydmę i potem już kilka kilometrów przez las do Łeby. Było to bardzo wyczerpujące doświadczenie, ale wspomnienia z jazdy po plaży, po piasty w morzu pozostaną na całe życie :-)

Kierunek na Łebę.

Woda w Bałtyku na prawdę ciepła.


Tym właśnie torem jechaliśmy prawie 20km. po plaży w kierunku Łeby.


Po lewej Bałtyk, po prawej wydmy.


Jedyne żywe istoty podczas jazdy po wybrzeżu.


Tata ciśnie ostro, choć wąskie opony były bezlitosne.


Pchamy rowery przez Wydmę Łącką



Pustynne widoki na Wydmie Łąckiej.
...
.....
Po przejściu na drugą stronę ogromnej Wydmy Łąckiej, znaleźliśmy się na ostatnim etapie naszej wycieczki dookoła Jeziora Łebsko. Punktem pożegnalnym była wieża widokowa w Rąbce, skąd rozpościerał się jeden z najpiękniejszych widoków dzisiejszej eskapady po Słowińskim Parku Narodowym - ogromne Jezioro Łebsko w blasku zachodzącego Słońca. Ten obraz był wspaniałą widokówką tego ciężkiego rowerowo - pieszego trip'u. Zresztą zobaczcie sami:

Jezioro Łebsko w blasku zachodzącego Słońca.



Podsumowując:

Trasa rowerem dokoła Jeziora Łebsko okazała się być najlepszą wycieczką mojego życia. Ze względu na piękne widoki daję jej najwyższe noty. Samo Jezioro Łebsko powala swoim ogromem. Porównując do je do odwiedzonych przeze mnie, w zeszłym tygodniu Jeziora Śniardwy jest równie wielkie, bo stojąc na brzegu, drugiego końca nie widać. Wydmy dają przyjemne doznania wzrokowe, a jazda brzegiem Bałtyku daje poczucie wolności, męcząc przy tym niemiłosiernie.
Dystans to zaledwie 65km. ale trud włożony w pokonanie tej trasy, równa się 200km. jazdy po płaskim asfalcie, więc jest to trasa raczej do zaawansowanych bikerów. Polecam każdemu, kto nie był w Słowińskim Parku Narodowym odwiedzenie tego cudownego zakątka w Polsce.










Kategoria 40-100 km, dookoła Jeziora Łebsko, Pomorze