• 1-40 km
  • 100-200 km
  • 200-300 km
  • 300-400 km
  • 40-100 km
  • BESKIDY
  • człapanie
  • Dolina Dolnej Wisły
  • dookoła Jeziora Łebsko
  • dookoła Jeziora Śniardwy
  • dpd
  • Kaszuby
  • Kotlina Kłodzka
  • LUBELSZCZYZNA
  • PK Dolina Baryczy
  • Pojez. Gostynińsko-Włocławskie
  • Pomorze
  • przyczepka
  • Sudety Zachodnie
  • Żuławy i Mierzeja Wślana
grigor86.bikestats.pl

Grigori - zarażony cyklozą (już z tego nie wyjdzie) :-)

rowerowy blog

Info

avatar Blog rowerowy prowadzi grigor86 z city of Pobiedziska. Nakręciłem korbą 83097.23 kilometrów w tym 28696.86 poza asfaltem. Jadąc, dużo się rozglądam,stąd żałosna średnia 18.53 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(66)

Moje rowery

Felt Q720 48412 km
Felt Q26 28695 km
GT Avalanche 3.0 5982 km

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy grigor86.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • 2025, Wrzesień1 - 1
  • 2025, Sierpień6 - 19
  • 2025, Lipiec4 - 10
  • 2025, Czerwiec3 - 9
  • 2025, Maj2 - 14
  • 2025, Kwiecień1 - 4
  • 2025, Marzec1 - 3
  • 2024, Grudzień3 - 6
  • 2024, Listopad2 - 1
  • 2024, Wrzesień5 - 9
  • 2024, Sierpień6 - 11
  • 2024, Lipiec9 - 9
  • 2024, Czerwiec7 - 12
  • 2024, Maj4 - 11
  • 2024, Kwiecień4 - 11
  • 2024, Marzec4 - 14
  • 2024, Styczeń1 - 5
  • 2023, Grudzień1 - 4
  • 2023, Listopad2 - 5
  • 2023, Październik2 - 4
  • 2023, Wrzesień14 - 55
  • 2023, Sierpień9 - 25
  • 2023, Lipiec2 - 6
  • 2023, Czerwiec4 - 13
  • 2023, Maj5 - 24
  • 2023, Kwiecień8 - 31
  • 2023, Marzec8 - 30
  • 2023, Luty5 - 13
  • 2023, Styczeń4 - 8
  • 2022, Grudzień1 - 2
  • 2022, Listopad1 - 3
  • 2022, Październik3 - 8
  • 2022, Wrzesień6 - 11
  • 2022, Sierpień7 - 11
  • 2022, Lipiec5 - 15
  • 2022, Czerwiec9 - 27
  • 2022, Maj3 - 20
  • 2022, Kwiecień6 - 34
  • 2022, Marzec1 - 8
  • 2021, Sierpień2 - 7
  • 2021, Lipiec3 - 7
  • 2021, Czerwiec3 - 12
  • 2021, Maj4 - 24
  • 2021, Kwiecień1 - 5
  • 2021, Marzec2 - 20
  • 2021, Luty2 - 16
  • 2021, Styczeń3 - 17
  • 2020, Grudzień7 - 52
  • 2020, Listopad18 - 109
  • 2020, Październik11 - 79
  • 2020, Wrzesień8 - 40
  • 2020, Sierpień7 - 42
  • 2020, Lipiec12 - 63
  • 2020, Czerwiec13 - 85
  • 2020, Maj12 - 122
  • 2020, Kwiecień17 - 152
  • 2020, Marzec11 - 77
  • 2020, Luty5 - 22
  • 2020, Styczeń13 - 82
  • 2019, Grudzień17 - 91
  • 2019, Listopad11 - 47
  • 2019, Październik22 - 107
  • 2019, Wrzesień11 - 43
  • 2019, Sierpień11 - 58
  • 2019, Lipiec17 - 70
  • 2019, Czerwiec20 - 103
  • 2019, Maj13 - 69
  • 2019, Kwiecień12 - 58
  • 2019, Marzec6 - 36
  • 2019, Luty11 - 60
  • 2019, Styczeń14 - 79
  • 2018, Grudzień13 - 44
  • 2018, Listopad25 - 102
  • 2018, Październik11 - 81
  • 2018, Wrzesień20 - 92
  • 2018, Sierpień20 - 95
  • 2018, Lipiec15 - 71
  • 2018, Czerwiec11 - 43
  • 2018, Maj11 - 65
  • 2018, Kwiecień19 - 84
  • 2018, Marzec16 - 83
  • 2018, Luty2 - 6
  • 2018, Styczeń2 - 10
  • 2017, Grudzień2 - 14
  • 2017, Listopad13 - 69
  • 2017, Październik24 - 116
  • 2017, Wrzesień22 - 100
  • 2017, Sierpień31 - 157
  • 2017, Lipiec24 - 87
  • 2017, Czerwiec23 - 95
  • 2017, Maj22 - 78
  • 2017, Kwiecień20 - 96
  • 2017, Marzec23 - 123
  • 2017, Luty15 - 71
  • 2017, Styczeń29 - 153
  • 2016, Grudzień1 - 10
  • 2016, Listopad3 - 27
  • 2016, Październik6 - 44
  • 2016, Wrzesień19 - 62
  • 2016, Sierpień9 - 39
  • 2016, Lipiec4 - 11
  • 2016, Czerwiec4 - 12
  • 2016, Maj4 - 21
  • 2016, Marzec1 - 10
  • 2016, Styczeń10 - 61
  • 2015, Grudzień7 - 52
  • 2015, Listopad6 - 34
  • 2015, Październik9 - 68
  • 2015, Wrzesień7 - 39
  • 2015, Sierpień10 - 55
  • 2015, Lipiec3 - 14
  • 2015, Czerwiec16 - 84
  • 2015, Maj5 - 28
  • 2015, Kwiecień7 - 25
  • 2015, Marzec3 - 14
  • 2015, Luty13 - 52
  • 2015, Styczeń22 - 133
  • 2014, Grudzień14 - 68
  • 2014, Listopad9 - 51
  • 2014, Październik9 - 54
  • 2014, Wrzesień19 - 75
  • 2014, Sierpień17 - 71
  • 2014, Lipiec16 - 68
  • 2014, Czerwiec2 - 12
  • 2014, Maj16 - 86
  • 2014, Kwiecień10 - 59
  • 2014, Marzec10 - 102
  • 2014, Luty17 - 113
  • 2014, Styczeń19 - 172
  • 2013, Grudzień15 - 108
  • 2013, Listopad6 - 50
  • 2013, Październik18 - 105
  • 2013, Wrzesień13 - 56
  • 2013, Sierpień8 - 46
  • 2013, Lipiec12 - 77
  • 2013, Czerwiec22 - 140
  • 2013, Maj12 - 99
  • 2013, Kwiecień23 - 198
  • 2013, Marzec31 - 248
  • 2013, Luty19 - 190
  • 2013, Styczeń17 - 161
  • 2012, Grudzień11 - 141
  • 2012, Listopad15 - 126
  • 2012, Październik14 - 115
  • 2012, Wrzesień29 - 308
  • 2012, Sierpień26 - 236
  • 2012, Lipiec13 - 163
  • 2012, Czerwiec15 - 195
  • 2012, Maj6 - 79
  • 2012, Kwiecień9 - 151
  • 2012, Marzec14 - 240
  • 2012, Luty10 - 141
  • 2012, Styczeń6 - 83
  • 2011, Grudzień10 - 126
  • 2011, Listopad8 - 74
  • 2011, Październik22 - 128
  • 2011, Wrzesień12 - 100
  • 2011, Sierpień18 - 161
  • 2011, Lipiec7 - 74
  • 2011, Czerwiec23 - 211
  • 2011, Maj32 - 393
  • 2011, Kwiecień25 - 312
  • 2011, Marzec13 - 176
  • 2011, Luty13 - 60
  • 2011, Styczeń6 - 14
  • 2010, Grudzień3 - 8
  • 2010, Listopad11 - 10
  • 2010, Październik4 - 0
  • 2010, Wrzesień5 - 0
  • 2010, Sierpień9 - 2
  • 2010, Lipiec12 - 0
  • 2010, Czerwiec11 - 0
  • 2010, Maj12 - 0
  • 2010, Kwiecień22 - 3
  • 2010, Marzec15 - 0
  • 2010, Luty1 - 0
neroStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

40-100 km

Dystans całkowity:59523.58 km (w terenie 20745.04 km; 34.85%)
Czas w ruchu:3173:04
Średnia prędkość:18.69 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:40076 m
Liczba aktywności:1039
Średnio na aktywność:57.29 km i 3h 03m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
52.00 km 15.00 km teren
03:20 h 15.60 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:25.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Na herbatkę z Anią. Cel - pałac w Biedrusku.

Sobota, 13 sierpnia 2016 · dodano: 13.08.2016 | Komentarze 8

Chwile spędzone dziś na rowerze z Anią pozostaną mi w pamięci. Dlaczego? Kurde nie wiem....może przez to, że wiecie....no wiadomo - coś się dzieje! :-)
Ale do sedna. Ania zainteresowana była pałacem w Biedrusku, a ja kiedyś tam byłem w odwiedzinach i pomyślałem, że to może być fajny cel wycieczki, nie tylko ze względu na jego urodę, ale także na atrakcje po drodze, które mógłbym Ani pokazać.
Tym sposobem obrałem podczas naszej wycieczki kurs po ciekawszych miejscówkach tamtych okolic.

Na pierwszy rzut podjechaliśmy do Czerwonaka, a konkretnie na przystań Akwen Marina nad rzeką Wartą.


Przystań nad Wartą w Czerwonaku.


Warta w Czerwonaku

Następnie jadąc po piaszczystych drogach na skraju Puszczy Zielonki, zapragnąłem pokazać Ani jeden z moich ulubionych punktów widokowych, znajdujących się oczywiście na polu, gdzieś między wioskami: Bolechówko i Trzaskowo. Punkt ten znajduje się zaledwie na 100 m.n.p.m ale jak na nasze wielkopolskie płaszczyzny cieszy oko.

Działo się na polu :-)


Widok ze wzniesienia


Jezioro Trzaskowskie


Końcówka żniw

Następnie udaliśmy się właśnie do Biedruska, mijając po drodze most nad Wartą.


Warta z mostu w Biedrusku

Dojechaliśmy pod pałac w Biedrusku. A tam....pięknie jak nie wiem co :-)
Słońce w pełnej krasie oświetlało kremową elewację budynku. W parku dookoła porozstawiane stoliki dla gości Restauracji Pałacowej, z której to menu skorzystaliśmy z Anią. Piękna fontanna, kwiaty, świerki, wystawy wojskowe i piękne limuzyny, gdyż w takim reprezentatywnym miejscu warto wyprawiać na przykład wesele.
Spędziliśmy tam sporo czasu, najedliśmy się, wypiliśmy pałacową herbatę, pozwiedzaliśmy okoliczny park. 


Pochodzący z 1877 roku neoklasycystyczny pałac w Biedrusku. Wzniesiony m.in. przez Ottona Von Treskowa -  ówczesnego właściciela mojej ukochanej, obecnie zamieszkiwanej wioski - Wierzonki.


Fontanna


Herbata pałacowa :-)


Takie fury tam podjeżdżają!

Na koniec chciałem Ani pokazać fragment Nadwarciańskiego Szlaku Rowerowego, dlatego pojechaliśmy krótki odcinek od Bolechowa do Owińsk, wśród dzikiej przyrody, przy brzegu Warty. Ścieżka była całkiem przyjemna, ale niekiedy wymagająca uwagi, dużo korzeni, sypki piasek i niekiedy błotne kałuże. Przejechaliśmy odcinek z uśmiechami.
Jadąc fragmentem NSR znalazłem 3 dorodne Kanie tzn. sowy - popularne, bardzo smaczne grzyby, które smaży się na patelni jak schaboszczaki! Serce mi się krajało, kiedy musiałem je zostawić :-(((( To jedyny smutny aspekt tej wycieczki.


Fragment NSR w Owińskach


Musiałem zostawić pyszne sowy......

Potem dojechaliśmy do do domu. Piękny dzień na rowerze. Tego mi brakowało - DZIĘKUJĘ ANIU!




Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
65.57 km 20.00 km teren
03:51 h 17.03 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:19.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Poznańska Malta z Anią.

Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 23.07.2016 | Komentarze 4

W pizdu z tymi wszystkimi, pogodowymi jasnowidzami - jak sobie człowiek nie wstanie i nie wyjdzie na dwór z rana, to nikt lepiej mu pogody nie przepowie....Napaliłem się wczoraj, zasugerowany wróżbami z portali pogodowych o rzekomym gorącu i przygotowałem na rower niemal plażowy strój! Pomyślałem, ale będzie cyna przed dziewczyną! Założę obcisłą koszulkę z odsłoniętymi ramionami - niech widzi moje tricki :-))) A tu piździawa jak w Irkucku! Mało tego - deszczyk siąpił, a na termometrze ledwo 20*C.

No dobra, bo koniec końców nie ma złej pogody na rower, jest tylko zły strój, dlatego ubrałem zwykły trykot i pognałem, rozgrzewając się nieco na miejsce zbiórki z Anią. Po spotkaniu powzięliśmy przed siebie trasę nieco mniej wymagającą, gdyż w zamyśle mieliśmy jechać nieco dalej, ale pod warunkiem świecącego Słońca. Pojechaliśmy na poznańską Maltę. A tam.....jakieś zawody sportowe nad Jeziorem Maltańskim. Ludzi jak mrówek - mówię o startujących w triatlonie. Pływali jakieś kółeczka w tej jebiącej,zimnej i brudnej wodzie - istny profesjonalizm.

Przejechaliśmy wspólnie brzegiem Jeziora Maltańskiego po krawężnikach i psich gównach, bo trasa rowerowa była zamknięta (triatlon). Jakoś przedostaliśmy się piękną wartostradą, która jechałem po raz pierwszy i jestem prawie usatysfakcjonowany jej jakością. Mówię prawie, ponieważ w jednym miejscu trzeba przedostawać się przez pokrzywy na Most Jordana, gdzie robimy sobie wspólne zdjęcie, przy okazji ja w celach charytatywnych cykam zdjęcia na tle katedry obcokrajowcom ich wypasionymi lustrzankami, raz to prawie położyłem się na ziemi z poświęcenia. Może znają mnie z mojego bloga i oglądają moje profesjonalne zdjęcia?

W każdym razie miałem z Anią niezły ubaw na trasie i wspólne kręcenie sprawia nam przyjemność, a to chyba najważniejsze. Podjechaliśmy jeszcze zgłodniali na małą piccuszkę, aby lekko naładować akumulatory. Po drodze pokazałem Ani fajny punkt widokowy w Koziegłowach (największa wieś w Polsce) z panoramą na prawie cały Poznań.

Warunki do jazdy rowerem były doskonałe mimo moich początkowych narzekań, do robienia zdjęć już nie, dlatego jest ich tak mało. Poza tym jechałem z piękną kobietą i niektórych zdjęć nie publikuję :P
Dobrze było ruszyć dupę, ale to właśnie dzięki Ani.

ździsie:

Ania & Grigori przed Katedrą w Poznaniu


Jezioro Maltańskie. W oddali Ratusz


Dla mnie to nie wandalizm - to sztuka.


Ania czuła się przy mnie dziś wyjątkowo bezpieczna.


i najedzona


Panorama  centrum Poznania z Koziegłów.

No i to by było na tyle.



Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
75.26 km 40.00 km teren
04:21 h 17.30 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:28.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Trasa nad trzema jeziorami: Swarzędzkie, Kowalskie, Góra.

Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 4

Nooooo jakby tu zacząć.....Ehhh co się będę rozpisywał.....Na rower dnia dzisiejszego wyszedłem dzięki Ani. To ona wyciągnęła mnie na świeże powietrze, odrywając mnie nieco od książek, które ostatnimi czasy połykam jak mol, niestety kosztem ukochanego jednośladu.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i czas spędzony na wspólnym kręceniu z naszą nową bikestats'owiczką okazał się być najlepszą czynnością tej pięknej, słonecznej niedzieli.

Przechodząc do sedna, ślad wycieczki wymyślałem na bieżąco, gdyż wspólne kręcenie z Anią chciałem wykorzystać na pokazanie jej pięknych jezior w naszych fyrtlach. Jak się okazało, niektóre punkty Ania odwiedziła po raz pierwszy i przyjmowała widoki z wielkim entuzjazmem.

Tym sposobem nasze cztery koła zawitały najpierw nad Jezioro Swarzędzkie, dookoła którego ostatnio wiele się zmieniło na plus, jeśli chodzi o punkty widokowe. Przedtem zbiornik ten pozarastany był szczelnie przez trzcinowiska, uniemożliwiając podziwianie  falującej na wietrze wody.

Następnie spokojnym, rekreacyjnym tempem, przez polne drogi dostaliśmy się nad wszystkim moim czytelnikom dobrze znany, ulubiony sztuczny zbiornik retencyjny - Jezioro Kowalskie. Po drodze nawiedziliśmy kameralnie usytuowany pałac w Uzarzewie, który w tej wsi dzięki Bogu utrzymywany jest w dobrej kondycji i cieszy oko turystów,
Jezioro Kowalskie jak zwykle piękne, szczególnie z pewnej, najwyższej, piaszczystej skarpy nieopodal wsi Jerzykowo. Niestety czystość wody w zalewie woła o pomstę do nieba.

Następnie udaliśmy się znów polnymi drogami nad Jezioro Góra, malowniczo osadzony zbiornik wodny, prawie niedostępny dla zmotoryzowanych, przez co zachowuje swoją dziką naturę. My docieramy tam przecinając dolinę rzeki Cybiny. Jezioro Góra prezentuje się wyśmienicie, jednak ze względu na mulaste dno, jego woda ma konsystencję zawiesiny, a kolor wody można określić mianem seledynowej. Mimo wszystko wędkarzy przy jego brzegu nie brakowało i nawet jeden na naszych oczach wyciągnął jakiegoś karasia.

Po zwiedzeniu Jeziora Góra nadszedł czas na odprowadzenie panny Anny do domu, dlatego wyrazem mojego poświęcenia i zadośćuczynienia za zrobienie przez Anię aż o 5 kilometrów większego dystansu na miejsce zbiórki, podjechałem z nią prawie pod jej dom. Mijając po drodze takie metropolie jak Glinka Duchowna, Kociałkowa Góra :-)

Kiedy pełen entuzjazmu po zrobionych wspólnie kilometrach żegnałem się z Anią, z naprzeciwka wyjechał dawno nie widziany, rowerowy ziomal, bikestats'owicz, znawca wszelakich piw, krzyżownicki Rolnik - Mateusz.
Kilka kilometrów udało mi się z nim przejechać, kiedy musiał odbijać w swoją drogę. Rolnik - trzeba jednak w końcu gdzieś razem pokręcić.

Trochę się rozpisałem, ale wiem że jest sporo ziomali na bs, którzy za mną tęsknią :-) Macie tu ino kilka ździsiów:


Ania & Grogori nad Jeziorem Swarzędzkim - przystań Canoe.


Jezioro Swarzędzkie


Pałac w Uzarzewie. Siedziba Muzeum Przyrodniczo - Łowieckiego.


Widok na Jezioro Kowalskie ze skarpy nieopodal Jerzykowa.


Wielkie trzcinowisko w dolinie rzeki Cybiny w Górze. Zieleń aż raziła w oczy.


Jezioro Góra


Prawdopodobnie młode perkoza dwuczubego


Żuraw i sarny


Spotkanie z Rolniem.

Na koniec powiem, że zmachałem się jak nie wiem co. Wracając do domu byłem cały lepki od potu, nogi szczypały od mikro ran od jeżyn leśnych, dupa mnie bolała i tak dalej. Jednak rower daje taką dawkę endorfin, że mimo zmęczenia byłem szczęśliwy.
Dziękuję Aniu za ruszenie mojego dupska!




Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
58.28 km 40.00 km teren
03:36 h 16.19 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:26.0
Rower:GT Avalanche 3.0

w terenie

Wtorek, 5 lipca 2016 · dodano: 05.07.2016 | Komentarze 3

Cel był taki, aby pojeździć z przyjacielem po lesie rowerami. Wycieczka się udała, a finałem była kąpiel w czystej wodzie Jeziora Kołatkowskiego.
Trasa prowadziła całkowicie po Parku Krajobrazowym Puszcza Zielonka.

ździsie:

Okolice Trzaskowa


Jezioro Kołatkowskie
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
61.35 km 31.00 km teren
03:25 h 17.96 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:28.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Objazd okolicznych jezior z przyjaciółmi.

Niedziela, 5 czerwca 2016 · dodano: 06.06.2016 | Komentarze 5

Wycieczka z serii  - w najlepszym towarzystwie :-) Choć tereny jakie objechaliśmy są bardzo urocze, to atmosfery  w tak świetnym towarzystwie nic nie zastąpi. To gwoli wstępu.

W tej wycieczce towarzyszyli mi Ania, Marcin oraz Darek, z którymi wspólne kręcenie to połączenie przyjemnego z pożytecznym do kwadratu. Jazda odbyła się wokół Jeziora Swarzędzkiego, potem dolina rzeki Cybiny, następnie Jezioro Kowalskie i na koniec totalny chillout w ciepłej wodzie Jeziora Kołatkowskiego.
Pogodę tego dnia mieliśmy wręcz wymarzoną, ciepłe i suche powietrze nie odbierało oddechu, błękit nieba nadawał kolorytu otoczeniu, suche drogi polne i te późnowiosenne zapachy! Nie było tego dnia minusów.

Mimo iż prawie cały dzień spędziłem na rowerze, nie czułem się zmęczony. Po części to pewnie zasługa częstym i długim postojom, specjalnym chmielowym izobronikom, ale taki też plan był na tę wycieczkę - zupełny relaks i kupa śmiechu, szczególnie na plaży Jeziora Kołatkowskiego, gdzie odpierdalałem takie dziwy z uschniętym zaskrońcem, że cała plaża miała kino za darmo - dwie urocze plażowiczki płakały ze śmiechu - serio mówię :-)
Nie będę więcej pisał, bo odejdę od tematyki rowerowej, ale może ktoś z obecnych wtedy na plaży jakimś cudem czyta ten wpis i sobie przypomni - TAK TO BYŁEM JA Z TYM ZASKROŃCEM W GACIACH - GRIGORI JESTEM :-)

Zdjęcia też w temacie (cenzura):


Nasza ekipa nad Jeziorem Swarzędzkim


żaglówka na Jeziorze Swarzędzkim


Dolina rzeki Cybiny. Swarzędz - Gortatowo.


To był dopiero relaks :-)

Wielkie dzięki Aniu, Marcinie i Darku za ten dzień - tego się nie zapomina :-)
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
73.80 km 7.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:27.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Do przodu

Sobota, 4 czerwca 2016 · dodano: 04.06.2016 | Komentarze 2

Spory kawałek dziś przejechałem. Były to okolice Jeziora Lednickiego, jednakże tak mi się przyjemnie jechało w tym słońcu, że nie robiłem o dziwo zdjęć po drodze. Z ciekawostek powiedzieć mogę, że natrafiłem dziś na spotkanie młodzieży na Polach Lednickich. Tysiące ludzi zmierzało w kierunku Lednicy i troszkę sobie poobserwowałem przyjezdnych. Autokarów było chyba kilkaset z całego kraju i z każdego wysiadał komplet pielgrzymów - oj dzieje się teraz na Lednicy, dzieje :-)

Cały czas jechałem w słońcu, opalając się na raka. Dopiero przed domem załapałem się na orzeźwiający, już prawie letni deszcz. Zdjęć nie robiłem z niewiadomych mi przyczyn... no może dlatego, że aparat woziłem w saszetce na pasie, no i teren po którym śmigałem odwiedzam prawie za każdym razem na rowerze.
Bardzo przyjemna wycieczka dla zdrowotności, bo nie dzikowałem tak jak na poprzedniej, kiedy ostro uszkodziłem sobie kręgosłup, którego zgrzyt spowodował niemały ból - na szczęście po tygodniu czuję się lepiej i jadąc rowerem nie odczuwam dużego dyskomfortu.
 Jedno zdjęcie i dziś to na tyle:


Mam dziwne zboczenie widząc takie polne drogi - muszę tam wjechać, choćby na końcu czekało mnie bajoro :-)
Droga Głębokie - Charzewo :-)
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
80.10 km 30.00 km teren
04:10 h 19.22 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:25.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Spontaniczna 80. Imiołki, Kiszkowo, Puszcza Zielonka.

Sobota, 28 maja 2016 · dodano: 28.05.2016 | Komentarze 6

Miałem przejechać się tylko po najbliższej, asfaltowej okolicy, a wyszło całkiem daleko i po cięższym terenie, łącznie z przedzieraniem się przez pole zboża i grzęźnięciu na piaszczystych drogach polnych.

Na początku był asfalt, aż po same Imiołki, gzie zrobiłem sobie pierwszą przerwę nad Jeziorem Lednickim. A po drodze:


Zając szarak


Nad Jeziorem Lednickim w Imiołkach.

Potem pojechałem do Kiszkowa, które minąłem z wiatrem w plecy, co dobrze mi zrobiło, gdyż koszulkę na plecach miałem całą mokrą. Za Kiszkowem skręciłem w polne drogi przejeżdżając przez takie urocze wioski jak Darmoszewo, Łubowiczki oraz Łubowice, za którymi skręciłem na Rybno Wielkie. Potem wpadłem na pomysł, aby przedrzeć się polem pszenicy na pewne wzniesienie polne. Widoki ze wzniesienia były słabiutkie, ale uciechę z łażenia po polu miałem wielką, przypomniało mi się dzieciństwo.


Grasujący w polu skład towarowy.


Darmoszewo - Łubowiczki


żurawie


Pole facelii w Łubowicach wygląda pięknie, ale jazda tą piaszczystą drogą obok nie była przyjemna.


Idę polem zboża na wzniesienie za plecami - jest fun :-)


Widok nie był imponujący


Na wsi życie sobie płynie.

Nagle na liczniku zrobiło się prawie 50km., a ja w jeansowych spodniach, tiszircie i czapce z daszkiem, cały mokry zorientowałem się iż trzeba obrać kurs z powrotem, bo do domu daleko.
Powróciłem przez Puszczę Zielonkę. Jazda zacienionymi duktami dała wytchnienie od słońca, ale nieco mnie wytrzęsła.

Gdzieś w lesie...

Zdziwiłem się, kiedy po przyjeździe sprawdziłem licznik. Te 80km. łyknąłem dziś tak jakby od niechcenia i wcale aż tak mocno się nie zmęczyłem. To była dobra, nieplanowana wycieczka.

Oto trasa:

Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
51.63 km 30.00 km teren
02:51 h 18.12 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:20.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Puszcza Zielonka

Piątek, 20 maja 2016 · dodano: 20.05.2016 | Komentarze 6

Tak tęskno już za rowerem, a bardziej za lasem na rowerze i ciszą temu towarzyszącą. Wybrałem się więc do Parku Krajobrazowego Puszcza Zielonka - mojej oazie spokoju, świeżego powietrza, starych drzew i dzikiej fauny.

Nie kręciłem od wielu miesięcy i wcale to nie znaczy, że nagle zacznę pizgać po 100km. dziennie po lesie na dzień dobry, jak to zresztą robiłem jakiś czas temu. Nadeszła pora nieurodzaju rowerowego w mojej głowie i ciągnie się ona nadal. Czy niestety? Myślę że nie niestety...robiłem w tym czasie inne pożyteczne rzeczy, jak choćby czytałem ( 30 książek w pół roku) To gwoli usprawiedliwienia mojego zniknięcia.
Dzisiejszy wyjazd de facto wcale mnie nie obudził z rowerowego snu, powiem nawet że z lekka zniechęcił. Ten ból dupy, zero kondycji, pocenie się....bajka to nie była, ale zdaję sobie sprawę z tak długiej, destrukcyjnej przerwy w sporcie. Jednak coś jest w tym kręceniu korbą i moja pamięć mięśniowa podpowiada mi, że mam nogi stworzone do roweru.

Odnośnie wycieczki, to pojechałem do lasu, gdzie zawsze jest pięknie. Choć pogoda była w kratkę, to chwile w słońcu dały mi zastrzyk endorfin, bo cóż jest piękniejszego ponad  łąki umajone, drzewa, doliny zielone, cieniste gaiki, chmury i kręte strumyki.
Do domu wróciłem po tych 5 dyszkach tak styrany, że ledwo z roweru zsiadłem, a oderwanie tyłka od siodełka wiązało się z ogromnym bólem kości miednicy, ale gdzieś w podświadomości jestem zadowolony że w końcu ruszyłem te moje 4 litery.

Resztę dopowiedzą zdjęcia:


Okolice Stęszewka - jazda w las


Bór sosnowy


A ptaszki sobie ćwierkały

Droga Niedźwiedziny - Sławica


Idąc za ciosem w Sławicy napotkałem prakrowę :-)


Mielno - majowa sielanka na łąkach


Dzikie gęsi.

Już prawie zapomniałem jak się wpisy na bs robi....ale coś tam wystukałem. Dziękuję wszystkim, którzy motywowali mnie swoją pamięcią o moim blogu do działania. Powiem tak...z roweru na pewno nie zrezygnuję. Do następnego hej!
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
40.32 km 18.00 km teren
02:27 h 16.46 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:-1.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Swarzędz, Dziewicza Góra.. i dwie gleby na lodzie.

Niedziela, 17 stycznia 2016 · dodano: 17.01.2016 | Komentarze 13

Poranne słonko zachęciło mnie do przejażdżki. Wsiadłem więc na rower i pomknąłem przed siebie i jak to ostatnio bywa - bez planu.
Trasę kreśliłem na bieżąco, ale wiedziałem że muszę omijać drogi leśne i polne, gdzie jazda ze względu na oblodzenie stała się niezwykle niebezpieczna, o czym też przekonałem się podczas powrotu, zaliczając dwie solidne gleby na ów lodzie. Za pierwszym razem ucierpiały moje kolana i uchwyt lampki, za drugim tylko, albo aż łokieć, który sobie stłukłem uderzając w twardy lód.
Potem pogoda się zmieniła i zaczął mocno prószyć śnieg, który przykrył lodowe drogi i jazda stała się ślizgiem figurowym na oponach, których bieżnik wykazywał sprawność na poziomie 0%, a czasem to nawet prowadzić roweru nie mogłem, zjeżdżając wraz z nim z lekkiego podjazdu - była zabawa.

Na początek dojechałem Rynek w Swarzędzu

Ratusz w Swarzędzu

Potem jakimiś nieznanymi, lodowymi drogami krążyłem w Zielińcu

lód na drodze

Wyjechałem gdzieś na tyłach fabryki najbardziej ekologicznych aut świata w Poznaniu - Antoninku

Fabryka

Jadąc dalej natrafiam na stary przedwojenny cmentarz, gdzieś w lesie między Antoninkiem i Bogucinem. Cmentarz taki jakby opuszczony, zapomniany, ale było widać że ktoś o to dba.


Cmentarz

Następnie robię zdjęcie EC Poznań - Karolin i udaję się w stronę Dziewiczej Góry, gdzie już umówiony byłem na gorącą herbatę. W międzyczasie zaczął ostro prószyć śnieg.

Elektrociepłownia Poznań - Karolin


W drodze do Dziewiczej Góry pogoda zmieniła się i zrobiło się bardzo biało.


Popijając herbatę zerkam za okno na wieżę widokową na Dziewiczej Górze. Dziś była otwarta.

Po rozgrzaniu się w ciepłej izbie, wsiadłem z powrotem na rower i pojechałem do domu przez las. Właśnie wtedy zaliczyłem te dwie gleby na pokrytej lodem drodze. Jechać praktycznie się nie dało. Trochę mnie to zdenerwowało, bo przyjemność z jazdy jest w takich momentach znikoma, jednak okoliczności przyrody i piękny zachód Słońca zrekompensowały obite kolana i łokieć.

Wierzonka - zachód Słońca. W tle komin EC Poznań - Karolin


ENERGIA

Dziękuję za uwagę.


Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
45.35 km 5.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:1.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Poznań - Jezioro Maltańskie

Sobota, 16 stycznia 2016 · dodano: 16.01.2016 | Komentarze 1

Ze względu na całkowicie oblodzone drogi i ścieżki w lesie, wybraliśmy dziś wspólnie z Darkiem wariant asfaltowy. A że dawno nie byłem w Poznaniu nad Jeziorem Maltańskim, to też właśnie tam obraliśmy kurs. Od ostatniej odwilży minął ponad tydzień i śniegu jest już bardzo mało, jednak wszystkie te resztki zamarzają w nocy, tworząc pokrywę lodową.
Na drogach asfaltowych było sucho i bezpiecznie, no może poza tymi nieco bardziej uczęszczanymi odcinkami do Poznania, gdzie ruch samochodowy był duży. Do Jeziora Maltańskiego droga przebiegła szybko i komfortowo.
Nad samym jeziorem droga rowerowa o dziwo pokryta była lodem, stąd mało minęliśmy osób uprawiających sport, ale i my mieliśmy nie lada problem chcąc utrzymać pion na rowerze, mało brakowało do gleby. Na ścieżkach ludzi brak, ale był za to jeden kozak i to w samym jeziorze, siedzący w przeręblu i prężący bicki przed rozentuzjazmowaną widownią.
Ścieżki na Malcie pokryte są lodem prawie całkowicie, dlatego aby się gdzieś tam przedostać, zrezygnowaliśmy z jazdy tymi urokliwymi, miejskimi lasami przy brzegu rzeki Cybiny. Wybraliśmy zatem odlodzone drogi rowerowe i przedostaliśmy się poza granice miasta.
W powrocie jadąc w stronę Swarzędza, odbiliśmy przez Zieliniec do Gruszczyna, skąd przedostaliśmy się do pobliskiego lotniska. Stał tam ładny helikopter i podjechaliśmy ukradkiem w celu zrobienia sobie przy nim zdjęcia. Potem rozdzieliliśmy się z Darkiem i pomknęliśmy w swoje fyrtle.

trasa:

ździsie:

Bicki prężył w lodowatej wodzie, nie zauważając że z jaj ma pestki...


Przerwa na coś gorącego z termosu nad Jeziorem Maltańskim.


ścieżki pełne lodu


Cóż za współpraca. Psu jest ciepło i zarazem służy jako podpórka do czytania gazety.


Kobylnica Ligowiec - serwisanci regulują mechanizmy w helikopterze. Ciekawi mnie czy dali by radę wyregulować przerzutkę w rowerze :-)

Jak zwykle w towarzystwie Darka jeździło mi się nadzwyczaj dobrze. Czas jazdy jakby wolniej płynął, a kilometry nabijały się szybciej. Miło było odwiedzić Jezioro Maltańskie zimą, tafla lodu jeszcze bardzo gruba....ale nie spieszno mi jeszcze do wiosny. Niech sobie jeszcze tak będzie długo, bo jeździ się na prawdę przyjemnie.


Kategoria 40-100 km


  • Nowsze wpisy →
  • ← Starsze wpisy