• 1-40 km
  • 100-200 km
  • 200-300 km
  • 300-400 km
  • 40-100 km
  • BESKIDY
  • człapanie
  • Dolina Dolnej Wisły
  • dookoła Jeziora Łebsko
  • dookoła Jeziora Śniardwy
  • dpd
  • Kaszuby
  • Kotlina Kłodzka
  • PK Dolina Baryczy
  • Pojez. Gostynińsko-Włocławskie
  • Pomorze
  • przyczepka
  • Sudety Zachodnie
  • Żuławy i Mierzeja Wślana
grigor86.bikestats.pl

Grigori - zarażony cyklozą (już z tego nie wyjdzie) :-)

rowerowy blog

Info

avatar Blog rowerowy prowadzi grigor86 z city of Pobiedziska. Nakręciłem korbą 82804.78 kilometrów w tym 28637.56 poza asfaltem. Jadąc, dużo się rozglądam,stąd żałosna średnia 18.55 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(66)

Moje rowery

Felt Q720 48412 km
Felt Q26 28403 km
GT Avalanche 3.0 5982 km

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy grigor86.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • 2025, Lipiec4 - 10
  • 2025, Czerwiec3 - 9
  • 2025, Maj2 - 14
  • 2025, Kwiecień1 - 4
  • 2025, Marzec1 - 3
  • 2024, Grudzień3 - 6
  • 2024, Listopad2 - 1
  • 2024, Wrzesień5 - 9
  • 2024, Sierpień6 - 11
  • 2024, Lipiec9 - 9
  • 2024, Czerwiec7 - 12
  • 2024, Maj4 - 11
  • 2024, Kwiecień4 - 11
  • 2024, Marzec4 - 14
  • 2024, Styczeń1 - 5
  • 2023, Grudzień1 - 4
  • 2023, Listopad2 - 5
  • 2023, Październik2 - 4
  • 2023, Wrzesień14 - 55
  • 2023, Sierpień9 - 25
  • 2023, Lipiec2 - 6
  • 2023, Czerwiec4 - 13
  • 2023, Maj5 - 24
  • 2023, Kwiecień8 - 31
  • 2023, Marzec8 - 30
  • 2023, Luty5 - 13
  • 2023, Styczeń4 - 8
  • 2022, Grudzień1 - 2
  • 2022, Listopad1 - 3
  • 2022, Październik3 - 8
  • 2022, Wrzesień6 - 11
  • 2022, Sierpień7 - 11
  • 2022, Lipiec5 - 15
  • 2022, Czerwiec9 - 27
  • 2022, Maj3 - 20
  • 2022, Kwiecień6 - 34
  • 2022, Marzec1 - 8
  • 2021, Sierpień2 - 7
  • 2021, Lipiec3 - 7
  • 2021, Czerwiec3 - 12
  • 2021, Maj4 - 24
  • 2021, Kwiecień1 - 5
  • 2021, Marzec2 - 20
  • 2021, Luty2 - 16
  • 2021, Styczeń3 - 17
  • 2020, Grudzień7 - 52
  • 2020, Listopad18 - 109
  • 2020, Październik11 - 79
  • 2020, Wrzesień8 - 40
  • 2020, Sierpień7 - 42
  • 2020, Lipiec12 - 63
  • 2020, Czerwiec13 - 85
  • 2020, Maj12 - 122
  • 2020, Kwiecień17 - 152
  • 2020, Marzec11 - 77
  • 2020, Luty5 - 22
  • 2020, Styczeń13 - 82
  • 2019, Grudzień17 - 91
  • 2019, Listopad11 - 47
  • 2019, Październik22 - 107
  • 2019, Wrzesień11 - 43
  • 2019, Sierpień11 - 58
  • 2019, Lipiec17 - 70
  • 2019, Czerwiec20 - 103
  • 2019, Maj13 - 69
  • 2019, Kwiecień12 - 58
  • 2019, Marzec6 - 36
  • 2019, Luty11 - 60
  • 2019, Styczeń14 - 79
  • 2018, Grudzień13 - 44
  • 2018, Listopad25 - 102
  • 2018, Październik11 - 81
  • 2018, Wrzesień20 - 92
  • 2018, Sierpień20 - 95
  • 2018, Lipiec15 - 71
  • 2018, Czerwiec11 - 43
  • 2018, Maj11 - 65
  • 2018, Kwiecień19 - 84
  • 2018, Marzec16 - 83
  • 2018, Luty2 - 6
  • 2018, Styczeń2 - 10
  • 2017, Grudzień2 - 14
  • 2017, Listopad13 - 69
  • 2017, Październik24 - 116
  • 2017, Wrzesień22 - 100
  • 2017, Sierpień31 - 157
  • 2017, Lipiec24 - 87
  • 2017, Czerwiec23 - 95
  • 2017, Maj22 - 78
  • 2017, Kwiecień20 - 96
  • 2017, Marzec23 - 123
  • 2017, Luty15 - 71
  • 2017, Styczeń29 - 153
  • 2016, Grudzień1 - 10
  • 2016, Listopad3 - 27
  • 2016, Październik6 - 44
  • 2016, Wrzesień19 - 62
  • 2016, Sierpień9 - 39
  • 2016, Lipiec4 - 11
  • 2016, Czerwiec4 - 12
  • 2016, Maj4 - 21
  • 2016, Marzec1 - 10
  • 2016, Styczeń10 - 61
  • 2015, Grudzień7 - 52
  • 2015, Listopad6 - 34
  • 2015, Październik9 - 68
  • 2015, Wrzesień7 - 39
  • 2015, Sierpień10 - 55
  • 2015, Lipiec3 - 14
  • 2015, Czerwiec16 - 84
  • 2015, Maj5 - 28
  • 2015, Kwiecień7 - 25
  • 2015, Marzec3 - 14
  • 2015, Luty13 - 52
  • 2015, Styczeń22 - 133
  • 2014, Grudzień14 - 68
  • 2014, Listopad9 - 51
  • 2014, Październik9 - 54
  • 2014, Wrzesień19 - 75
  • 2014, Sierpień17 - 71
  • 2014, Lipiec16 - 68
  • 2014, Czerwiec2 - 12
  • 2014, Maj16 - 86
  • 2014, Kwiecień10 - 59
  • 2014, Marzec10 - 102
  • 2014, Luty17 - 113
  • 2014, Styczeń19 - 172
  • 2013, Grudzień15 - 108
  • 2013, Listopad6 - 50
  • 2013, Październik18 - 105
  • 2013, Wrzesień13 - 56
  • 2013, Sierpień8 - 46
  • 2013, Lipiec12 - 77
  • 2013, Czerwiec22 - 140
  • 2013, Maj12 - 99
  • 2013, Kwiecień23 - 198
  • 2013, Marzec31 - 248
  • 2013, Luty19 - 190
  • 2013, Styczeń17 - 161
  • 2012, Grudzień11 - 141
  • 2012, Listopad15 - 126
  • 2012, Październik14 - 115
  • 2012, Wrzesień29 - 308
  • 2012, Sierpień26 - 236
  • 2012, Lipiec13 - 163
  • 2012, Czerwiec15 - 195
  • 2012, Maj6 - 79
  • 2012, Kwiecień9 - 151
  • 2012, Marzec14 - 240
  • 2012, Luty10 - 141
  • 2012, Styczeń6 - 83
  • 2011, Grudzień10 - 126
  • 2011, Listopad8 - 74
  • 2011, Październik22 - 128
  • 2011, Wrzesień12 - 100
  • 2011, Sierpień18 - 161
  • 2011, Lipiec7 - 74
  • 2011, Czerwiec23 - 211
  • 2011, Maj32 - 393
  • 2011, Kwiecień25 - 312
  • 2011, Marzec13 - 176
  • 2011, Luty13 - 60
  • 2011, Styczeń6 - 14
  • 2010, Grudzień3 - 8
  • 2010, Listopad11 - 10
  • 2010, Październik4 - 0
  • 2010, Wrzesień5 - 0
  • 2010, Sierpień9 - 2
  • 2010, Lipiec12 - 0
  • 2010, Czerwiec11 - 0
  • 2010, Maj12 - 0
  • 2010, Kwiecień22 - 3
  • 2010, Marzec15 - 0
  • 2010, Luty1 - 0
neroStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

40-100 km

Dystans całkowity:59332.92 km (w terenie 20719.74 km; 34.92%)
Czas w ruchu:3161:33
Średnia prędkość:18.70 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:40076 m
Liczba aktywności:1036
Średnio na aktywność:57.27 km i 3h 03m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
33.68 km 30.00 km teren
02:15 h 14.97 km/h:
Maks. pr.:26.00 km/h
Temperatura:17.0
Rower:Felt Q26

Puszcza Zielonka

Sobota, 1 października 2016 · dodano: 02.10.2016 | Komentarze 7

Wybrałem się z bratem do Puszczy Zielonki. Jeździliśmy leśnymi duktami, odwiedzając kilka rezerwatów. Bardzo sucho w lesie, drogi to istna piaskownica, po której jazda rowerem to nierzadko wielkie wyzwanie.
Jesień w pełnej krasie jeszcze nie nadeszła, bo w środku lasu jest zupełnie zielono. Jedynie temperatura zdradza, że to już nie lato.
Wyszło spokojne kręcenie w towarzystwie brata Wojtasa, w najlepszym z możliwych miejsc w okolicy - Parku Krajobrazowym Puszcza Zielonka.

Oto kilka zdjęć:

Aleja kasztanowa w Dębogórze.


Grigori i Wojtas.


Rezerwat "Las Mieszany w Nadleśnictwie Łopuchówko"


Rezerwat "Klasztorne Modrzewie"


Może i nie są tak olbrzymie jak sekwoje w Kalifornii, ale w Puszczy Zielonce te modrzewie dzierżą koronę największych drzew.


Taka oto Warszawa


Wieczór w lesie.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
102.70 km 25.00 km teren
05:42 h 18.02 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:16.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Wycieczka nad Jezioro Wierzbiczańskie.

Sobota, 24 września 2016 · dodano: 25.09.2016 | Komentarze 9

Ta wycieczka miła odbyć się w zeszłym tygodniu, jednak zaziębiłem się i nie chciałem ryzykować, dlatego przeczekałem chorobę i wyruszyłem tą sobotą, wraz z Anią na podbój gnieźnieńskich fyrtli.

Bardzo chciałem pokręcić się po terenach na wschód od Gniezna, a konkretnie pokazać Ani piękne, malownicze tereny, gdzie wiele tysięcy lat temu cofający się lądolód ukształtował to, co dziś widzimy, czyli delikatne pagórki i jeziora w nieckach. Jednym z takich Jezior jest Jezioro Wierzbiczańskie. Zbiornik ten miałem okazję odwiedzić rowerem kilka lat temu i zapisałem sobie w pamięci, jako cel pierwszej kategorii, ze względu na walory widokowe, przyrodnicze.

Na prawdę bardzo dobrze się złożyło, że po uprzedniej wymianie informacji, przed pomnikiem Bolesława Chrobrego w Gnieźnie czekał na nas Kubolsky - nasz dzisiejszy przewodnik. Szczerze mówiąc samemu, miałbym niezłą zagwozdkę, aby dojechać do celu.
Kuba oprowadził nas po ciekawszych widokowo miejscach, wytyczając trasę aż po główny cel naszej wycieczki - skarpa z widokiem na Jezioro Wierzbiczańskie. Jechaliśmy miłym tempem, wspominając wspólne wycieczki i planując przyszłe. Tak kręciliśmy i gadaliśmy, aż wreszcie nasze 6 kół zawitały na skraju skarpy - tam to jest piękny widoczek....staliśmy i robiliśmy zdjęcia tzn. ja i Ania, bo Kuba...no cóż, dla niego to raczej obcykany widok.

W drodze powrotnej, po raz kolejny cieszyłem się że Kubolsky nas oprowadza. Wybierał przyjemne dróżki, które poplątały mi się w głowie tak, że raczej sam bym nie trafił do miasta.
Zajeżdżamy więc na Rynek w Gnieźnie, a tam już czekali na nas: Pan Jurek oraz jego wnuk Mateusz, którzy odprowadzili nas spory kawałek, podczas jazdy do domu.
Na prawdę na ekipę z Gniezna można liczyć zawsze! Oni zawsze znajdą czas, aby choć przez chwilkę pokręcić wśród swoich. Cieszę się, że mogę na nich liczyć, bo nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy, abym w Gnieźnie i jego okolicach czuł się na rowerze samotnie.

Dziękuję Ci Kuba za to spotkanko i rolę przewodnika. Panie Jurku i Mateuszu Wam również wielkie dzięki, że ot tak na cyknięcie palca potraficie się zjawić na rowerach w gotowości do jazdy. Ale najbardziej dziękuję dziś Ani, dzięki której mam coraz większą motywację i wracam powoli na dobry, rowerowy kurs, czego dowodem może być choćby to, że nakręciliśmy dziś po stówce :-)

ździsie:

Na przejeździe kolejowym w Pierzyskach, mierzę się z ciągnikiem.


Po chwili przefrunął Elf.


Taki baner po drodze. Właśnie w tych dniach odbywa się w Bebnarach największa wystawa rolnicza w Polsce.


Spotkanie w Gnieźnie: Kubolsky, Ania i Grigori.


No to jedziemy z naszym przewodnikiem. Ania i Kubolsky.


Sielskie widoki po drodze.


Ptactwo wszelakiej maści.


Takimi terenami śmigać na rowerze - dla mnie poezja.


Okolice wsi Wierzbiczany.


A to ja....robię zdjęcie Jeziora Wierzbiczańskiego.


Jezioro Wierzbiczańskie z oddali.


Grigori i Kubolsky na skarpie.


Widok na Jezioro Wierzbiczańskie.


Jezioro Wierzbiczańskie


Gdzieś w okolicy wsi Kujawki. W oddali widać schowane Jezioro Modrze.


Fragment zabytkowej parowozowni w Gnieźnie - unikat na skalę światową, niestety niszczejący :-(


Jadąc ulicami Gniezna.


Odprowadzka: Ania, Pan Jurek, Mateusz. Jedziemy w blasku zachodzącego Słońca.


Żegnamy ten fajny, wrześniowy dzień.


Po zachodzie, niebo raczy nas feerią ciepłych barw, od turkusu do purpury.

To tyle. Świetny rowerowy dzionek, w najlepszym towarzystwie, no i aż wstyd się przyznać, ale to moja pierwsza setka w tym roku, Która bardzo cieszy :-)


Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
44.25 km 33.00 km teren
02:37 h 16.91 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:27.0
Rower:Felt Q26

Puszcza Zielonka - Jezioro Pławno

Sobota, 10 września 2016 · dodano: 10.09.2016 | Komentarze 4

Po południu zawitałem w Rezerwacie Jezioro Pławno na terenie Parku Krajobrazowego Puszcza Zielonka. Po dotarciu na miejsce, dokonałem oględzin czystości wody i dużo nie mi nie trzeba było oglądać, bo po chwili pływałem na golasa w krystalicznie czystej wodzie.
Męczyłem się jeżdżąc po piaszczystych drogach w lesie, w dodatku ten niebywały upał odbierał wiele sił, dlatego musiałem się potem porządnie najeść. Jednak teraz, czyli we wrześniu taka pogoda bardzo mnie cieszy.
Na koniec wstąpiłem do przyjaciela, zamieszkującego zacieniony plac w środku lasu, gdzie zrelaksowałem się aż do wieczora, po czym wracałem o zachodzie słońca do domu.
Pośmigałem po lesie, zaliczyłem kąpiel w jeziorze i fajnie się bawiłem.
Ps. nie mam weny do pisania, tak jestem zmęczony.

ździsie:

Puszcza Zielonka - droga z Czernic do Zielonki.


Puszcza Zielonka - okolice Rezerwatu Jezioro Pławno


Jezioro Pławno


Pająk Krzyżak


Rowerowa capriciosa


Zachód słońca w Wierzonce

Jutro chyba odpocznę od roweru :-)
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
68.36 km 35.00 km teren
03:51 h 17.76 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:26.0
Rower:Felt Q26

Jezioro Lednickie

Sobota, 3 września 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 6

Za cel tego pięknego dnia obraliśmy z Anią Jezioro Lednickie. Lubimy okolice Lednickiego Parku Krajobrazowego, którego granice otaczają szerokim pasem to polodowcowe, rynnowe jezioro. Dziś był wyjątkowo słoneczny, gorący dzień więc woda w Jeziorze mieniła się, odbijając błękit nieba. Jezioro Lednickie to największy akwen w mojej okolicy, a jak wiadomo uwielbiam jeziora, dlatego często tu bywam i cieszę się, że tym razem mogłem cieszyć oczy widokiem w towarzystwie.

Jadąc do celu, w Pobiedziskach natrafiamy na fontannę, która ulokowana została w miejscu mało widocznym, gdyż ów stawek zarośnięty jest dookoła trzciną, a na domiar złego woda zasysana i tryskająca pod ciśnieniem w górę, zwilża potencjalnego obserwatora milionami mikro-kropelek wody o zapachu zdechłego śledzia. Nie wiem, może władze Pobiedzisk mają jakiś plan odnośnie okolicy tego  stawku, bo gdyby tak uporządkować teren dokoła niego, byłoby na prawdę ładnie.....Jednak jak na razie sama fontanna, umieszczona w zarośniętej i niezbyt ładnie pachnącej sadzawce szału nie robi.
Zdjęcie zrobiłem po małej wspinaczce wśród traw i krzaków i powiem, że warto było, bo dopiero stąd widać że Pobiedziska to urocze miasteczko z dużym potencjałem.

Pobiedziska

Jadąc dalej po piaszczystych ścieżkach, kąpiemy się w słońcu i podziwiamy okoliczne atrakcje.

Droga z Borówka do Imielna.


Żurawie w okolicy wsi Imielno.


W Imielnie stoi taki oto dwór.


W drodze do Lednogóry mijaliśmy się z takim zabytkiem motoryzacji polskiej - Nysą!

Dojeżdżamy do celu - Jezioro Lednickie prezentuje się tego dnia przepięknie. Zawitaliśmy na plaży w Lednogórze, gdzie robimy sobie dłuższy postój. Bardzo przyjemne miejsce, z chyba najładniejszym widokiem na jezioro.

Plaża nad Jeziorem Lednickim w Lednogórze.


Jezioro Lednickie


Z moją towarzyszką


Pod wiatrakami w Moraczewie

Po odpoczynku w Lednickim Parku Krajobrazowym wróciliśmy do Pobiedzisk, skąd wracałem do domu solo. Oj ciężko mi się jechało w tym upale, po tych ruchomych piaskach, w kurzu i suszy. Jednak pojawił się znak na niebie i to w sensie dosłownym, że "JEST DOBRZE GRIGOR" i od razu jakoś tak lżej się pedałowało do domu. Super dzień na rowerku z Anią :-)

O właśnie w takim piachu wracałem. To akurat we wsi Jerzyn, moje ślady na tej węższej ścieżce od prawej strony - a swoją drogą piękne lato!


Aby prawidłowo odczytać znak na niebie, pozwoliłem sobie obrócić zdjęcie. Znak z uniesionym kciukiem mówi dokładnie "JEST DOBRZE GRIGOR"

To by było na tyle, dziękuję i pozdrawiam wszystkich tu zaglądających. A wpis z tej wycieczki można także zobaczyć u Ani: kliknij TUTAJ.


Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
39.98 km 7.00 km teren
02:06 h 19.04 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:30.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Nad Jezioro Biezdruchowskie w Pobiedziskach.

Niedziela, 28 sierpnia 2016 · dodano: 28.08.2016 | Komentarze 3

Dziś kolejny wypad w towarzystwie Ani. Okolica nieco dalsza, bo celem było malowniczo położone Jezioro Biezdruchowskie w Pobiedziskach.Taki był dziś upał, że jadąc czułem jakbym łykał ogień w usta i po 10 km pedałowania miałem dość. Mimo to, po spotkaniu się z Anią cieszyłem się tymi ostatnimi, upalnymi chwilami, bo mogłem patrzeć na jej zgrabne nogi ;-)
Razem objechaliśmy Jezioro Biezdruchowskie i inne okoliczne akweny w gminie Pobiedziska, gdzie kłębiły się takie tłumy ludzi, że szkoda gadać - Dobrze, że my tylko na rowerach tak przejazdem, bo gdybyśmy zapragnęli poleżeć na którejś z plaż, to ciężko byłoby się przecisnąć.

ździsie:

Najpierw na pobiedziskim Rynku przerw na lody.


Jezioro Biezdruchowskie - widok ogólny.


Jazda po pomoście (zdjęcie dzięki uprzejmości Ani)


Tak się w Pobiedziskach jeździ na nartach wodnych :-)


A tutaj już tłumy ludzi na plaży nad Jeziorem Kołatkowskim w Stęszewku.

To by było na tyle dziś. Dziękuję Aniu za wypad.
Ps. Pozdrower Micor - miło było spotkać po drodze.

Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
40.88 km 20.00 km teren
03:00 h 13.63 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:27.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Chodzież - atrakcje miasta i okolicy.

Sobota, 20 sierpnia 2016 · dodano: 21.08.2016 | Komentarze 10

Napędzony poprzednimi, nieudanymi próbami zdobycia najwyższego wzniesienia Wielkopolski - Góry Gontyniec 192 m.n.p.m ,  postanowiłem i w tym roku rzucić wyzwanie tej górce.
Wzniesienie znajduje się u podnóża miasta Chodzież, które ze względu na umiejscowienie na niezwykle malowniczym terenie - łańcuch wzgórz morenowych graniczy w Chodzieży z Pradoliną Noteci, nadając krajobrazowi górski charakter. Lasy i polodowcowe jeziora sprawiają, że miasto od dawna określane jest jako Chodzieska Szwajcaria.

Do wyjazdu pewnie by nie doszło, gdyby na drodze nie stanęła mi równie zapalona i entuzjastycznie nastawiona bikerka - Ania, która wraz ze mną stawiała czoła niełatwym, leśnym szlakom po tamtejszych górkach.
Koniec końców udało nam się odnaleźć szlak prowadzący na Gontyniec, zdobywając go mieliśmy oboje satysfakcję, ale i niezłą mordęgę, kąsani wciąż przez chmary komarów.
Oprócz samego Gontyńca, objechaliśmy większość atrakcji samej Chodzieży, które postaram się pokazać w galerii poniżej.

Na sam początek rozpakowaliśmy się na parkingu, na wzgórzu Talerz, gdzie umiejscowiony jest największy w Wielkopolsce stok narciarski. Z samego wzgórza o wysokości 123 m.n.p.m rozciąga się przepiękny widok na Jezioro Miejskie oraz panoramę Chodzieży.

Ania i Grigor na wzgórzu Talerz


Panorama ze wzgórza Talerz


Widok na Chodzież ze stoku narciarskiego na wzgórzu Talerz


Chodzieska Szwajcaria


Widok na kościół pw. św. Floriana

Następnie zjechaliśmy ze wzgórza, kierując się nad Jezioro Miejskie (Chodzieskie). Na miejscu bardzo się nam podobało. Jezioro Miejskie choć nie jest duże, cieszy oko ze względu na wykorzystanie terenu pod rekreację i sport. Przy brzegu jeziora znajduje się wiele sportowych przybytków, zadbanych parków, pomostów. Na tafli zbiornika pływa sporo łódek, a wzdłuż brzegu prowadzi piękna pieszo-rowerowa promenada.

Molo nad Jeziorem Miejskim w Chodzieży


Po jeziorze odbywają się rejsy statkiem Chodzieżanka


Brzeg Jeziora Miejskiego w Chodzieży


Ania i Grigori na plaży w Łazienkach Chodzieskich nad Jeziorem Miejskim.

Po objechaniu Jeziora Miejskiego, pojechaliśmy rzecz jasna na Gontyniec - nasz główny cel. Po drodze zahaczamy jeszcze o małą wieś Oleśnicę, gdzie cykam zdjęcie tamtejszemu pałacowi.

Pałac w Oleśnicy z połowy XIXw.

Droga na Gontyniec, choć ze względu na słabe oznakowanie, nie okazała się być tym razem trudna. W zanadrzu mieliśmy mapkę oraz determinację, aby zdobyć ten szczyt. Troszkę krążyliśmy, aby odnaleźć na drzewie odpowiedni szlak i się udało. Jednak wjazd w głębsze ostępy lasu okazał się być mało przyjemny, mimo pięknego terenu, nie wiadomo z jakiej przyczyny naparzała na nas taka chmara komarów, że każde zatrzymanie się na zdjęcie, kończyło się bolesnymi ukłuciami dziesiątek, albo i setek komarów!
Ale Gontyniec został w końcu odkryty. Cieszy mnie ten fakt, jednak wielkim minusem tego miejsca jest brak jakiegokolwiek punktu widokowego. Wieża która stoi na szczycie pełni funkcje zgoła inne, pełno na niej antenek, wiatraczków itp... szkoda, na prawdę wielka szkoda, że nikt nie wpadł na pomysł postawienia na najwyższym wzniesieniu Wielkopolski, w tak pięknym terenie wieży widokowej - byłaby to niewątpliwie największa atrakcja turystyczna Chodzieży.
My tymczasem podziwialiśmy podczas zjazdu pofałdowany czerwony szlak, którego pokonanie na rowerze okazało się być dla nas nie lada wyzwaniem, ale się udało.

Czasem podjazdy były były ponad nasze możliwości


Zaletą podprowadzania rowerów pod górkę jest na przykład to, że można zbierać grzyby :-)


Ania i Grigori na szczycie Gontyniec 192 m.n.p.m


Na czerwonym szlaku było czasem bardzo stromo


Lasy okolic Gontyńca


Ania zjeżdża czerwonym szlakiem wśród pięknych widoków


......i znów pchamy.....a komary tną


Trochę jak w lesie Tolkiena :-)


Były też wąwozy

Zjeżdżając czerwonym szlakiem, wyjechaliśmy na ścieżkę wzdłuż Jeziora Strzeleckiego. Malowniczo położone jezioro wśród lasu.

Jezioro Strzeleckie

Po wyjeździe z lasu kierujemy się nad następne jezioro w granicach Chodzieży - Jezioro Karczewnik. Znowu przywitały nas ładne krajobrazy, a nad samym jeziorem zrobiło się tak gorąco, że zachciało nam się wejść do wody i ukoić swędzące nogi od ukłuć komarów.

Plaża nad Jeziorem Karczewnik


Jezioro Karczewnik


Za ten wspólny wyjazd mogę Anię nosić na rękach!

Po znojach na leśnych szlakach, na koniec wycieczki pojechaliśmy do Centrum Chodzieży. Tam chwila relaksu na Rynku i podziwianie tamtejszych zabytków. Najbardziej podobał mi się kościół pw. św. Floriana z jego różową elewacją, oraz zabytkowe Domy Tkaczy z XVIII - XIX w. które są unikalnym w skali regionu ciągiem zwartej zabudowy rzemieślniczej.

Kościół pw.św. Floriana w Chodzieży


Domy Tkaczy na ul. Kościuszki w Chodzieży. Klimat tej uliczki robi wrażenie.


Zadowoleni i zmęczeni żegnamy Chodzież.

Udało się. Cel osiągnięty i to z nawiązką. Wszystko się udało. Pogoda dopisała. Gontyniec zdobyty. Cała Chodzież objechana.

Aniu dziękuję :-*



Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
37.88 km 30.00 km teren
02:16 h 16.71 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:24.0
Rower:Felt Q26

Jezioro Kowalskie i polne drogi w Gm. Pobiedziska.

Niedziela, 14 sierpnia 2016 · dodano: 14.08.2016 | Komentarze 1

Ciepłym sierpniowym popołudniem wsiadłem na rower i pojechałem nad Jezioro Kowalskie. Nad zalewem sporo ludzi się kręciło, jeden gość zażywał nawet kąpieli.
Potem, jako że przyjemnie się kręciło, odbiłem nieco w kierunku Pobiedzisk, polnymi drogami oczywiście. Gdy ja pływałem na grząskich,piaszczystych drogach polnych, obok rolnicy młócą ostatnie hektary zbóż.
Choć czas płynie nieubłaganie, dni coraz krótsze, ranki chłodniejsze, to nadal czuć jednak to nasze, wyczekiwane przez okrągły rak lato.

Całkiem przyjemna wycieczka mi wyszła i kilka zdjęć też strzeliłem:


Jezioro Kowalskie


Pola nieopodal Pobiedzisk


Drogą polną do Jerzyna


Żniwa

To by było tyle na dziś - dziękuję za uwagę.



Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
52.00 km 15.00 km teren
03:20 h 15.60 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:25.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Na herbatkę z Anią. Cel - pałac w Biedrusku.

Sobota, 13 sierpnia 2016 · dodano: 13.08.2016 | Komentarze 8

Chwile spędzone dziś na rowerze z Anią pozostaną mi w pamięci. Dlaczego? Kurde nie wiem....może przez to, że wiecie....no wiadomo - coś się dzieje! :-)
Ale do sedna. Ania zainteresowana była pałacem w Biedrusku, a ja kiedyś tam byłem w odwiedzinach i pomyślałem, że to może być fajny cel wycieczki, nie tylko ze względu na jego urodę, ale także na atrakcje po drodze, które mógłbym Ani pokazać.
Tym sposobem obrałem podczas naszej wycieczki kurs po ciekawszych miejscówkach tamtych okolic.

Na pierwszy rzut podjechaliśmy do Czerwonaka, a konkretnie na przystań Akwen Marina nad rzeką Wartą.


Przystań nad Wartą w Czerwonaku.


Warta w Czerwonaku

Następnie jadąc po piaszczystych drogach na skraju Puszczy Zielonki, zapragnąłem pokazać Ani jeden z moich ulubionych punktów widokowych, znajdujących się oczywiście na polu, gdzieś między wioskami: Bolechówko i Trzaskowo. Punkt ten znajduje się zaledwie na 100 m.n.p.m ale jak na nasze wielkopolskie płaszczyzny cieszy oko.

Działo się na polu :-)


Widok ze wzniesienia


Jezioro Trzaskowskie


Końcówka żniw

Następnie udaliśmy się właśnie do Biedruska, mijając po drodze most nad Wartą.


Warta z mostu w Biedrusku

Dojechaliśmy pod pałac w Biedrusku. A tam....pięknie jak nie wiem co :-)
Słońce w pełnej krasie oświetlało kremową elewację budynku. W parku dookoła porozstawiane stoliki dla gości Restauracji Pałacowej, z której to menu skorzystaliśmy z Anią. Piękna fontanna, kwiaty, świerki, wystawy wojskowe i piękne limuzyny, gdyż w takim reprezentatywnym miejscu warto wyprawiać na przykład wesele.
Spędziliśmy tam sporo czasu, najedliśmy się, wypiliśmy pałacową herbatę, pozwiedzaliśmy okoliczny park. 


Pochodzący z 1877 roku neoklasycystyczny pałac w Biedrusku. Wzniesiony m.in. przez Ottona Von Treskowa -  ówczesnego właściciela mojej ukochanej, obecnie zamieszkiwanej wioski - Wierzonki.


Fontanna


Herbata pałacowa :-)


Takie fury tam podjeżdżają!

Na koniec chciałem Ani pokazać fragment Nadwarciańskiego Szlaku Rowerowego, dlatego pojechaliśmy krótki odcinek od Bolechowa do Owińsk, wśród dzikiej przyrody, przy brzegu Warty. Ścieżka była całkiem przyjemna, ale niekiedy wymagająca uwagi, dużo korzeni, sypki piasek i niekiedy błotne kałuże. Przejechaliśmy odcinek z uśmiechami.
Jadąc fragmentem NSR znalazłem 3 dorodne Kanie tzn. sowy - popularne, bardzo smaczne grzyby, które smaży się na patelni jak schaboszczaki! Serce mi się krajało, kiedy musiałem je zostawić :-(((( To jedyny smutny aspekt tej wycieczki.


Fragment NSR w Owińskach


Musiałem zostawić pyszne sowy......

Potem dojechaliśmy do do domu. Piękny dzień na rowerze. Tego mi brakowało - DZIĘKUJĘ ANIU!




Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
65.57 km 20.00 km teren
03:51 h 17.03 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:19.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Poznańska Malta z Anią.

Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 23.07.2016 | Komentarze 4

W pizdu z tymi wszystkimi, pogodowymi jasnowidzami - jak sobie człowiek nie wstanie i nie wyjdzie na dwór z rana, to nikt lepiej mu pogody nie przepowie....Napaliłem się wczoraj, zasugerowany wróżbami z portali pogodowych o rzekomym gorącu i przygotowałem na rower niemal plażowy strój! Pomyślałem, ale będzie cyna przed dziewczyną! Założę obcisłą koszulkę z odsłoniętymi ramionami - niech widzi moje tricki :-))) A tu piździawa jak w Irkucku! Mało tego - deszczyk siąpił, a na termometrze ledwo 20*C.

No dobra, bo koniec końców nie ma złej pogody na rower, jest tylko zły strój, dlatego ubrałem zwykły trykot i pognałem, rozgrzewając się nieco na miejsce zbiórki z Anią. Po spotkaniu powzięliśmy przed siebie trasę nieco mniej wymagającą, gdyż w zamyśle mieliśmy jechać nieco dalej, ale pod warunkiem świecącego Słońca. Pojechaliśmy na poznańską Maltę. A tam.....jakieś zawody sportowe nad Jeziorem Maltańskim. Ludzi jak mrówek - mówię o startujących w triatlonie. Pływali jakieś kółeczka w tej jebiącej,zimnej i brudnej wodzie - istny profesjonalizm.

Przejechaliśmy wspólnie brzegiem Jeziora Maltańskiego po krawężnikach i psich gównach, bo trasa rowerowa była zamknięta (triatlon). Jakoś przedostaliśmy się piękną wartostradą, która jechałem po raz pierwszy i jestem prawie usatysfakcjonowany jej jakością. Mówię prawie, ponieważ w jednym miejscu trzeba przedostawać się przez pokrzywy na Most Jordana, gdzie robimy sobie wspólne zdjęcie, przy okazji ja w celach charytatywnych cykam zdjęcia na tle katedry obcokrajowcom ich wypasionymi lustrzankami, raz to prawie położyłem się na ziemi z poświęcenia. Może znają mnie z mojego bloga i oglądają moje profesjonalne zdjęcia?

W każdym razie miałem z Anią niezły ubaw na trasie i wspólne kręcenie sprawia nam przyjemność, a to chyba najważniejsze. Podjechaliśmy jeszcze zgłodniali na małą piccuszkę, aby lekko naładować akumulatory. Po drodze pokazałem Ani fajny punkt widokowy w Koziegłowach (największa wieś w Polsce) z panoramą na prawie cały Poznań.

Warunki do jazdy rowerem były doskonałe mimo moich początkowych narzekań, do robienia zdjęć już nie, dlatego jest ich tak mało. Poza tym jechałem z piękną kobietą i niektórych zdjęć nie publikuję :P
Dobrze było ruszyć dupę, ale to właśnie dzięki Ani.

ździsie:

Ania & Grigori przed Katedrą w Poznaniu


Jezioro Maltańskie. W oddali Ratusz


Dla mnie to nie wandalizm - to sztuka.


Ania czuła się przy mnie dziś wyjątkowo bezpieczna.


i najedzona


Panorama  centrum Poznania z Koziegłów.

No i to by było na tyle.



Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
75.26 km 40.00 km teren
04:21 h 17.30 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:28.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Trasa nad trzema jeziorami: Swarzędzkie, Kowalskie, Góra.

Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 4

Nooooo jakby tu zacząć.....Ehhh co się będę rozpisywał.....Na rower dnia dzisiejszego wyszedłem dzięki Ani. To ona wyciągnęła mnie na świeże powietrze, odrywając mnie nieco od książek, które ostatnimi czasy połykam jak mol, niestety kosztem ukochanego jednośladu.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i czas spędzony na wspólnym kręceniu z naszą nową bikestats'owiczką okazał się być najlepszą czynnością tej pięknej, słonecznej niedzieli.

Przechodząc do sedna, ślad wycieczki wymyślałem na bieżąco, gdyż wspólne kręcenie z Anią chciałem wykorzystać na pokazanie jej pięknych jezior w naszych fyrtlach. Jak się okazało, niektóre punkty Ania odwiedziła po raz pierwszy i przyjmowała widoki z wielkim entuzjazmem.

Tym sposobem nasze cztery koła zawitały najpierw nad Jezioro Swarzędzkie, dookoła którego ostatnio wiele się zmieniło na plus, jeśli chodzi o punkty widokowe. Przedtem zbiornik ten pozarastany był szczelnie przez trzcinowiska, uniemożliwiając podziwianie  falującej na wietrze wody.

Następnie spokojnym, rekreacyjnym tempem, przez polne drogi dostaliśmy się nad wszystkim moim czytelnikom dobrze znany, ulubiony sztuczny zbiornik retencyjny - Jezioro Kowalskie. Po drodze nawiedziliśmy kameralnie usytuowany pałac w Uzarzewie, który w tej wsi dzięki Bogu utrzymywany jest w dobrej kondycji i cieszy oko turystów,
Jezioro Kowalskie jak zwykle piękne, szczególnie z pewnej, najwyższej, piaszczystej skarpy nieopodal wsi Jerzykowo. Niestety czystość wody w zalewie woła o pomstę do nieba.

Następnie udaliśmy się znów polnymi drogami nad Jezioro Góra, malowniczo osadzony zbiornik wodny, prawie niedostępny dla zmotoryzowanych, przez co zachowuje swoją dziką naturę. My docieramy tam przecinając dolinę rzeki Cybiny. Jezioro Góra prezentuje się wyśmienicie, jednak ze względu na mulaste dno, jego woda ma konsystencję zawiesiny, a kolor wody można określić mianem seledynowej. Mimo wszystko wędkarzy przy jego brzegu nie brakowało i nawet jeden na naszych oczach wyciągnął jakiegoś karasia.

Po zwiedzeniu Jeziora Góra nadszedł czas na odprowadzenie panny Anny do domu, dlatego wyrazem mojego poświęcenia i zadośćuczynienia za zrobienie przez Anię aż o 5 kilometrów większego dystansu na miejsce zbiórki, podjechałem z nią prawie pod jej dom. Mijając po drodze takie metropolie jak Glinka Duchowna, Kociałkowa Góra :-)

Kiedy pełen entuzjazmu po zrobionych wspólnie kilometrach żegnałem się z Anią, z naprzeciwka wyjechał dawno nie widziany, rowerowy ziomal, bikestats'owicz, znawca wszelakich piw, krzyżownicki Rolnik - Mateusz.
Kilka kilometrów udało mi się z nim przejechać, kiedy musiał odbijać w swoją drogę. Rolnik - trzeba jednak w końcu gdzieś razem pokręcić.

Trochę się rozpisałem, ale wiem że jest sporo ziomali na bs, którzy za mną tęsknią :-) Macie tu ino kilka ździsiów:


Ania & Grogori nad Jeziorem Swarzędzkim - przystań Canoe.


Jezioro Swarzędzkie


Pałac w Uzarzewie. Siedziba Muzeum Przyrodniczo - Łowieckiego.


Widok na Jezioro Kowalskie ze skarpy nieopodal Jerzykowa.


Wielkie trzcinowisko w dolinie rzeki Cybiny w Górze. Zieleń aż raziła w oczy.


Jezioro Góra


Prawdopodobnie młode perkoza dwuczubego


Żuraw i sarny


Spotkanie z Rolniem.

Na koniec powiem, że zmachałem się jak nie wiem co. Wracając do domu byłem cały lepki od potu, nogi szczypały od mikro ran od jeżyn leśnych, dupa mnie bolała i tak dalej. Jednak rower daje taką dawkę endorfin, że mimo zmęczenia byłem szczęśliwy.
Dziękuję Aniu za ruszenie mojego dupska!




Kategoria 40-100 km


  • Nowsze wpisy →
  • ← Starsze wpisy