• 1-40 km
  • 100-200 km
  • 200-300 km
  • 300-400 km
  • 40-100 km
  • BESKIDY
  • człapanie
  • Dolina Dolnej Wisły
  • dookoła Jeziora Łebsko
  • dookoła Jeziora Śniardwy
  • dpd
  • Kaszuby
  • Kotlina Kłodzka
  • PK Dolina Baryczy
  • Pojez. Gostynińsko-Włocławskie
  • Pomorze
  • przyczepka
  • Sudety Zachodnie
  • Żuławy i Mierzeja Wślana
grigor86.bikestats.pl

Grigori - zarażony cyklozą (już z tego nie wyjdzie) :-)

rowerowy blog

Info

avatar Blog rowerowy prowadzi grigor86 z city of Pobiedziska. Nakręciłem korbą 82741.10 kilometrów w tym 28626.36 poza asfaltem. Jadąc, dużo się rozglądam,stąd żałosna średnia 18.55 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(66)

Moje rowery

Felt Q720 48412 km
Felt Q26 28339 km
GT Avalanche 3.0 5982 km

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy grigor86.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • 2025, Lipiec1 - 3
  • 2025, Czerwiec3 - 9
  • 2025, Maj2 - 14
  • 2025, Kwiecień1 - 4
  • 2025, Marzec1 - 3
  • 2024, Grudzień3 - 6
  • 2024, Listopad2 - 1
  • 2024, Wrzesień5 - 9
  • 2024, Sierpień6 - 11
  • 2024, Lipiec9 - 9
  • 2024, Czerwiec7 - 12
  • 2024, Maj4 - 11
  • 2024, Kwiecień4 - 11
  • 2024, Marzec4 - 14
  • 2024, Styczeń1 - 5
  • 2023, Grudzień1 - 4
  • 2023, Listopad2 - 5
  • 2023, Październik2 - 4
  • 2023, Wrzesień14 - 55
  • 2023, Sierpień9 - 25
  • 2023, Lipiec2 - 6
  • 2023, Czerwiec4 - 13
  • 2023, Maj5 - 24
  • 2023, Kwiecień8 - 31
  • 2023, Marzec8 - 30
  • 2023, Luty5 - 13
  • 2023, Styczeń4 - 8
  • 2022, Grudzień1 - 2
  • 2022, Listopad1 - 3
  • 2022, Październik3 - 8
  • 2022, Wrzesień6 - 11
  • 2022, Sierpień7 - 11
  • 2022, Lipiec5 - 15
  • 2022, Czerwiec9 - 27
  • 2022, Maj3 - 20
  • 2022, Kwiecień6 - 34
  • 2022, Marzec1 - 8
  • 2021, Sierpień2 - 7
  • 2021, Lipiec3 - 7
  • 2021, Czerwiec3 - 12
  • 2021, Maj4 - 24
  • 2021, Kwiecień1 - 5
  • 2021, Marzec2 - 20
  • 2021, Luty2 - 16
  • 2021, Styczeń3 - 17
  • 2020, Grudzień7 - 52
  • 2020, Listopad18 - 109
  • 2020, Październik11 - 79
  • 2020, Wrzesień8 - 40
  • 2020, Sierpień7 - 42
  • 2020, Lipiec12 - 63
  • 2020, Czerwiec13 - 85
  • 2020, Maj12 - 122
  • 2020, Kwiecień17 - 152
  • 2020, Marzec11 - 77
  • 2020, Luty5 - 22
  • 2020, Styczeń13 - 82
  • 2019, Grudzień17 - 91
  • 2019, Listopad11 - 47
  • 2019, Październik22 - 107
  • 2019, Wrzesień11 - 43
  • 2019, Sierpień11 - 58
  • 2019, Lipiec17 - 70
  • 2019, Czerwiec20 - 103
  • 2019, Maj13 - 69
  • 2019, Kwiecień12 - 58
  • 2019, Marzec6 - 36
  • 2019, Luty11 - 60
  • 2019, Styczeń14 - 79
  • 2018, Grudzień13 - 44
  • 2018, Listopad25 - 102
  • 2018, Październik11 - 81
  • 2018, Wrzesień20 - 92
  • 2018, Sierpień20 - 95
  • 2018, Lipiec15 - 71
  • 2018, Czerwiec11 - 43
  • 2018, Maj11 - 65
  • 2018, Kwiecień19 - 84
  • 2018, Marzec16 - 83
  • 2018, Luty2 - 6
  • 2018, Styczeń2 - 10
  • 2017, Grudzień2 - 14
  • 2017, Listopad13 - 69
  • 2017, Październik24 - 116
  • 2017, Wrzesień22 - 100
  • 2017, Sierpień31 - 157
  • 2017, Lipiec24 - 87
  • 2017, Czerwiec23 - 95
  • 2017, Maj22 - 78
  • 2017, Kwiecień20 - 96
  • 2017, Marzec23 - 123
  • 2017, Luty15 - 71
  • 2017, Styczeń29 - 153
  • 2016, Grudzień1 - 10
  • 2016, Listopad3 - 27
  • 2016, Październik6 - 44
  • 2016, Wrzesień19 - 62
  • 2016, Sierpień9 - 39
  • 2016, Lipiec4 - 11
  • 2016, Czerwiec4 - 12
  • 2016, Maj4 - 21
  • 2016, Marzec1 - 10
  • 2016, Styczeń10 - 61
  • 2015, Grudzień7 - 52
  • 2015, Listopad6 - 34
  • 2015, Październik9 - 68
  • 2015, Wrzesień7 - 39
  • 2015, Sierpień10 - 55
  • 2015, Lipiec3 - 14
  • 2015, Czerwiec16 - 84
  • 2015, Maj5 - 28
  • 2015, Kwiecień7 - 25
  • 2015, Marzec3 - 14
  • 2015, Luty13 - 52
  • 2015, Styczeń22 - 133
  • 2014, Grudzień14 - 68
  • 2014, Listopad9 - 51
  • 2014, Październik9 - 54
  • 2014, Wrzesień19 - 75
  • 2014, Sierpień17 - 71
  • 2014, Lipiec16 - 68
  • 2014, Czerwiec2 - 12
  • 2014, Maj16 - 86
  • 2014, Kwiecień10 - 59
  • 2014, Marzec10 - 102
  • 2014, Luty17 - 113
  • 2014, Styczeń19 - 172
  • 2013, Grudzień15 - 108
  • 2013, Listopad6 - 50
  • 2013, Październik18 - 105
  • 2013, Wrzesień13 - 56
  • 2013, Sierpień8 - 46
  • 2013, Lipiec12 - 77
  • 2013, Czerwiec22 - 140
  • 2013, Maj12 - 99
  • 2013, Kwiecień23 - 198
  • 2013, Marzec31 - 248
  • 2013, Luty19 - 190
  • 2013, Styczeń17 - 161
  • 2012, Grudzień11 - 141
  • 2012, Listopad15 - 126
  • 2012, Październik14 - 115
  • 2012, Wrzesień29 - 308
  • 2012, Sierpień26 - 236
  • 2012, Lipiec13 - 163
  • 2012, Czerwiec15 - 195
  • 2012, Maj6 - 79
  • 2012, Kwiecień9 - 151
  • 2012, Marzec14 - 240
  • 2012, Luty10 - 141
  • 2012, Styczeń6 - 83
  • 2011, Grudzień10 - 126
  • 2011, Listopad8 - 74
  • 2011, Październik22 - 128
  • 2011, Wrzesień12 - 100
  • 2011, Sierpień18 - 161
  • 2011, Lipiec7 - 74
  • 2011, Czerwiec23 - 211
  • 2011, Maj32 - 393
  • 2011, Kwiecień25 - 312
  • 2011, Marzec13 - 176
  • 2011, Luty13 - 60
  • 2011, Styczeń6 - 14
  • 2010, Grudzień3 - 8
  • 2010, Listopad11 - 10
  • 2010, Październik4 - 0
  • 2010, Wrzesień5 - 0
  • 2010, Sierpień9 - 2
  • 2010, Lipiec12 - 0
  • 2010, Czerwiec11 - 0
  • 2010, Maj12 - 0
  • 2010, Kwiecień22 - 3
  • 2010, Marzec15 - 0
  • 2010, Luty1 - 0
neroStatystyki zbiorcze na stronę
Dane wyjazdu:
51.63 km 30.00 km teren
02:51 h 18.12 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:20.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Puszcza Zielonka

Piątek, 20 maja 2016 · dodano: 20.05.2016 | Komentarze 6

Tak tęskno już za rowerem, a bardziej za lasem na rowerze i ciszą temu towarzyszącą. Wybrałem się więc do Parku Krajobrazowego Puszcza Zielonka - mojej oazie spokoju, świeżego powietrza, starych drzew i dzikiej fauny.

Nie kręciłem od wielu miesięcy i wcale to nie znaczy, że nagle zacznę pizgać po 100km. dziennie po lesie na dzień dobry, jak to zresztą robiłem jakiś czas temu. Nadeszła pora nieurodzaju rowerowego w mojej głowie i ciągnie się ona nadal. Czy niestety? Myślę że nie niestety...robiłem w tym czasie inne pożyteczne rzeczy, jak choćby czytałem ( 30 książek w pół roku) To gwoli usprawiedliwienia mojego zniknięcia.
Dzisiejszy wyjazd de facto wcale mnie nie obudził z rowerowego snu, powiem nawet że z lekka zniechęcił. Ten ból dupy, zero kondycji, pocenie się....bajka to nie była, ale zdaję sobie sprawę z tak długiej, destrukcyjnej przerwy w sporcie. Jednak coś jest w tym kręceniu korbą i moja pamięć mięśniowa podpowiada mi, że mam nogi stworzone do roweru.

Odnośnie wycieczki, to pojechałem do lasu, gdzie zawsze jest pięknie. Choć pogoda była w kratkę, to chwile w słońcu dały mi zastrzyk endorfin, bo cóż jest piękniejszego ponad  łąki umajone, drzewa, doliny zielone, cieniste gaiki, chmury i kręte strumyki.
Do domu wróciłem po tych 5 dyszkach tak styrany, że ledwo z roweru zsiadłem, a oderwanie tyłka od siodełka wiązało się z ogromnym bólem kości miednicy, ale gdzieś w podświadomości jestem zadowolony że w końcu ruszyłem te moje 4 litery.

Resztę dopowiedzą zdjęcia:


Okolice Stęszewka - jazda w las


Bór sosnowy


A ptaszki sobie ćwierkały

Droga Niedźwiedziny - Sławica


Idąc za ciosem w Sławicy napotkałem prakrowę :-)


Mielno - majowa sielanka na łąkach


Dzikie gęsi.

Już prawie zapomniałem jak się wpisy na bs robi....ale coś tam wystukałem. Dziękuję wszystkim, którzy motywowali mnie swoją pamięcią o moim blogu do działania. Powiem tak...z roweru na pewno nie zrezygnuję. Do następnego hej!
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
43.32 km 30.00 km teren
02:33 h 16.99 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:GT Avalanche 3.0

zerwany łańcuch

Sobota, 26 marca 2016 · dodano: 07.04.2016 | Komentarze 10

Próba powrotu na rower zakończona fiaskiem.


Dane wyjazdu:
40.32 km 18.00 km teren
02:27 h 16.46 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:-1.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Swarzędz, Dziewicza Góra.. i dwie gleby na lodzie.

Niedziela, 17 stycznia 2016 · dodano: 17.01.2016 | Komentarze 13

Poranne słonko zachęciło mnie do przejażdżki. Wsiadłem więc na rower i pomknąłem przed siebie i jak to ostatnio bywa - bez planu.
Trasę kreśliłem na bieżąco, ale wiedziałem że muszę omijać drogi leśne i polne, gdzie jazda ze względu na oblodzenie stała się niezwykle niebezpieczna, o czym też przekonałem się podczas powrotu, zaliczając dwie solidne gleby na ów lodzie. Za pierwszym razem ucierpiały moje kolana i uchwyt lampki, za drugim tylko, albo aż łokieć, który sobie stłukłem uderzając w twardy lód.
Potem pogoda się zmieniła i zaczął mocno prószyć śnieg, który przykrył lodowe drogi i jazda stała się ślizgiem figurowym na oponach, których bieżnik wykazywał sprawność na poziomie 0%, a czasem to nawet prowadzić roweru nie mogłem, zjeżdżając wraz z nim z lekkiego podjazdu - była zabawa.

Na początek dojechałem Rynek w Swarzędzu

Ratusz w Swarzędzu

Potem jakimiś nieznanymi, lodowymi drogami krążyłem w Zielińcu

lód na drodze

Wyjechałem gdzieś na tyłach fabryki najbardziej ekologicznych aut świata w Poznaniu - Antoninku

Fabryka

Jadąc dalej natrafiam na stary przedwojenny cmentarz, gdzieś w lesie między Antoninkiem i Bogucinem. Cmentarz taki jakby opuszczony, zapomniany, ale było widać że ktoś o to dba.


Cmentarz

Następnie robię zdjęcie EC Poznań - Karolin i udaję się w stronę Dziewiczej Góry, gdzie już umówiony byłem na gorącą herbatę. W międzyczasie zaczął ostro prószyć śnieg.

Elektrociepłownia Poznań - Karolin


W drodze do Dziewiczej Góry pogoda zmieniła się i zrobiło się bardzo biało.


Popijając herbatę zerkam za okno na wieżę widokową na Dziewiczej Górze. Dziś była otwarta.

Po rozgrzaniu się w ciepłej izbie, wsiadłem z powrotem na rower i pojechałem do domu przez las. Właśnie wtedy zaliczyłem te dwie gleby na pokrytej lodem drodze. Jechać praktycznie się nie dało. Trochę mnie to zdenerwowało, bo przyjemność z jazdy jest w takich momentach znikoma, jednak okoliczności przyrody i piękny zachód Słońca zrekompensowały obite kolana i łokieć.

Wierzonka - zachód Słońca. W tle komin EC Poznań - Karolin


ENERGIA

Dziękuję za uwagę.


Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
45.35 km 5.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:1.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Poznań - Jezioro Maltańskie

Sobota, 16 stycznia 2016 · dodano: 16.01.2016 | Komentarze 1

Ze względu na całkowicie oblodzone drogi i ścieżki w lesie, wybraliśmy dziś wspólnie z Darkiem wariant asfaltowy. A że dawno nie byłem w Poznaniu nad Jeziorem Maltańskim, to też właśnie tam obraliśmy kurs. Od ostatniej odwilży minął ponad tydzień i śniegu jest już bardzo mało, jednak wszystkie te resztki zamarzają w nocy, tworząc pokrywę lodową.
Na drogach asfaltowych było sucho i bezpiecznie, no może poza tymi nieco bardziej uczęszczanymi odcinkami do Poznania, gdzie ruch samochodowy był duży. Do Jeziora Maltańskiego droga przebiegła szybko i komfortowo.
Nad samym jeziorem droga rowerowa o dziwo pokryta była lodem, stąd mało minęliśmy osób uprawiających sport, ale i my mieliśmy nie lada problem chcąc utrzymać pion na rowerze, mało brakowało do gleby. Na ścieżkach ludzi brak, ale był za to jeden kozak i to w samym jeziorze, siedzący w przeręblu i prężący bicki przed rozentuzjazmowaną widownią.
Ścieżki na Malcie pokryte są lodem prawie całkowicie, dlatego aby się gdzieś tam przedostać, zrezygnowaliśmy z jazdy tymi urokliwymi, miejskimi lasami przy brzegu rzeki Cybiny. Wybraliśmy zatem odlodzone drogi rowerowe i przedostaliśmy się poza granice miasta.
W powrocie jadąc w stronę Swarzędza, odbiliśmy przez Zieliniec do Gruszczyna, skąd przedostaliśmy się do pobliskiego lotniska. Stał tam ładny helikopter i podjechaliśmy ukradkiem w celu zrobienia sobie przy nim zdjęcia. Potem rozdzieliliśmy się z Darkiem i pomknęliśmy w swoje fyrtle.

trasa:

ździsie:

Bicki prężył w lodowatej wodzie, nie zauważając że z jaj ma pestki...


Przerwa na coś gorącego z termosu nad Jeziorem Maltańskim.


ścieżki pełne lodu


Cóż za współpraca. Psu jest ciepło i zarazem służy jako podpórka do czytania gazety.


Kobylnica Ligowiec - serwisanci regulują mechanizmy w helikopterze. Ciekawi mnie czy dali by radę wyregulować przerzutkę w rowerze :-)

Jak zwykle w towarzystwie Darka jeździło mi się nadzwyczaj dobrze. Czas jazdy jakby wolniej płynął, a kilometry nabijały się szybciej. Miło było odwiedzić Jezioro Maltańskie zimą, tafla lodu jeszcze bardzo gruba....ale nie spieszno mi jeszcze do wiosny. Niech sobie jeszcze tak będzie długo, bo jeździ się na prawdę przyjemnie.


Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
50.27 km 10.00 km teren
02:37 h 19.21 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:1.0
Rower:Felt Q26

Pechowo...

Niedziela, 10 stycznia 2016 · dodano: 10.01.2016 | Komentarze 4

Jazda zapowiadała się wyśmienicie - Słońce przebijało się przez mgłę, temperatura znośna, wiatr nie dął, a w mojej głowie pomysł przejażdżki po terenach gminy Kostrzyn i Pobiedziska.
Wyjechałem zatem w południe, wyspany i z zapasem energii.

Oto trasa:
Po 20 km. gdzieś za wsią Buszkówiec złapałem laczka. Załatanie dziury zajęło mi sporo czasu, mimo "szybkich łatek". Zdjęcie opony z felgi przysporzyło mi wiele trudności, ponieważ nie miałem łyżki do zdejmowania opon. Na domiar tego, nie wiem jakim sposobem rozbiłem termos, z którego kawa rozlała się w plecaku.
Ale płakać nad rozlaną kawą nie zamierzałem, dlatego uporałem się z serwisem tak szybko, jak to możliwe, umyłem ręce w szorstkim śniegu i dalej w drogę.
Droga polna Uzarzewo - Sarbinowo


Polny kaloryfer


W drodze do Buszkówca


Myszołów


Awaria


Łatka na łatce :-)


sarny






Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
42.51 km 30.00 km teren
02:23 h 17.84 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:3.0
Rower:Felt Q26

Terenowe roztopy.

Sobota, 9 stycznia 2016 · dodano: 09.01.2016 | Komentarze 7

Po dwóch tygodniach tęgich mrozów, wokoło mojej wioski nastąpiła odwilż. Przez noc stopiło się sporo śniegu, na drogach asfaltowych w miarę znośnie, bo błoto pośniegowe ustąpiło suchej nawierzchni. Na drogach terenowych, czyli polno - leśnych, bo takimi się dziś poruszałem jechało się czasem asekuracyjnie ze względu na topniejący, ubity śnieg.
Takie roztopowe warunki nie przeszkodziły dziś mnie, ani mojemu towarzyszowi wycieczki - Darkowi i zgadaliśmy się na całkiem przyjemne kręcenie korbami.

A gdzie sobie pokręciliśmy to poniżej:
Zrobiliśmy całkiem spore kółko, po drodze sporo fajnych spotkań i ciekawostek. We Wronczynie podjeżdża taki malutki samochodzik z dwucylindrowym silniczkiem diesla o pojemności 0,5l. Sporo uciechy mieliśmy z tego Microcara, jego Vmax. to 50km/h, a właściciel mówił że na taki pojazd nie wymagane jest prawo jazdy.......hmmm nie mam pojęcia. Ale mega pozytywne wrażenie.
W Krześlicach przelatuje nam nad głowami potężny samolot z czterema silnikami. Darek znalazł w pewnej aplikacji dane tego samolotu - to był Airbus A340.
Potem już w Puszczy Zielonce, gdzieś nieopodal osady Ludwikowo napotkaliśmy spore stado jeleni szlachetnych, którym udało mi się na szczęście zdjęcie zrobić, choć to tylko jedna oderwana grupka.

Oto ździsie:

Oto Darek na drodze do Jerzyna.


Jezioro Jerzyńskie skute lodem.


Microcar produkcji japońskiej.


Krześlice


Zdjęcie zagadka - znajdź tu 2 sarny.


Airbus A340 Zurich - Tokio


Leciał szybko i wysoko...po 10 min. był już za Bydgoszczą.


Wronczynek - Stęszewko jeszcze w śniegu.


Jelenie szlachetne w Puszczy Zielonce.

Bardzo udany wypad rowerowy, w świetnym towarzystwie. Tak dobrze się we dwójkę jeździ, że zapomniałem o mijających kilometrach w tej chlapie :-) Dzięki Darek jeszcze raz i do następnego.

Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
16.18 km 16.18 km teren
00:58 h 16.74 km/h:
Maks. pr.:25.00 km/h
Temperatura:-6.0
Rower:Felt Q26

do pracy

Czwartek, 7 stycznia 2016 · dodano: 07.01.2016 | Komentarze 0

Kategoria dpd


Dane wyjazdu:
41.49 km 41.49 km teren
02:44 h 15.18 km/h:
Maks. pr.:25.00 km/h
Temperatura:-7.0
Rower:Felt Q26

Puszcza Zielonka - jazda po śniegu.

Środa, 6 stycznia 2016 · dodano: 06.01.2016 | Komentarze 4

Napadało sporo śniegu przez noc. Wszędzie bieluśko i mroźno. Nie było mowy o garowaniu w czterech ścianach, dlatego wsiadłem na rower, wykorzystując nadal piękną zimową aurę.
Pierwsze metry to było przypominanie sobie podstaw jazdy po śniegu, a technika różni się nieco od jazdy po suchym, dlatego prawie doszłoby do pierwszej gleby tego roku :-)

Wybrałem się do lasu, do Puszczy Zielonki naturalnie. Zrobiłem trasę po parku krajobrazowym, zakreślając na mapie takie poharatane serducho:

W lesie można powiedzieć, że przecierałem szlaki, ale sam nie byłem. Spotkałem po drodze dwóch rowerzystów i tyle samo biegaczy. Oprócz tego dwie terenówki, ciągnące kuligi.
Jedno co mnie martwi to brak jakiejkolwiek dzikiej zwierzyny w głębi lasu...może grasują gdzieś na obrzeżach.

Padający śnieg pięknie zabielił otoczenie, a po świeżym puchu jechało się wyśmienicie. Gorzej było na rozjeżdżonych odcinkach, gdzie przednie koło mojego roweru lawirowało z lewej na prawą, nie mogąc utrzymać przyczepności. Obyło się bez gleb, choć dwa razy było blisko. Podjechałem pod kilka stałych miejscówek, gdzie cyknąłem zdjęcia.

Jeździło się przyjemnie, ale humor zepsuło mi szczypanie palców stóp pod koniec jazdy - na szczęście pod koniec. Zapraszam do galerii:

Dębogóra


Ludwikowo


Na Florydzie śnieg


Jezioro Miejskie w Okońcu


Rozjazd w Głęboczku


Jezioro Głęboczek w Głęboczku


Słońce próbowało się przebić przez śnieżne chmury


Grigori i jego zimowy Felt.

Do następnego :-)
Kategoria 40-100 km


Dane wyjazdu:
11.56 km 1.00 km teren
00:37 h 18.75 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:-9.5
Rower:Felt Q26

taki mały teścik.

Wtorek, 5 stycznia 2016 · dodano: 05.01.2016 | Komentarze 3

Tak w ramach uzmysłowienia sobie.......
Ciekawostka:
Wsiadłem na rower przy temperaturze -9,5*C odziany, w że tak powiem strój cywilny, czyli strój zimowy (nierowerowy), taki w jakim zwykle poruszamy się na co dzień - spodnie jeansowe, jedna para skarpetek, buty zimowe bez ocieplenia, bluza, kurtka zimowa, czapka i rękawiczki z zamszu. Po prostu tak jak zwykle wybieramy się w mrozie na spacer.
Po 10 kilometrach jazdy miałem dość. Palce rąk i stóp odmarznięte, dupa i pachwina tak szczypały, że nadal czuję te mrowienie pisząc ten tekst, poza tym twarz niczym nie osłonięta zmarzła tak, że nie mogę wypowiedzieć słowa. Choć  byłem świadom różnic w stroju rowerowym, który przeznaczony jest na mrozy tzn. kominiarka, kurtka, ocieplacze neoprenowe, rękawiczki, bielizna termoaktywna itd. uzmysławiam sobie teraz fakt zadawania mi pytań przez laików rowerowych typu: :Czy ty jesteś normalny?", albo: "Nie jest ci zimno?". Otóż tak jestem normalny i nie jest mi zimno :-)

Musiałem to sprawdzić. Ciekawość mnie zżerała. Chciałem się poczuć jak laik zadający mi te pytania....ale czy coś mi to dało...nic, bo ja już wiem to dawno (jeżdżę zimą nie od dziś), a laik zawsze pozostanie laikiem :-)
Kategoria 1-40 km


Dane wyjazdu:
61.13 km 14.80 km teren
03:13 h 19.00 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:-10.0
Rower:Felt Q26

W takim mrozie to jeszcze nie jeździłem.

Niedziela, 3 stycznia 2016 · dodano: 03.01.2016 | Komentarze 8

O świcie ponoć termometr wskazywał -16*C, kiedy ja wstałem czyli o 9:00 wskazywał już -13*C.


Gdy wsiadałem na rower temperatura wzrosła do ok.-10*C i domniemam, że taka właśnie aura utrzymywała się przez cały przebieg mojego dzisiejszego wypadu.

Ubrałem się dziś już maksymalnie, ekstremalnie, od czubka głowy po pięty...mimo to na zamarzające palce stóp rady nie ma. Po około 25km. jazdy jakieś małe imadełko zaczęło z coraz to większym zaparciem ściskać moje końcówki palców stóp. Nie było innej rady jak zsiąść z roweru i troszkę poskakać w miejscu.
Pomogło, bo po doprowadzeniu ciepłej krwi do stóp, już taki kryzys cieplny nie pojawił się do samego domu.

Oto trasa:
..........
Ale teraz po kolei. Trasę wymyśliłem sobie spontanicznie, ale w zamyśle chciałem pokręcić po asfalcie.
Już wyjeżdżając spod bloku, dało się odczuć tę niską temperaturę, dobrze że miałem kominiarkę, bo to uczucie szczypania na twarzy po wyjściu z ciepłego domu, mogłoby zgasić mój zapał, a tak z uśmiechem na twarzy pojechałem do...

Dwór we Wronczynie z XVIII w.

Nieczynna gorzelnia we Wronczynie.

Wronczyn - Krześlice. Jakaż piękna polna droga.

Po około 15km. jazdy w tym mrozie, na kominiarce zaczyna zamarzać para, jednak z resztą członków ciała wszystko jest w jak najlepszym porządku. Dojeżdżam do Krześlic, skąd robię mały skrót polną drogą do Łagiewnik. Drogi polne są tak twarde, że upadek byłby bardzo bolesny, więc zachowuję dużą ostrożność.

Para wydobywająca się z buzi zamarza na kominiarce po krótkiej chwili.

Droga polna z Krześlic do Łagiewnik.

Następnie jadę długi odcinek asfaltami, wprost pod wiejący wiatr. Zazwyczaj wieje z zachodu, jednak dziś było odwrotnie i dojazd do kresu - celu wycieczki, czyli wsi Sławna przebiegał wręcz katorżniczym wysiłkiem. Wtedy to właśnie po raz pierwszy zacząłem odczuwać małe imadełko na palcach stóp.

Kaplica św. Rozalii w Sławnie z 1785 roku.

W Sławnie poszukałem miejsca na odpoczynek, gryz batona i łyk gorącej kawy. Znalazłem. Rozgościłem się w lasku nieopodal wsi, zakryty drzewami, mogłem oddać się delektowaniu gorącym napojem. Baton był tak twardy, że mógłby służyć jako młotek, więc namaczałem go w kawie i wtedy był jadalny :-)
Po chwili zapomnienia sprzątam po sobie i podnoszę rower....Patrzę na tylne koło i mówię: "podpompuję troszkę oponę - będzie lepiej szedł na asfalcie" Wkładam pompkę gdzie trzeba, a tu pssssssssss! Powietrze zamiast wlatywać w wentyl, to wylatuje! What the f.....!? Okazało się, że pompka (nieźle już wyeksploatowana) odmówiła posłuszeństwa w tym mrozie. Dopiero pół godzinne dyganie, sprawiło, że tłok się rozgrzał i zaczął wytwarzać ciśnienie, ale nieźle mnie to wystraszyło. Perspektywa 30km. do domu i flaka w oponie w takim mrozisku nastręczała mnie o konwulsje, więc kiedy tylko poczułem delikatne drgnięcie obwodu opony, nie przestawałem dygać, aż mi prawie ramię odpadło ze zmęczenia, a dłonie z zimna, bo robiłem to bez rękawiczek naturalnie :-)))
Koniec końców napompowałem ile trzeba i od razu wsiadłem na rower w drogę powrotną. Największą radością okazał się być właśnie powrót, bo z wiatrem w plecy, całe 30 kilometrów z nadyganą oponą :-)

baton w kawie :-)

W gminie Kiszkowo śniegu brak.

Wieża kościoła w Kiszkowie, a w oddali lasy Puszczy Zielonki, w które za chwilę się zagłębię.

Rzeka Mała Wełna zamarzła całkowicie.

Za Kiszkowem wjechałem w lasy Puszczy Zielonki, potem jazda w poprzecinanych przez drzewa promieniach zachodzącego Słońca. Widoki przyjemne, ale gdyby nie wspomniany ekstremalny ubiór, wycieczka dzisiejsza mogła by nie być taka udana. A tak była i to bardzo, mimo kilku kryzysów cieplnych w palcach stóp, nie było najgorzej bo dało się to "rozchodzić"

Puszcza Zielonka. droga Zielonka - Tuczno.

Przeżyłem...rower też :-)

Chyba nie jeździłem rowerem do tej pory w tak niskiej temperaturze. Zdarzało się w -9*C, ale w ponad -10*C to chyba nie. Wykorzystałem tą sprzyjającą pogodę i nabrałem kolejnego doświadczenia w ekstremalnej jeździe rowerem :-) Tyle na dziś hej :-)


Kategoria 40-100 km


  • Nowsze wpisy →
  • ← Starsze wpisy