• 1-40 km
  • 100-200 km
  • 200-300 km
  • 300-400 km
  • 40-100 km
  • BESKIDY
  • człapanie
  • Dolina Dolnej Wisły
  • dookoła Jeziora Łebsko
  • dookoła Jeziora Śniardwy
  • dpd
  • Kaszuby
  • Kotlina Kłodzka
  • LUBELSZCZYZNA
  • PK Dolina Baryczy
  • Pojez. Gostynińsko-Włocławskie
  • Pomorze
  • przyczepka
  • Sudety Zachodnie
  • Żuławy i Mierzeja Wślana
grigor86.bikestats.pl

Grigori - zarażony cyklozą (już z tego nie wyjdzie) :-)

rowerowy blog

Info

avatar Blog rowerowy prowadzi grigor86 z city of Pobiedziska. Nakręciłem korbą 83069.50 kilometrów w tym 28691.86 poza asfaltem. Jadąc, dużo się rozglądam,stąd żałosna średnia 18.54 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(66)

Moje rowery

Felt Q720 48412 km
Felt Q26 28668 km
GT Avalanche 3.0 5982 km

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy grigor86.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • 2025, Sierpień6 - 18
  • 2025, Lipiec4 - 10
  • 2025, Czerwiec3 - 9
  • 2025, Maj2 - 14
  • 2025, Kwiecień1 - 4
  • 2025, Marzec1 - 3
  • 2024, Grudzień3 - 6
  • 2024, Listopad2 - 1
  • 2024, Wrzesień5 - 9
  • 2024, Sierpień6 - 11
  • 2024, Lipiec9 - 9
  • 2024, Czerwiec7 - 12
  • 2024, Maj4 - 11
  • 2024, Kwiecień4 - 11
  • 2024, Marzec4 - 14
  • 2024, Styczeń1 - 5
  • 2023, Grudzień1 - 4
  • 2023, Listopad2 - 5
  • 2023, Październik2 - 4
  • 2023, Wrzesień14 - 55
  • 2023, Sierpień9 - 25
  • 2023, Lipiec2 - 6
  • 2023, Czerwiec4 - 13
  • 2023, Maj5 - 24
  • 2023, Kwiecień8 - 31
  • 2023, Marzec8 - 30
  • 2023, Luty5 - 13
  • 2023, Styczeń4 - 8
  • 2022, Grudzień1 - 2
  • 2022, Listopad1 - 3
  • 2022, Październik3 - 8
  • 2022, Wrzesień6 - 11
  • 2022, Sierpień7 - 11
  • 2022, Lipiec5 - 15
  • 2022, Czerwiec9 - 27
  • 2022, Maj3 - 20
  • 2022, Kwiecień6 - 34
  • 2022, Marzec1 - 8
  • 2021, Sierpień2 - 7
  • 2021, Lipiec3 - 7
  • 2021, Czerwiec3 - 12
  • 2021, Maj4 - 24
  • 2021, Kwiecień1 - 5
  • 2021, Marzec2 - 20
  • 2021, Luty2 - 16
  • 2021, Styczeń3 - 17
  • 2020, Grudzień7 - 52
  • 2020, Listopad18 - 109
  • 2020, Październik11 - 79
  • 2020, Wrzesień8 - 40
  • 2020, Sierpień7 - 42
  • 2020, Lipiec12 - 63
  • 2020, Czerwiec13 - 85
  • 2020, Maj12 - 122
  • 2020, Kwiecień17 - 152
  • 2020, Marzec11 - 77
  • 2020, Luty5 - 22
  • 2020, Styczeń13 - 82
  • 2019, Grudzień17 - 91
  • 2019, Listopad11 - 47
  • 2019, Październik22 - 107
  • 2019, Wrzesień11 - 43
  • 2019, Sierpień11 - 58
  • 2019, Lipiec17 - 70
  • 2019, Czerwiec20 - 103
  • 2019, Maj13 - 69
  • 2019, Kwiecień12 - 58
  • 2019, Marzec6 - 36
  • 2019, Luty11 - 60
  • 2019, Styczeń14 - 79
  • 2018, Grudzień13 - 44
  • 2018, Listopad25 - 102
  • 2018, Październik11 - 81
  • 2018, Wrzesień20 - 92
  • 2018, Sierpień20 - 95
  • 2018, Lipiec15 - 71
  • 2018, Czerwiec11 - 43
  • 2018, Maj11 - 65
  • 2018, Kwiecień19 - 84
  • 2018, Marzec16 - 83
  • 2018, Luty2 - 6
  • 2018, Styczeń2 - 10
  • 2017, Grudzień2 - 14
  • 2017, Listopad13 - 69
  • 2017, Październik24 - 116
  • 2017, Wrzesień22 - 100
  • 2017, Sierpień31 - 157
  • 2017, Lipiec24 - 87
  • 2017, Czerwiec23 - 95
  • 2017, Maj22 - 78
  • 2017, Kwiecień20 - 96
  • 2017, Marzec23 - 123
  • 2017, Luty15 - 71
  • 2017, Styczeń29 - 153
  • 2016, Grudzień1 - 10
  • 2016, Listopad3 - 27
  • 2016, Październik6 - 44
  • 2016, Wrzesień19 - 62
  • 2016, Sierpień9 - 39
  • 2016, Lipiec4 - 11
  • 2016, Czerwiec4 - 12
  • 2016, Maj4 - 21
  • 2016, Marzec1 - 10
  • 2016, Styczeń10 - 61
  • 2015, Grudzień7 - 52
  • 2015, Listopad6 - 34
  • 2015, Październik9 - 68
  • 2015, Wrzesień7 - 39
  • 2015, Sierpień10 - 55
  • 2015, Lipiec3 - 14
  • 2015, Czerwiec16 - 84
  • 2015, Maj5 - 28
  • 2015, Kwiecień7 - 25
  • 2015, Marzec3 - 14
  • 2015, Luty13 - 52
  • 2015, Styczeń22 - 133
  • 2014, Grudzień14 - 68
  • 2014, Listopad9 - 51
  • 2014, Październik9 - 54
  • 2014, Wrzesień19 - 75
  • 2014, Sierpień17 - 71
  • 2014, Lipiec16 - 68
  • 2014, Czerwiec2 - 12
  • 2014, Maj16 - 86
  • 2014, Kwiecień10 - 59
  • 2014, Marzec10 - 102
  • 2014, Luty17 - 113
  • 2014, Styczeń19 - 172
  • 2013, Grudzień15 - 108
  • 2013, Listopad6 - 50
  • 2013, Październik18 - 105
  • 2013, Wrzesień13 - 56
  • 2013, Sierpień8 - 46
  • 2013, Lipiec12 - 77
  • 2013, Czerwiec22 - 140
  • 2013, Maj12 - 99
  • 2013, Kwiecień23 - 198
  • 2013, Marzec31 - 248
  • 2013, Luty19 - 190
  • 2013, Styczeń17 - 161
  • 2012, Grudzień11 - 141
  • 2012, Listopad15 - 126
  • 2012, Październik14 - 115
  • 2012, Wrzesień29 - 308
  • 2012, Sierpień26 - 236
  • 2012, Lipiec13 - 163
  • 2012, Czerwiec15 - 195
  • 2012, Maj6 - 79
  • 2012, Kwiecień9 - 151
  • 2012, Marzec14 - 240
  • 2012, Luty10 - 141
  • 2012, Styczeń6 - 83
  • 2011, Grudzień10 - 126
  • 2011, Listopad8 - 74
  • 2011, Październik22 - 128
  • 2011, Wrzesień12 - 100
  • 2011, Sierpień18 - 161
  • 2011, Lipiec7 - 74
  • 2011, Czerwiec23 - 211
  • 2011, Maj32 - 393
  • 2011, Kwiecień25 - 312
  • 2011, Marzec13 - 176
  • 2011, Luty13 - 60
  • 2011, Styczeń6 - 14
  • 2010, Grudzień3 - 8
  • 2010, Listopad11 - 10
  • 2010, Październik4 - 0
  • 2010, Wrzesień5 - 0
  • 2010, Sierpień9 - 2
  • 2010, Lipiec12 - 0
  • 2010, Czerwiec11 - 0
  • 2010, Maj12 - 0
  • 2010, Kwiecień22 - 3
  • 2010, Marzec15 - 0
  • 2010, Luty1 - 0
neroStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

100-200 km

Dystans całkowity:11629.77 km (w terenie 2427.61 km; 20.87%)
Czas w ruchu:564:26
Średnia prędkość:20.60 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Liczba aktywności:100
Średnio na aktywność:116.30 km i 5h 38m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
160.67 km 30.17 km teren
07:59 h 20.13 km/h:
Maks. pr.:50.21 km/h
Temperatura:22.0
Rower:Felt Q720

Wieża widokowa w Dusznie na Wale Wydartowskim - wycieczka wieloosobowa :-)

Sobota, 5 września 2015 · dodano: 05.09.2015 | Komentarze 7

Co jak co, ale wycieczka na Wał Wydartowski staje się moim corocznym rytuałem powoli i w imię tej zasady postanowiłem dokonać tego czynu i w tym roku. Tym sposobem rzuciłem hasło kilku moim, dobrym i zawsze entuzjastycznie nastawionym ziomalom z tamtych okolic i nie tylko, właśnie na podbój tego sporego wzniesienia, znajdującego swoją kulminację na wysokości 167m.n.p.m nieopodal wsi Duszno w gminie Trzemeszno, ale już w granicach Województwa Kujawsko - Pomorskiego.

Na początku wyjechałem z domu w towarzystwie taty, który już po 5km. złapał laczka, wjeżdżając na sporego gwoździa, dlatego na spotkanie z Mateuszem vel Rolnikiem spóźniliśmy się 10min. ale nie było źle, bo na miejsce zbiórki w Gnieźnie przyjechaliśmy na czas.
W Gnieźnie czekali na nas: niestrudzony robochłop Pan Jurek :-) Kubolsky wraz z Agnieszką i Maniek z Trzemeszna.
Potem ruszyliśmy już w stronę Wału Wydartowskiego, po tamtejszych fyrtlach i ładnych utwardzonych nawierzchniach, a to dlatego gdyż nie czułem się jeszcze na tyle pewny fizycznie, aby robić tak długą trasę w ciężkim terenie.
Po drodze dołącza się do nas ekipa z Trzemeszna i okolic w składzie: Świder i Sebek wraz z Anetką i tym sposobem zrobiło się nas już sporo, co bardzo mnie ucieszyło i zarazem zdziwiło.

Po tym spotkaniu rolę przewodnika przejął Sebek - lokalny globetrotter, który chyba jak nikt inny zna te tereny. Oczywiście jadąc pod przewodnictwem Sebka nudą wiać nie może i dlatego nawierzchnia zmieniła konsystencję z twardej na miękką z domieszką kamieni, ciężkich podjazdów, zjazdów, pięknych pagórkowatych widoczków, jazdy po łące i tego typu :-))) Było na prawdę ciekawie, bo wjechałem na Wał Wydartowski od strony zupełnie mi nieznanej i może trochę bardziej wymagającej, ale za to piękniejszej.

Po dojeździe do celu wycieczki, od razu udałem się na wieżę widokową, w celach fotograficznych. Pogodę do obserwacji mieliśmy całkiem dobrą, dlatego z tarasu dostrzec można było wszystkie najciekawsze punkty.
Uwielbiam tamtejszą panoramę, będąc na wieży czuć że jest się wysoko, a widoki rekompensują wszelakie trudy dojazdu. Co można zobaczyć z wieży, to zostawiam w galerii poniżej.
Pod wieżą zrobiliśmy sobie popas i miła pogawędkę, a było nas tylu że ciężko było z każdym pogadać na raz :-)
Kiedy po dłuższym czasie postoju, zaczęło nagle mocniej wiać i na niebie zaczęło pojawiać się coraz więcej chmur, postanowiliśmy ruszyć w drogę powrotną.

W drodze powrotnej zaczęliśmy odczuwać skutki silnego zachodniego wiatru, a nasza ekipa sukcesywnie się pomniejszała, najpierw pożegnaliśmy Świdra, Mańka, Sebka i Anetkę, potem w Gnieźnie odłączył się Kubolsky z Agnieszką i potem Pan Jurek. Na końcu rozjechaliśmy się z Mateuszem i ja wraz z tatą ostatnie 30km jechaliśmy sami do domu.
Po wyjeździe z Gniezna mieliśmy tak silny wiatr w twarz, że rower stawał w miejscu, ale musieliśmy być twardzi i nie było mowy o stawaniu. Najgorsze było to, że nawet z górki musieliśmy mocno pedałować i ten odcinek dał moim nogom taki wycisk jak dawno nie pamiętam!

Dziś czułem ogrom siły włożonej w kręcenie korbą w tym wietrze, jednak myśl że Wał Wydartowski mam w tym roku zaliczony i to w tak wspaniałej ekipie, daje mi taki zastrzyk radości, że nawet pulsujące ze zmęczenia nogi już przebierają w myśl następnej wycieczki :-)
Dziękuję Wam wszystkim dziś obecnym, że kręciliście ze mną i z moim tatą - jesteście najlepsi!
Panie Jurku, Kubolsky, Mateuszu, Maniek, Agnieszko, Świder, Sebku i Anetko - DZIĘKUJĘ!

trasa:


Film autorstwa Mateusza Świdra Świderskiego :-)
https://www.youtube.com/watch?v=eoTpWmYxj6Q&featur...


ździsie:


Spotkanie w Gnieźnie


Nasi weterani - Mój tata Krzychu i człowiek robot Pan Jurek :-)


Czajki


Droga jak stół


Było też wiele szutrów


Piaski też były


okolice Wału Wydartowskiego


Wieża na Wale Wydartowskim coraz bliżej


Krajobraz


Jazda po łąkach też była


Grigori


Jesteśmy prawie u celu - Duszno


Cel osiągnięty - wieża widokowa za nami.


Grigori cieszy bułę, a za jego plecami takie oto widoczki.......


W stronę Gniezna




Na horyzoncie widać kominy EC Konin - Pątnów


Ogromna hałda kamieniołomu w Piechcinie w oddali


Ładne pagórki


Na dole przerwa trwa na całego


Ciągnik - kabriolet


EC Trzemeszno


Na pewnym pastwisku dużo się działo.....ze względów cenzuralnych nie zamieszczam zdjęcia byków obok, ale uwierzcie mi że było na prawdę gorąco hehe


Nasza ekipa w pełnym składzie, od prawej: Grigori, Krzysztof, Anetka, Świder, Pan Jurek, kucający Kubolsky, Maniek, Mateusz, Agnieszka, Sebek.


Przejazd przez Gniezno


A w Gnieźnie takie cacko na dobry koniec :-)

Pozdrower :-)
Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
108.84 km 3.89 km teren
04:55 h 22.14 km/h:
Maks. pr.:44.82 km/h
Temperatura:31.0
Rower:Felt Q720

Do Rogoźna

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 30.08.2015 | Komentarze 11

Zachłyśnięty smakiem wczorajszej setki, zapragnąłem dziś znów powtórzyć eksces.
Wsiadłem więc zaraz po wyspaniu i śniadaniu na rower....a trasa? No cóż nie miałem zbyt wiele czasu na planowanie wczoraj, więc zabrałem się za to podczas jazdy dziś. Po prostu wyjechałem z domu i po drodze obmyślałem cel dzisiejszego wypadu, w głowie mając cały czas minimum 100km.

Jakimś takim instynktem koła pokierowały mnie na północ do Murowanej Gośliny. Zostawiając mieścinę za plecami, zacząłem myśleć nad następnym checkpointem...Może by tak jechać dalej do Skoków, a może by tak skręcić na....
No i właśnie wtedy ujrzałem na pewnym skrzyżowaniu drogowskaz z napisem Rogoźno! Cel już miałem obrany :-) Prowadziła doń spokojna i całkiem prosta droga wojewódzka. Mimo znikomej ilości zakrętów, nudno nie było. Raz widok rozległych pól, raz jazda pięknym lasem w leśnictwie Długa Goślina, raz dołek i raz górka. Właśnie górka...Rogoźno zdaje się leżeć w dolinie, gdyż jakieś 4 kilometry od miasta, we wsi Studzieniec oglądałem panoramę Rogoźna z niewysokiego wzniesienia na polu róż - jak tam pięknie pachniało!!! Z górki tej dostrzegłem także jakieś wzniesienia za Rogoźnem, podejrzewam że to górki z okolic Chodzieży (na zdjęciu)

Po dojeździe do` Rogoźna pokrążyłem trochę po centrum, trochę nad Jeziorem Rogozińskim, gdzie stan czystości wody pogorszył się przez ostatnie lata stwierdzam. Ale za to piękną ścieżkę rowerową wybudowano i odwiedziłem po raz pierwszy tamtejszą przystań żeglarską, która zrobiła na mnie pozytywne wrażenie.
Rogoźno to nieduże miasteczko i nie ma tam wielu atrakcji turystycznych, jednak lubię odwiedzać to miasteczko rowerem, gdyż dojazd jest bezpieczny i malowniczy, jest tam przecież piękne, długie jezioro no i w jedną stronę mam fajny dystans 45km od domu :-)

W Rogoźnie gościłem jakieś pół godziny, czyli nie długo. Potem postanowiłem wrócić podobną, choć nieco zmodyfikowaną trasą. Tym sposobem odwiedziłem jeszcze kilka miejsc jak choćby Budziszewko i stojący tam zabytkowy, drewniany kościół, Jezioro Budziszewskie - moje niedawne odkrycie, wielkie jezioro, oraz przejazd przez Skoki wojewódzką 196 aż do Czerwonaka, gdzie odbiłem już w swoje najbliższe fyrtle.

Dziś jechałem sam, więc przystanków po drodze za wiele nie robiłem, a i średnia wyszła powyżej 20km/h. Wiatru prawie nie miałem, Słońce spaliło mi skórę, pogoda iście saharyjska, wypiłem ponad 2litry wody i puszkę coli, zjadłem tylko śniadanie i czekoladę podczas jazdy. Trochę bardziej się zmęczyłem niż wczoraj, ale za to dupa mniej bolała.
Dzień na wielki plus i jestem z siebie dumny, że dwa dni z rzędu zrobiłem po 100km :-) Teraz mam komfort psychiczny :-)

Trasa:


ździsie:


Droga przez ładny las z Murowanej Gośliny do Rogoźna


Pole róż w Studzieńcu i widok na Rogoźno


Widok ze wzniesienia w Studzieńcu na Rogoźno. W oddali widać górki w okolicach Chodzieży.


Centrum Rogoźna


W Jeziorze Rogozińskim niski stan wody, która jest strasznie zanieczyszczona.


Rogoźno - Klub Żeglarski i przystań.


Jezioro Rogozińskie


Motorówka na Jeziorze Rogozińskim


Budziszewko - drewniany kościół


Do Jeziora Budziszewskiego jadę taką oto piaskową drogą


Jezioro Budziszewskie - wielkie jezioro. Moje odkrycie sprzed kilku miesięcy.


W Jez. Budziszewskim ryby dziwnie się zachowywały. Pływały na wierzchu wody, zataczając kręgi.....


W Rościnnie spotykam takiego oto klasyka - Mercedes Benz 560 SL Roadster


W Rościnnie ostał się także podożynkowy Bizon :-)

Dziękuje za uwagę i do następnej setki :-)
Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
100.96 km 9.37 km teren
05:17 h 19.11 km/h:
Maks. pr.:36.20 km/h
Temperatura:27.0
Rower:Felt Q720

Gniezno w towarzystwie brata - przypomnienie smaku setki.

Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 29.08.2015 | Komentarze 7

Tak chodziła mi po głowie od kilku dni jakaś fajna, spokojna, asfaltowa przejażdżka i wczoraj wpadłem na pomysł odwiedzenia Gniezna. Do Gniezna dojechać można z mojej Wierzonki wieloma wariantami, a dystans nie jest jakiś kosmiczny, dlatego błysnęła iskierka nadziei na zrobienie dziś pierwszej od dawien dawna setki.
Wraz z Wojtasem kierunek do Gniezna obraliśmy po drogach serwisowych przy trasie szybkiego ruchu S5, a trasa powrotna prowadziła drogą wojewódzką 197. Tym sposobem ominęliśmy drogę krajową nr 5, gdzie gęsty ruch samochodowy odebrałby nam przyjemność z kręcenia korbami. Mimo, że jazda po serwisówce S5 nie należy do najciekawszych widokowo, gdyż z jednej strony widać tylko pole, a drugiej dziesiątki kilometrów paneli akustycznych, to jechało się sprawnie i bezpiecznie. Ruchu tam nie ma prawie w ogóle, a towarzystwo brata bardzo mi odpowiadało :-)

Po dotarciu do pierwszej stolicy Polski, od razu udaliśmy się na koronny punkt punkt miasta, czyli Stare Miasto z górującą katedrą i na Rynek w celach konsumpcyjnych. Podczas wszamania obiadku pod parasolką słuchaliśmy brzmień gitar i perkusji na przygotowywanej scenie - wieczorem ma odbyć się jakiś koncert. Potem pokrążyliśmy sobie po tamtejszych fyrtlach, porobiliśmy kilka zdjęć i cóż....jazda z powrotem.
Na drodze wojewódzkiej 197 też był względny spokój, dużo tylko mijaliśmy motocyklistów, gdyż chyba w Imiołkach po drodze mieli jakiś zlot. Poza tym miło i przyjemnie. Tylko ból dupy mi doskwierał i przy końcówce prawie nie siadałem na siodło....w dodatku za Kiszkowem trasa prowadziła po drogach leśno - polnych gdzie ów dupa praktycznie mi odpadła (tarka) a z dydka po raz kolejny zrobił mi się ogon bobra! 
Gdy dojechaliśmy szczęśliwie do domu, na naszych licznikach widniała szpecąca liczba kilometrów - 95.....dlatego grzechem byłoby nie dokręcić dziś do tej magicznej stóweczki, dlatego zrobiliśmy sobie jeszcze krótką dokrętkę po okolicy :-)

Lubię Gniezno. Podoba mi się to miasto, może właśnie dlatego iż pierwszy raz odwiedziłem je na rowerze kilka lat temu. Jakiś taki sentyment mam. Zawsze jak wjeżdżam w jego włości, czuję zapach jakiejś historii i to nie tylko tej najbliższej - tutaj przecież zaczęło się Państwo Polskie!
Kilka słów na forum publicznym należy się mojemu bratu Wojtasowi - bardzo dobrze, że ze mną pojechał i zadziwił mnie dziś swoją kondychą.

Oto trasa:

ździsie:


Na Rynku w Pobiedziskach


Rynek w Pobiedziskach


żurawie


Opuszczone gospodarstwo rolne - Chwałkówko


Na jednym z odcinków drogi serwisowej przy S5


W oddali widać było wieże katedry w Gnieźnie


Kapliczka w Leśniewku


Gniezno - widok na katedrę znad Jeziora Jelonek


Taras widokowy na jednej z wież katedry


Obowiązkowa fotka z widokiem na katedrę


Przy pomniku Bolesława Chrobrego


Rynek Gniezna


Taka maszyna robi wrażenie - szczególnie silnik V8 od Audi


Zaczyna robić się kolorowo....


We wsi Owieczki owieczek nie widzieliśmy, ale za to dorodne prosiaczki już tak :-)


Ciekawy pomnik w Waliszewie - legendarny karczmarz z Waliszewa.


Ciekawe zjawisko obserwowaliśmy na niebie - efekt halo

Dzień prawie w całości spędzony na rowerze. Dobry cel, spokojna jazda, ładna pogoda, towarzystwo brata i zaliczone 100 kilometrów - nic dodać nic ująć :-)
Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
100.94 km 8.00 km teren
04:28 h 22.60 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:4.0
Rower:GT Avalanche 3.0

Do Gniezna.....

Piątek, 20 lutego 2015 · dodano: 20.02.2015 | Komentarze 7

Wyjazdy spontaniczne są najlepsze, choć po drodze miałem chwile zwątpienia, to dziś obrałem sobie cel właśnie taki, a nie inny - Gniezno.
Już po około 25 kilometrach, chciałem zboczyć z trasy i objechać Jezioro Lednickie dookoła, ale dzięki wiatrowi wiejącemu w plecy pojechałem tam gdzie zamiar miałem dojechać, czyli do pierwszej stolicy Polski.
Ale może od początku....Miałem dziś cały dzień dla siebie i najpierw się wyspałem, potem rzut oka za okno, a tam piękne Słońce i prawie że wiosna, więc szybki ogarniak, dobre śniadanie i wsiadka na siodło. Jechałem GT Avalanche i jakże przyjemnie było słuchać dźwięku opon terenowych na gładkich asfaltach, ten szum połączony z delikatną wibracją daje mi niesamowitą przyjemność, szczególnie gdy napęd działa bezszelestnie :-) Zrobiłem dziś taką, swoistą odskocznię od powszednich wyjazdów do lasu, chciałem poczuć się jak za dawnych lat, kiedy pizgałem tyle kilometrów w samotności po najróżniejszych asfaltach WLKP. Musze przyznać, że ten dzisiejszy wyjazd dobrze wpłynął na moja psychikę, gdyż ostatnio boję się wyjeżdżać w pojedynkę gdzieś dalej tzn. ponad 100km.

Po przyjeździe do Gniezna, moim oczom ukazał się kolorowy wizerunek ulic miasteczka. Podoba mi się to miasto.....zawsze patrzę z zachwytem na ogrom tamtejszej katedry - istny moloch! Poza tym jest tam jakoś tak barwnie, bynajmniej w tych najbardziej reprezentatywnych częściach. Czysto, nowo i zadbanie.... Pokręciłem się wśród gwaru i prawie wcale nie zmęczony jazdą z wiatrem musiałem stawić czoła jeździe pod wiatr, ponad 50 km. z powrotem!

No i się zaczęło.....walka z wiatrem na rowerze to nie tylko męczarnia, ale także próba charakteru. Ja zawsze sobie mówię, że trzeba w życiu zamieniać słowo problem, na wyzwanie, wtedy uwierzcie mi - wszystko się zmienia :-)
Mając w głowie tą myśl cisnąłem w pedały z takim animuszem, że aż miło. Jakieś 10km. od domu sam sobie mówiłem: "Kurwa Grigor ale ty masz moc w girach"

Nie chcąc już zanudzać zapodam trasę dzisiejszej setki, oraz ździsie fotograficzne dla zobrazowania tematu:


ździsie:


Jezioro Lednickie


Kościół w Dziekanowicach z oddali


Sztywny pal Wielkopolski.....


Droga nr 5 Dziekanowice - Łubowo


Wieże katedry były dziś moim drogowskazem.



Gniezno - pomnik Bolesława Chrobrego przed katedrą.


Gniezno - nowa fontanna na Rynku.


Taras widokowy na jednej z wież gnieźnieńskiej katedry.


Gniezno - na jednej z ulic Rynku


Komin EC Gniezno


Kamienisty odcinek drogi polnej ze Zdźiechowej do Działynia.


Dębnica - Sulin


Przydrożna kapliczka w Sulinie.


Piękne barwy na polach


Jest i żuraw!

Dobrze dziś pojeździłem i jestem zadowolony i pamiętajcie: "Zamień w swoim słowniku słowo problem na wyzwanie, a życie zacznie nabierać zupełnie innych barw"

Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
101.49 km 10.20 km teren
05:00 h 20.30 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:5.0
Rower:Felt Q26

Do Kłecka nad jeziora i po pierwszą setkę tego roku.

Sobota, 17 stycznia 2015 · dodano: 17.01.2015 | Komentarze 16

Ale przyjemnie się teraz czuję - jest pierwsza setka tego roku!!! A dokonałem tego szczerze mówiąc ze sporym wysiłkiem, jadąc rano w deszczyku i wracając pod delikatny wiatr. W pewnym momencie chciałem nawet zawrócić, ale to nie w moim stylu i nie złamałem się :-)

Za cel obrałem odwiedzenie dawno przeze mnie nie widzianych okolic miasteczka Kłecko, a w szczególności dwa jeziora leżące tuż przy nim. Do Kłecka dotarłem nawet szybko, bo coś w niecałe dwie godziny, potem znalazłem fajną miejscówkę nad Jeziorem Kłeckim i strzeliłem tam fotkę przy rozjaśniającym się niebie. Następnie pokręciłem się po miasteczku i podjechałem nad brzeg kolejnego akwenu - Jeziora Gorzuchowskiego. Nawet odnalazłem super miejscówkę do zrobienia zdjęcia temu jezioru, a mowa o moście kolejowym. Wdrapałem się na most i stamtąd rozciągał się przyjemny widok na fragment Jeziora Gorzuchowskiego. Jezioro to jest baaardzo długie i kręte, dlatego nie ma możliwości zrobienia zdjęcia całości. Widok z tarasu  na moście okazał się być przyjemnością dla moich oczu.

Potem nadszedł czas na powrót, który mi się dłużył, ale dopiero po ok.80km. dał się we znaki, bo czułem uda....dawno nie zrobiłem setki, ale to uczucie kiedy na liczniku pojawiają się dwa zera jest nadzwyczajne :-)))  Jednak swoją formę jak na razie oceniam na średnią.
Nie ma co się rozwodzić, trasa na mapie i ździsie dopowiedzą całą historię, więc zapraszam.

Trasa:

ździsie:


Ujazd - różowe prosiaczki :-)))


Myszki - bloki. Wieś troszkę zapuszczona niestety.


Myszki - dwór


Łagiewniki Kościelne - drewniany kościół


Czarny kocur na szynie kolejowej.


Czy to normalne w styczniu?


Wilkowyja - coraz bliżej Kłecka


Rzeka Mała Wełna wpadająca do Jeziora Kłeckiego


Jezioro Kłeckie


Jezioro Kłeckie


Kłecko - Rynek miasteczka


Kłecko - jedna z uliczek misteczka


Most kolejowy nad Jeziorem Gorzuchowskim w Kłecku


jestem na moście


Jezioro Gorzuchowskie


Jezioro Gorzuchowskie


Klucze gęsi


W drodze powrotnej przez Gorzuchowo. Po lewej ciągnęło się Jezioro Gorzuchowskie.


Zakrzewo - cała wieś na jednym zdjęciu


Pałac w Zakrzewie jest niewątpliwą atrakcją tej wsi.

Dziękuję. Idę to opić :-)


Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
100.42 km 23.82 km teren
05:32 h 18.15 km/h:
Maks. pr.:48.19 km/h
Temperatura:17.0
Rower:Felt Q720

Kórnik z Anią i kolejna setka tego weekendu :-)

Niedziela, 5 października 2014 · dodano: 05.10.2014 | Komentarze 8

Padł wczoraj cel z ust Ani - jedziemy do Kórnika! Nie pozostało mi nic innego jak się zgodzić, bo kobietom się nie odmawia :-) Umówiliśmy się na wspólną wycieczkę już od rana, bo lekko po 9:00 już kręciłem korbą, w pięknej porannej scenerii, a zapowiadał się piękny dzień.
Potem już kręciliśmy razem, jadąc przez różne małe i mniejsze wioski. Słońce grzało coraz bardziej, co na prawdę bardzo nas cieszyło. Z większych ciekawostek jakie minęliśmy po drodze do celu, wymienić mogę stada czajek na polach, późnogotycki kościół w Krerowie z XVI w. oraz pomnikową aleję drzew w Trzebisławkach. Do Kórnika zajeżdżamy prawie w ogóle nie zmęczeni,ale lekko głodni...

W drodze do Kórnika:


Rześki poranek na drodze leśnej z Wierzonki do Uzarzewa.


Spotkanie z moją dzisiejszą muzą rowerową - Ania & Grigori :-)


Kolorowy przystanek na drodze z Kleszczewa do Krerowa.


Krerowo - późnogotycki kościół z XVI w.


Cwany kociaczek wie gdzie ciepełko z rana największe :-)


W Kromolicach naszym oczom ukazuje się obszar Natura 2000 - Dolina Średzkiej Strugi.


Trzebisławki - Pomnik przyrody Aleja Drzew. Tu akurat buki zwyczajne.

No i jesteśmy w Kórniku! Na pierwszy rzut poszedł Rynek, a tam wielki remont...wszystko rozkopane i ogólny rozgardiasz. Ale jak skończą to będzie pewnie bardzo ładnie. Na Rynku szybkie zdjęcia Ratusza i  Kościoła. Potem główna atrakcja tego miasteczka - zamek Działyńskich! Pod zamkiem moją uwagę przykuła piękna pomarańczowa "beemka" M6 co wliczam także do atrakcji Kórnika :-) Potem stwierdziliśmy z Anią, że nie ma co się zastanawiać, tylko jedziemy nad Jezioro Kórnickie, poniekąd bardzo ładne się najeść. Wjechał pyszny kebab i po tych kaloriach pojeździliśmy po tamtejszej promenadzie, gdzie na jednej z ławek czekała na nas Wisława Szymborska ze swoim kotem :-)


Ratusz na remontowanym kórnickim Rynku.


Gotycki kościół ceglany z 1437 r. w Kórniku.


Jedna z piękniejszych beemek jakie widziałem!!! BMW M6


Ania & Grigori pod Zamkiem Działyńskich w Kórniku.


A ja jak zwykle latam z aparatem...


Fragment Jeziora Kórnickiego.


Ania & Grigori & Wisława Szymborska & jej kot :-)


W Kórniku niektórym zachciewa się driftu na ulicach i tak to się kończy - szkoda tylko tego pięknego Porsche i poszkodowanej Skody Octavii obok...

Korzystając z okazji, bezpośredniej bliskości odwiedzonej przeze mnie wczoraj hałdy piachu w Żernikach, postanowiłem pokazać Ani widok z tej górki wracając z Kórnika podjeżdżając wspólnie na jej szczyt.
Ania była zachwycona moją miejscówką i ładnie mi się odwdzięczyła, ale tego tu nie napiszę :-)
Jeśli chodzi o widoki z tej hałdy, to wystarczy kliknąć TUTAJ i wyświetli się mój wczorajszy trip ze zdjęciami z niej.


Potężna linia wysokiego napięcia w Dziećmiarkach.


Widok na hałdę piachu z Gądek.


Mimo sporej stromizny Ania podjechała pod hałdę z palcem w....kieszeni - ma dziewczyna powera!


Zjazd z hałdy.


John Deere grasuje w kukurydzy (amerykański bizon)

Oto trasa dzisiejszej wycieczki:

Tym sposobem spędziłem jedną z najzajebistrzych niedziel od dawien dawna...największa w tym zasługa Ani oczywiście, za co wielkie dzięki! W mniejszym stopniu, choć nadal dużym podziękuję naszej gwieździe Słońcu, że nie zawiodło nas dziś ani na sekundę. Wycieczka do Kórnika to był strzał w dziesiątkę i nawet udało się kolejną w ten weekend setkę przejechać :-)  A Ania ma wielki potencjał do jazdy rowerem i jazda z nią to przyjemne i pożyteczne doznania :-)))
Dziękuję za uwagę.
Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
102.11 km 20.95 km teren
04:48 h 21.27 km/h:
Maks. pr.:41.88 km/h
Temperatura:18.0
Rower:Felt Q720

Taka spontaniczna setka - widoki z hałdy śmieci w Żernikach.

Sobota, 4 października 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 9

Z domu wyjechałem o 11:00 z zamiarem odwiedzenia płd. - wsch. okolic Poznania. Tym sposobem kierując się przez Wierzenicę, Swarzędz, Tulce zawitałem w małej wiosce Żerniki. Nic w tej wiosce nadzwyczajnego, ale jadąc drogą do Gądek zaintrygowała mnie ogromna hałda piachu oddalona od głównej drogi do Gądek o jakieś 1000 metrów. Postanowiłem tam podjechać i obczaić tę miejscówkę, zważywszy na to, że żadnych zakazów tam nie widziałem.
Ów hałdą okazało się być chyba wysypisko śmieci. Dojazd na szczyt tej góry był bardzo łatwy przez ubitą glinę kołami ciężarówek, dlatego już po chwili znalazłem się na najwyższej kupce piachu w tamtejszej okolicy.
Widok z hałdy był na prawdę imponujący, biorąc pod uwagę płaski teren okalający tamte rewiry. Na pierwszy rzut oka dało się dostrzec osiedla w Poznaniu, okoliczne wioski jak Gądki, Żerniki, Szczepankowo, ale także nieco dalej komin EC Poznań - Karolin, szczyt Dziewiczej Góry, stadion Lecha, budynek Uniwersytetu Ekonomicznego.
Dość długo tam siedziałem i cieszyłem się widokami :-)

Sanktuarium Maryjne w Tulcach.


Oto rzekoma hałda w okolicach Żernik. Poniżej widoki z niej.


Zbiornik wodny w dole.


Małe lotnisko


Domek nad wodą


Poznańskie osiedla i wieża Uniwersytetu Ekonomicznego w oddali.


Gdzieś tam bardzo daleko widać wieżę na szczycie Dziewiczej Góry, a bliżej wieżyczka fabryki VW w Poznaniu.





Ktoś postawił sobie taki oto samolot w ogródku :-)


Piękny kwiat

Potem zjechałem z hałdy i udałem się w stronę Poznania. Po drodze natrafiłem na jeden z dwóch w Polsce kościołów wybudowanych w stylu norweskim. Znajduje się on w Krzesinach i obok tego bardziej znanego z Karpacza (świątynia Wang) jest perłą architektury skandynawskiej w Polsce.


Kościół w Krzesinach - styl norweski.


Elewator zbożowy w Gądkach.


Więcej słupów elektrycznych nie widziałem :-) Wieś Runowo.


Na koniec trochę spokojniejsze widoczki. Krowy na pastwisku w Kromolicach.

Oto trasa:
Wierzonka - Wierzenica - Kobylnica - Swarzędz - Swarzędz Nowa Wieś - Zalasewo - Tulce - Żerniki - Krzesiny - Szczepankowo - Spławie - Gądki - Dachowa - Szczodrzykowo - Runowo - Kromolice - Krerowo - Nagradowice - Kleszczewo - Trzek - Paczkowo - Sarbinowo - Góra - Jankowo - Biskupice - Jerzykowo - Kowalskie - Karłowice - Wierzonka.

Ach jak fajnie było znów przejechać setkę :-)
Pozdrawiam i dziękują za uwagę.


Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
178.82 km 52.82 km teren
08:18 h 21.54 km/h:
Maks. pr.:45.96 km/h
Temperatura:36.0
Rower:Felt Q720

Zalany kamieniołom w Piechcinie i inne atrakcje Kujawsko - Pomorskiego z ekipą bs.

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 03.08.2014 | Komentarze 4

Tego dnia wybrałem się na wspaniałą, całodniową wycieczkę z ekipą gnieźnieńską w składzie: Pan Jurek , Mateusz , Sebek , Marcin , Mikołaj, Karol oraz Piotrek.
Celem dnia była kąpiel w nieskazitelnie czystej wodzie zalanego kamieniołomu w Piechcinie, gdzie też znajduje się odwiedzona przez nas ogromna kopalnia odkrywkowa wapieni, dookoła której krajobraz daje wrażenie jakby było się na Bałkanach. Woda we wspomnianym jeziorku jest tak czysta, że jej błękit aż razi w oczy i grzechem byłoby nie wskoczenie do niej. Dlatego po przyjeździe na miejsce kąpaliśmy się tam chyba z 2 godziny. Było też kilka wysokich skałek, z których skakaliśmy do wody z impetem takim, że mnie dupa nieźle boli :-) Ale zabawy było co niemiara.

No dobra zaczynamy obszerną fotorelację moim wyjazdem na spotkanie gnieźnieńskiej ekipy. Najpierw 5km. na rozgrzewkę do Kobylnicy i stamtąd pociągiem w pół godziny do Gniezna. Jazda Elfem nawet przyjemna, ale za cholerę nie wiem jak wiesza się rower na tym gównianym haku.

Jazda Elfem.

Gniezno - widok na Katedrę z Rynku.

Ekipa w komplecie. Od Lewej: Mikołaj, Karol, Sebek, Piotrek, Pan Jurek, Marcin, Grigori, Mateusz.

Po serdecznym przywitaniu się z ekipą, wyruszamy razem najpierw przez Gniezno, potem wąskimi asfalcikami, drogami polnymi, potem leśnymi przez przeróżne wioski i wioseczki witając Woj. Kujawsko - Pomorskie.

Na Kujawach troszkę więcej pagórków.


Leśne drogi poryte przez dziki. Pan Jurek walczy dzielnie.


Takie krajobrazy na Kujawach.


Malowniczych jezior w dolinach tam nie brakuje.


Jazdy w terenie na szczęście było dziś sporo, tutaj czuć prawdziwe lato.


Piaski towarzyszyły nam na wielu polnych drogach.


Zbliżamy się do pierwszych hałd w okolicy Piechcina.


Hałda


Lata nanoszonego urobku robią wrażenie.

Po około 70km. od Gniezna dotarliśmy do celu. Jak tylko ujrzeliśmy wodę w kamieniołomie, to chcieliśmy jak najprędzej się w niej znaleźć, co też uczyniliśmy. Resztę dopowiedzą zdjęcia z tego miejsca, co ja będę gadał...








Mój skok na główkę :-)


No i skok z dużej wysokości - adrenalina 100%

Po atrakcjach wodno - akrobatycznych w kamieniołomie, podjechaliśmy pod pobliską kopalnię wapieni nacieszyć oko niesamowitym widokiem. Choć zdjęcia tego nie oddają, to wstawię kilka. Odkrywka ma głębokość ok. 100m w dół i jej ogrom robi wrażenie.








Jak widać skały wapiennej tam nie brakuje.

Po tych widokach nadszedł czas na powrót. Drogę powrotną obraliśmy przez Barcin, potem niesamowitą plątaniną leśno - asfaltowych dróg jechaliśmy chyba ze 30km. lasem mijając po drodze mnóstwo jezior.

Fabryka cementu w Wapiennie.

Widoki okolic Barcina


W oddali Jabłowska Góra 153m.n.p.m

Źródło Św. Huberta

Widok jezior to częsty obraz podczas tej wycieczki

Powrót leśnymi piaskami

Kilkadziesiąt km. przejechanych w lesie, takim asfaltem z prędkością ponad 30km/h - było super

Mapy trasy niestety nie jestem w stanie wykreślić, gdyż jechałem w większości nieznanymi jak dotąd dróżkami, a dróg się tyle plątało, że moja głowa tego nie ogarnia, a ponad 50km. po polnych, czyli trudno przejezdnych drogach nieźle zakręciło mi w głowie. Do tego upał, który odbierał siły.
Wycieczka tak udana, że brak mi słów. Wszystko się udało. No i nareszcie zrobiłem sobie taki mały przegląd formy i powiem, że nie jest najgorzej. Dopiero po 160 kilometrze jazdy zacząłem odczuwać zmęczenie nóg, ale nie martwi mnie to gdyż ostatnie 50km. wycieczki sadziłem ponad 30km/h góralem, no i było bardzo gorąco.
Oprócz stałej i zawsze uwielbianej przeze mnie gnieźnieńsko - trzemeszczańskiej drużyny, poznałem dziś kilku nowych ziomków, z którymi jazda była czystą przyjemnością.
Pozdro chłopaki i dzięki za ten rowerowy dzień!

Po przyjeździe do Gniezna, postanowiłem te ostatnie 40km do domu przejechać rowerem, ale musiałem się sprężać, gdyż Słońce już zachodziło, a ja lampki nie miałem, dlatego powrót zajął mi krótką chwilę pędząc z prędkością ok.40km/h. Pot lał się ze mnie ładnie, a mięśnie nóg pulsowały przetaczając krew. Ale jak ujrzałem w oddali światła mojej wioski i na liczniku prawie 180km. byłem z siebie dumny.


Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
125.53 km 10.38 km teren
06:00 h 20.92 km/h:
Maks. pr.:42.44 km/h
Temperatura:30.0
Rower:Felt Q720

Do Miłosławia z tatą.

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 26.07.2014 | Komentarze 9

Trzeba zacząć jeździć konkrety, dlatego wczoraj zaproponowałem tacie wspólny wypad do Miłosławia. Tata nawet się nie zająknął i dzisiejszego poranka wyruszyliśmy zobaczyć miasto, które w zeszłym roku już odwiedziłem, ale tak mi się podobało że chciałem pokazać je ojcu - a na prawdę warto.
Gdy wyjeżdżaliśmy przed 10:00 w trasę na niebie nie płynęła ani jedna chmura, wiedzieliśmy że Słońce będzie ostro grzało po południu.
Droga do Miłosławia przebiegała dość spokojnie mimo wiejącego czołowo wiatru. Przemieszczaliśmy się spokojnym tempem wybierając jak najmniej uczęszczane drogi asfaltowe, które w tamtych rejonach były całkiem spoko. Po drodze mijaliśmy pole za polem, trochę zabytków jak np. kościół w Gieczu, były także elektrownie wiatrowe, oraz to co nas najbardziej zaskoczyło, czyli przepiękny dwór w Winnej Górze, gdzie mieści się Muzeum Henryka Dąbrowskiego.


No to jedziem....


Elektrownie wiatrowe niedaleko Nekli.


Kościół w Gieczu z XIIw. wybudowany w stylu romańskim, jego mury mają 110cm grubości.


Autostrada A2 na wysokości wsi Orzeszkowo.


Potężna linia wysokiego napięcia.


Gdzieś tam daleko dostrzec można było jeden z największych w Polsce silosów - cukrownia w Środzie Wlkp.


Dwór w Winnej Górze.


Krzyż w Winnej Górze - ostatnia wola Bronisława Dąbrowskieg, syna Jana Henryka Dąbrowskiego.

Po tych atrakcjach docieramy do celu wycieczki - Miłosławia. W mieście podjechaliśmy pod słynny Browar Fortuna, warzący moim zdaniem najlepsze piwo na rynku, a potem zrobiliśmy sobie mały popas na ławeczce przed pięknym kościołem Św. Jakuba, gdzie stoczyliśmy bardzo miłą pogawędkę z  wrześnianami , którzy tego dnia także zorganizowali objazd tych terenów. Bardzo miło się z panami rozmawiało i nawet poczęstowani zostaliśmy pysznym plackiem drożdżowym :-)
W Miłosławiu akurat dziś obchodzono święto 700 lecia powstania miasta, dlatego w okolicy było nieco bardziej gwarnie niż na co dzień, a przed pięknym pałacem w parku odbywał się festyn.
Podjechaliśmy pod pałac i podczas stopu na zdjęcie z boku zawołała nas pewna pani. Jak się okazało ów Pani częstowała przezajebiście pysznym chlebem z niesamowitym smalcem według starej receptury. W ogóle spędziliśmy z tą panią dłuższą chwilę, gdyż opowiadała tak ciekawe historie, że nie sposób było nie słuchać. A ta kanapka będzie śniła mi się po nocach, bo takiej pyszności dawno nie jadłem. Mowa tu o właścicielce gospodarstwa ekologicznego Fenix we Wrąbczynkowskich Holendrach, o której możecie poczytać np. TUTAJ . Jeśli to Pani czyta Pani Weroniko, to chciałbym jeszcze raz serdecznie Panią pozdrowić i życzyć pogody ducha :-) Pozdrawiam także Pani piękną córkę :-)


Miłosław - Browar Fortuna.


Miłosław - Kościół Św. Jakuba.


Pogawędka z wrześnianami :-)


Pałac w Miłosławiu


Rozmowa i poczęstunek z Panią Weroniką Saacke :-)))


Kolorowy korowód w parku


Powrót takimi drogami był bardzo przyjemny.

Po zwiedzeniu Miłosławia wróciliśmy do domu pełni zadowolenia. Wycieczka spontaniczna i pełna ciekawostek. Zrobiliśmy razem ponad stówkę i z tego powodu również jestem bardzo zadowolony, gdyż żadnych kryzysów po drodze nie było :-)

A oto trasa:


Dziękuję za uwagę :-)


Kategoria 40-100 km, 100-200 km


Dane wyjazdu:
104.12 km 15.00 km teren
05:45 h 18.11 km/h:
Maks. pr.:45.27 km/h
Temperatura:16.0
Rower:Felt Q720

Poczuć klimat nocy.

Piątek, 18 lipca 2014 · dodano: 19.07.2014 | Komentarze 6

Ajjj co to była za ciekawa, nietypowa wycieczka. Nie chodzi o zwiedzanie, bo nocą i tak nic nie widać. Fajnie było poczuć klimat ciepłej, lipcowej nocy spędzonej na rowerze wśród znajomych. Wraz z tatą wyjechaliśmy z domu o 22:30 na spotkanie z resztą uczestników, którzy tej nocy tak jak my mieli ochotę przeżyć fajną przygodę podczas kręcenia korbą w zupełnych ciemnościach, przy świetle lampek.
Za cel obraliśmy sobie dojazd do Gniezna. Po drodze dołączyliśmy do organizatora inicjatywy, czyli Piotrasa i jego żony Sylwii, aby potem dojechać na spotkanie gnieźnieńskiej ekipie w liczbie 5 osób!
Następnie już w 9 jechaliśmy bocznymi drogami przy wschodzącym Księżycu do Gniezna. Jazda nocą daje zupełnie inne doznania, niż ta za dnia, gdyż jest jakoś tak klimatycznie, spokojnie, cicho, choć zdaję sobie sprawę z gwaru jaki wytwarzaliśmy podczas jazdy przez śpiące wioski po północy :-)

Jak zwykle było dużo śmiechu i radości ze wspólnej jazdy, mój ojciec zaliczył ładną glebę na piaskach drogi polnej, Micor miał wygięty hak, Mikołaj nie przyniósł prezentów, Pan Jurek chował akumulator w wąsie, Marcin świecił wygoloną łydą, Mateusz zgubił telefon, Sylwia jechała w ciemnych okularach, Piotras pośpieszał pielgrzymów, a ja kilka razy przysnąłem za kierownicą.

Trasy za bardzo nie pamiętam, ale czaję przejechane miejscowości z lekka: Wierzonka - Uzarzewo - Sarbinowo - Kostrzyn - Wagowo - Wierzyce - Czerniejewo - Kąpiel - Nidom - Kosmowo - Gębarzewo - Dalki - Gniezno - Pierzyska - Fałkowo - Wierzyce - Pobiedziska - Promno - Biskupice - Jerzykowo - Karłowice - Wierzonka.

Dziękuję wszystkim za tę wycieczkę i przypomnienie jak smakuje setka :-)


Krzychu, Sylwia i Piotras w ciemnościach.


Nocna ekipa w komplecie. Od lewej: Krzychu, Grigori, Piotras, Sylwia, Micor, Mateusz, Pan Jurek, Marcin, Mikołaj.


Wschód Słońca



Kategoria 40-100 km, 100-200 km


  • Nowsze wpisy →
  • ← Starsze wpisy